czwartek, 22 grudnia
No dawaj, wyłaźże, coś taki niesforny? Mam cię! Poproszę następnego klienta. Proszę się nie pchać, na wszystkich przyjdzie kolej.
- A ty Maku co myślisz? - brzmienie słowa Maku w słuchawkach sprawiało, że aktywowałem się jak surykatka na sawannie. Tylko, że niestety nie przywróciło kontekstu rozmowy, utraconego przez niechcącego współpracować przy wyrywaniu włosa z podbródka.
- Yyy...
- Czy myślisz, że dobrym pomysłem będzie rozbicie tych modułów na mniejsze? - szef naprowadził mnie, po dłuższej wymianie zdań między nim a Krzyśkiem, w którą się nie wtrącałem i przez pewien okres nie wsłuchiwałem.
Współdzielony ekran na Skype prezentujący nowy projekt interfejsu nie nastręczał mi trudności z wypunktowaniem różnic względem widoku, który implementowałem ostatnie parę dni. Za to trudność sprawiała mi taka błahostka jak zebranie odwagi na wypowiedzenie się. Do mikrofonu, do Krzyśka i Grześka, jedynych pracujących tego ostatniego dnia przed świątecznym weekendem. Krzysiek na miejscu, w biurze, Grzesiek szef, niby już na urlopie, ale nieformalnie łączy się z domu, podczas gdy ja - też z domu, tylko, że tak bardziej na stałe. Z niegdysiejszego pokoju Krzyśka i Andżeli, gdzie urządziłem sobie stanowisko pracy. I tylko pracy. W innym celu do niego w ogóle nie wchodzę. Nie licząc sprzątania. O biuro dbać muszę, zwłaszcza, że prędko się w budynku firmy nie pojawię. Nie wpadłem nawet zabrać komputera z monitorem, ani nie poprosiłem Krzyśka, żeby mi przywiózł, tylko zaangażowałem do tego ojca. Właściwie sam się zaoferował, jak tylko się dowiedział, że będzie taka konieczność.
Dobra, jak trzeba to trzeba.
- Myślę, że tak, że można tak zrobić... - Nie no, nie mogę na tym skończyć. To byłaby ściema, a ja jestem profesjonalistą, dla którego szef dwoił się i troił, żeby załatwić pozwolenie na pracę zdalną. - ...ale nie wiem, czy nie pogubimy się przy łączeniu ich funkcjonalności, czy to nie zasieje nowych potencjalnych błędów.
A mogłem siedzieć na urlopie bezpłatnym, albo L4, co sugerował Grzesiek. On to tak sprytnie ujął przez telefon, niczym dezerter omijający miny przeciwpiechotne, byle nie wdepnąć w słowa tranzycja, ani płeć. Aż żałuję, że nie pamiętam jak on to zrobił, że nie zdradził, kto, ani co mu o mnie powiedział, chociaż obaj wiemy, że to Natalia i rzekomo zmieniam sobie płeć. Z własnej woli, operacyjnie, z chirurgami i skalpelami. I poprosiła go też, żeby nie mówił o tym otwarcie przy mnie oraz uszanował mą decyzję. Dlatego obdarzony wysokim IQ Grzesiek czujnie lawirował między terminami szpitalnymi i chorobowymi, żeby mnie w najdrobniejszym zakamarku nie urazić, ani nie ryzykować utraty jednego ze swoich czołowych programistów. Przekonywał, że mogę sobie wziąć wolne ile tylko chcę, byle po wszystkim wrócić do firmy. I bardzo to doceniam, czego zresztą nie kryję.
W mojej pracy często się rozmawia, dyskutuje, i całe szczęście, na moim stanowisku nie są to jałowe dyskusje o motywacji, czy planach rozwoju firmy, tylko autentycznie potrzebne i konkretne dywagacje tyczące się najbliższych zagadnień. Przeważnie wystarczy komunikacja tekstowa, jednak bywają tematy, przy których od wklepywania znaków na Skype mogłyby rozboleć palce i nie da się uciec od zaprzęgnięcia słuchawek z mikrofonami. Nie miałem więc innego wyjścia jak przestać się aż tak wstydzić swojego głosu, nie od dzisiaj nieprzypominającego już Marka Kamela. Chyba przedwczoraj to było, jak odsłuchałem sobie nagranie z innej naszej dyskusji, żeby sprawdzić jak wypadam w uszach innych. Nie jest to proste ani przyjemne, szczególnie przy wypowiedziach dłuższych niż pojedyncze słowo, ale stosując myk z lekkim skuleniem głowy, jestem wstanie zmusić krtań do generowania tonów co najmniej o zakres grubszych. Dzięki temu, w swoich uszach brzmiałem jak taka nauczycielka historii w średnim wieku, korzystająca co przerwę z pomieszczenia do palenia. Chyba lepsza nauczycielka, niż jej uczennica, bo bardziej profesjonalna...?

CZYTASZ
I staję się dziewczyną
General FictionOpowieść o spełniającym się powoli marzeniu. Rozdziały 1-4 opowiadają o przemianie wewnętrznej bohatera, dopiero od 5 zaczynają się zewnętrzne. Marek, wieczny singiel po trzydziestce, chociaż wciąż jeszcze nie poddaje się w poszukiwaniu swojej drugi...