Rozdział XIII

53 13 0
                                    

Mężczyzna nacisnął spust i.. NIC. Zaśmiałam się.
-Reworwer ma sześć kul, a ty je już wykorzystałeś..- on przestraszony zaczął się cofać niestety za wolno. Wyjęłam sztylet który przejechał po jego gardle. Upadł na ziemię, a wokół było pełno krwi. Szybko wyszłam przez drzwi i znalazłam się w lesie. Dolinie Krzyku. Rzeczywiście było tu słychać krzyki i jęki umierających ludzi i wołającycho o pomoc. Jednak ja wiedziałam że to nie jest tak. Sensei mi wyjaśnił że to złe zjawy wydają te dźwięki by zwabić zwykłych ludzi. Były rządne krwi. Chciały śmierci.
Szybko ruszyłam przed siebie. Mijałam drzewa. Słyszałam, że mnie szukają. Biegnąc spojrzałam w tył. Chyba ich zgubiłam. Nagle w coś uderzyłam i upadłam na ziemię. Spojrzałam przed siebie, a tam stał.. Kenji?
-Co ty tu robisz?- warknęłam cicho i wstałam. Spojrzałam zła na niego.
-Sensei powiedział że mam cię poszukać. Nie powiedziałem mu prawdy- spuścił głowę- nie potrafiłem..
Wyminęłam go i zaczęłam iść przed siebie. Nie obchodziło mnie to. On mnie wydał, zdradził.. mój własny kuzyn. Wiedziałam, że mnie nie lubi, ale nie myślałam, że aż do tego stopnia..
-Aira. Radzę ci chodź tu..- usłyszałam znajomy głos. To był Eizo. Stanęłam, ale nawet się nie odwróciłam.
-A jak nie to co?- mruknęłam
-A jak nie to twój przyjaciel straci głowę- słyszałam dumę w jego głosie.
Odwróciłam się i spojrzałam na nich. Abarai klęczał, a Eizo stał nad nim i trzymał nóż na gardle fioletowowłosego. Uniosłam lekko brew.
-To nie jest mój przyjaciel. Zdradził mnie. Czemu bym miała się dla niego poświęcić?- spytałam obojętnym głosem.
Widziałam w oczach Kenji'ego żal i smutek. Czy mu jest.. przykro? I żałuje tego co zrobił? Czy tylko mi się zdaje? Pytałam się w myślach.
-W takim razie..- chłopak przycisnął nóż do jego gardła.
Może i mnie zdradził, ale nie mogę pozwolić by zginął.
-Dobra, przestań. Puść go. Nie rób mu krzywdy!- szybko krzyknęłam.
Chyba jestem głupia, albo nienormalna że to robię.. Eizo puścił chłopaka i do mnie podszedł, a Kenji upadł na ziemię. Był już bardzo blisko. Wnet się stykaliśmy nosami. Delikatnie się uśmiechnął.
-Dobra decyzja- złapał za jedną moją rękę.
-Ale nie dla ciebie..- uśmiechnęłam się.
Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony. Jednym szybkim ruchem drugiej ręki wbiłam sztylet chłopakowi w pierś, a ten upadł na kolana.
-A..Aira. nie ró..Rób tego.. Je..Jestem twoim.. Bra..tem..- wypluł krew z ust.
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Bratem?  To przecież nie możliwe.. cofnęłam sie o krok. Odwróciłam się do niego plecami i spojrzałam na Abarai'a. Nic mu cię było, oberwał tylko trochę w głowę, więc leżał na ziemi. Nagle podniósł rękę i zaczął na coś wskazywać. Nie rozumiałam o co mu chodzi, lecz szybko się przekonałam. Poczułam nóż na gardle. Przełknęłam slinę i nabrałam powietrza do płuc.
-Nie odwraca się do wroga plecami..- usłyszałam głos Eizo- Tak, jestem twoim bratem, ale to mnie nie powstrzyma od zabicia ciebie..- zaśmiał się po czym znów wypluł krew- Dlaczego to ty masz być akurat wybrankiem, a nie ja? Jestem starszy, mam większe prawo do tego..-warknął i po raz kolejny wypluł czerwoną ciecz.
Chwilę się zastanawiałam co zrobić. Po chwili jakoś tak spontanicznie uderzyłam go z łokcia w brzuch. Chłopak cofnął się szybko do tego, lecz przy tym zranił mnie w gardło. Czułam jak po mojej szyi spływa coraz niżej krew. Na szczęście i była to mocna rana. Sztyletem zaatakowałam różnookiego i wbiłam go mu w serce.
-Żegnaj braciszku. Miłych snów..-zaśmiałam się po czym wyciągnęłam z niego ostrze.
Wydał w siebie ostatnie tchnienie i padł na ziemię. Abarai podszedł do mnie.
-Dziękuję i przepraszam..- powiedział do mnie.
-Później..- powiedziałam cicho. Nogi mi się same ugieły pod ciężarem mego ciała, a przed oczami zrobiło mi się ciemno.
------------------
Przepraszam że taki krótki rozdział, ale nie miałam weny. I tak mam nadzieję że się podoba :)

"Drugi wymiar"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz