V

207 18 44
                                    

Spędzili jeszcze chwile czasu w toalecie na krótkiej i błahej rozmowie, w czasie której Louis mógł bardziej poznać bruneta i jego charakter. Chłopak okazał się być przyjaznym i naprawdę wesołym, młodym mężczyzną. Był niewiele starszy od Tomlinsona, ponieważ o niecałe dwa lata, co ku zaskoczeniu szatyna, sprawiło mu nad wyraz niespotykaną dotąd radość.

Harry uczęszczał na studia zaoczne na kierunku fotograficznym, a prace jako kelner uznał za dobre źródło utrzymania oraz sposobność do nazbierania funduszy na zakup aparatu czy obiektywów, by udoskonalić i urozmaicić swoje prace. Mieszkał wraz ze swoim znajomym w niewielkiej kamienicy, która, jak mówił brunet, była naprawdę ładna i osadzona w spokojnej dzielnicy z czego Harry bardzo się cieszył.

Louis również opowiadał co nieco o swoim własnym życiu i rodzinie, oczywiście na większość tematów kłamiąc; mimo wszystko nie znał dobrze Stylesa, nie wiedział więc jakie ten mógłby mieć zamiary. Prawdopodobnym było, iż chciał dowiedzieć się jakiś prywatnych faktów z ich życia i podać je do prasy, aby tylko oczernić rodzinę królewską. Tomlinson miał jednak ogromną nadzieję, że Harry był w tym przypadku wyjątkiem.

Po pogawędce wyszli na korytarz i spokojnym krokiem zaczęli zmierzać w kierunku głównej sali. Harry przeprosił ich i żegnając się krótko z małym uśmiechem i rumieńcami goszczącymi na jego twarzy, gdy spojrzał na Louisa potruchtał przed siebie w kierunku kuchni. Przez rozmowę z chłopakami kompletnie się zapomniał i teraz musiał prędko wracać na sale, by pomóc swoim znajomym z pracy w noszeniu gorących dań.

Louis odprowadził bruneta wzrokiem, póki nie zniknął za białymi drzwiami pomieszczenia i westchnął oczarowany, chociaż sam nie wiedział, że wydał taki dźwięk. Dopiero prześmiewcze parsknięcie Zayna sprawiło, że zakłopotany jedynie popchnął go na najbliższą ścianę, samemu nie potrafiąc powstrzymać subtelnego uniesienia kącików ust.

Zbliżali się do wejścia na sale, więc próbował nie myśleć o kolejnych godzinach jakie będzie musiał spędzić w towarzystwie dużo starszych od niego osób. Ulgę przynosił mu fakt, że będzie w pobliżu niego Zayn; spędzą czas na śmianiu się z coraz mniej trzeźwych osób lub tego jak Robert będzie próbował wypromować swój pomysł u innych uczestników przyjęcia.

Usiedli na swoich miejscach, gdzie czekała na nich rodzina młodszego z nich, patrząc w jego kierunku z niechęcią na co i tak nie zwrócił większej uwagi; Louis przyzwyczaił się do takiego traktowania, które stało się dla niego normalnością po pamiętliwym wydarzeniu z przeszłości.

Niemal od razu pod nosy zostały im podane naczynia, w których parował krem z dyni wraz z nasionami słonecznika na wierzchu. Przyjemny zapach uderzył w nozdrza Tomlinsona niemal natychmiast, zmuszając go do przełknięcia śliny. Z beznamiętnym wyrazem twarzy ułożył serwetkę na kolana i po wymienieniu się oficjalnym "smacznego" z siedzącymi wokół stołu osobami zaczął konsumować posiłek.

— A więc, Louis — zaczęła jedna z ciotek z dalszej rodziny — Masz może jakąś partnerkę? Jesteś całkiem młody, aczkolwiek zawsze taki nie będziesz.

— Zaczyna się. — szepnął Zayn w jego stronę tak, aby tylko on mógł to usłyszeć.

— Jak na razie skupiam się na rozwijaniu się i poszerzaniu swojej wiedzy, na miłość przyjdzie jeszcze czas — odpowiedział spokojnie, przed tym przełykając zupę — Poza tym ciężko znaleźć kogoś odpowiedniego.

— Wiemy, że bycie następcą tronu nie jest łatwym orzechem do zgryzienia, ale dla ciebie to chyba nie problem? — zapytał Harbin.

— Staram się być przygotowanym na objęcie panowania. W razie konieczności zrobię wszystko, by Zjednoczone Królestwo miało godnego władcę.

When The Sun Goes Down || l.sWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu