„Zdejmij tę maskę z płonącego złota
Ze szmaragdowymi oczami".
„Och nie, kochanie, sprawiasz, że jestem zuchwały,
Odkrywając serce dzikie i mądre
I jeszcze nie zimne."
„Chciałbym, lecz odkrywam, co jest do odkrycia,
Miłość albo zakłamanie."
„To maska zajmowała twój umysł,
I po tym, jak przygotowałeś swoje serce do bicia,
Nic nie ma z tyłu."
„Ale czy aby nie jesteś moim wrogiem,
Muszę się dowiedzieć."
„Och nie, kochanie, pozwólmy wszystkiemu być;
Czy ma znaczenie, czy ogień jest w tobie, we mnie?"
- "The Mask" W.B. Yeats –
Wciąż czując zimno przenikające do szpiku kości po pojedynku z dementorem, a raczej z boginem, który przyjął formę dementora, Harry wracał w pośpiechu do wieży Gryffindoru po swojej cotygodniowej lekcji z profesorem Lupinem. Fakt, że był środek zimy, a korytarze ciemne i chłodne, w ogóle nie pomagał chłopakowi i nie mógł on się doczekać, aż będzie miał możliwość przez chwilę powylegiwać się przed kominkiem w Pokoju Wspólnym, nim się ściemni.
Kiedy wyszedł zza rogu korytarza, coś niemal w niego uderzyło i Potter odskoczył do tyłu, ledwo utrzymując równowagę. Już sięgał po różdżkę – podręcznik do Obrony został niedbale rzucony na ziemię – gdy rozpoznał ten opierzony kształt.
Była to sowa z paczką.
Pakunek musiał był dla niego, ponieważ ptak usiadł na pustym parapecie i wyciągnął w jego stronę nóżkę.
Patrząc przez ramię, Gryfon szukał wzrokiem kogoś, kto mógłby sobie z niego żartować, ale korytarze były opustoszałe. Przedmiot przywiązany do nogi zwierzęcia owinięty był w błyszczący, ciemnozielony papier do pakowania prezentów. Harry zmarszczył brwi. Boże Narodzenie było dwa tygodnie temu i szczerze wątpił, by ta sowa - jak również każda inna - nie była w stanie dostarczyć prezentu na czas.
Jednak był to prezent. Sowa obrzuciła go ponaglającym spojrzeniem, wyciągając nóżkę jeszcze bardziej przed siebie. Rozejrzawszy się ponownie, Potter rozwiązał cienki sznureczek i zaczął badać paczkę.
Żadnej kartki ani niczego innego, co mogłoby zasugerować tożsamość nadawcy.
Harry obrócił podarunek kilkakrotnie w dłoniach, ale nie znalazł niczego, co mogłoby wskazywać, że przesłał mu to ktoś, kto chce go skrzywdzić. Normalnie chłopak byłby bardziej ostrożny z anonimowymi prezentami, ale po otrzymaniu na Gwiazdkę Błyskawicy dowiedział się, że najwidoczniej byli na tym świecie ludzie szczerze pragnący go uszczęśliwić.
Wspomnienie rozpakowywania miotły sprawiło, że Potter zdecydował, iż równie dobrze może odpakować i ten prezent. A przez wspomnienie McGonagall zabierającej mu Błyskawicę, po tym, jak Hermiona powiedziała jej o miotle, postanowił nie robić tego przy przyjaciołach.
Podniósłszy podręcznik do Obrony, Harry zniknął w cieniu wąskiego korytarza, po swojej lewej i, przygryzając wargę, rozdarł papier.
Upuścił pamiętnik w momencie, w którym go rozpoznał.
To nie mogło być to.
Zniszczył go niecały rok temu.
Lecz wielka dziura pozostawiona przez kieł bazyliszka zniknęła, a czarna, skórzana okładka wyglądała zupełnie jak wtedy, kiedy zobaczył ją po raz pierwszy, będąc na drugim roku.
CZYTASZ
Czy aby nie jesteś moim wrogiem
FanfictionOpowiadanie nie należy do mn, tylko je udostępniam. Tytuł: Czy aby nie jesteś moim wrogiem Tytuł oryginału: Lest You Are My Enemy Autor: Maeglin Yedi Tłumaczenie: Nami Betareader: Gellert Pairing: Harry Potter/Tom Riddle Rating: NC-17 Zgoda: Czekam...