1

156 14 8
                                    

Pov Syriusz

Nie ma to jak samotny szlaban w sobotę z samego rana, którym jest godzina dziesiąta. Siedzenie w sali to przecież moja ulubiona czynność. Sama przyjemność.
Mam nadzieję, że czujecie ten sarcasm.

Najtrudniejsze w tym wszystkim. przekonanie przyjaciół, żeby poszli beze mnie do Hogsmeade. Nie chciałem, żeby rezygnowali ze swoich planów przez to, że ja zawaliłem.

- Mówię wam, żebyście poszli sami i dobrze się bawili - powtórzyłem to tym upartym osłom i Remusowi, chyba już piąty raz.

- Ale bez ciebie nie będzie zabawy - marudził James. - To ty jesteś z nas wszystkich najzabawniejszy i masz najlepsze pomysły.

- Czy najlepsze to bym nie powiedział - wtrącił się mój chłopak - prędzej najgłupsze, najniebezpieczniejsze i najbardziej katastrofalne w skutkach.

- Też cię kocham - uśmiechnąłem się do wilkołaka - A wracając do tematu naprawdę nic się nie stanie jeśli raz nie pójdę z wami.

- Nie zostawimy cię. - zaprotestował James i położył ręce na biodrach. - Jest jeszcze ponad pół godziny do twojego szlabanu, zdążę w tym czasie odwalić jakąś grubą akcję...

- Rogacz nie. - wyraziłem swój sprzeciw, nie chcę żeby mój najlepszy przyjaciel się dla mnie podkładał, chociaż jest to na swój sposób urocze.

- Zgadzam się z Syrim. - poparł mnie mój niezastąpiony chłopak - Nie musicie zawsze mieć razem kar i specjalne pakowanie się w kłopoty to totalny idiotyzm.

- A może poszli byśmy do Hogsmeade sami ze wszystkimi, a łapa dołączył by do nas później, po skończonym szlabanie, albo się jakoś urwał wcześniej - odezwał się Peter, chyba po raz pierwszy dzisiaj.

- Wiesz co Glizdek, czasem to jednak potrafisz ruszyć tą łepetyną. - zaśmiałem się.

- To nawet nie jest taki zły pomysł. - powiedział Remus. - Jednak trzeba to dobrze zaplanować, żeby nie było wpadki.

- Weź moją pelerynę, żeby wymknąć się niezauważalnie. - zaproponował rogacz - Znajduje się pod moim łóżkiem.

- A gdzie jest mapa? - spytałem. Przydała by mi się, żebym mógł sprawdzić czy na pewno nie natknę się na żadnego psora.

- W trzeciej szufladzie wspólnej komody. Od trzech lat nie zmieniła swojego miejsca, mógłbyś zapamiętać - odpowiedział

- Zwłaszcza, że pamiętasz każdą naszą najmniejszą sprzeczkę najdrobniejszymi szczegółami. - wtrącił Remus

- To zupełnie co innego. Miejsce przebywania mapy nigdy nie zraniło moich uczuć.

- Ale w porównaniu do kłótni z przed pięciu lat, miejsce przebywania mapy jest istotne i powinieneś je pamiętać.

- Chcesz powiedzieć, że moje uczucia nie są dla ciebie istotne? - zapytałem z według mnie lekkim wyrzutem. - A może ja tak naprawdę nic dla ciebie nie znaczę?

- Syri kochanie - zaczął seksowny wilkołak błagalnym tonem - Przecież wiesz, że nie to miałem na myśli. Gdybyś nic dla mnie nie znaczył, czy zrobiłbym to? - zapytał, a potem zbliżył się do mnie i złączył nasze usta.

Smakował jak zwykle czekoladą. Serio musi ją jeść nawet z rana? Nie żebym narzekał, ale nie jest to chyba zdrowe. Ja wytrzymam bez papierosów, Remi bez czekolady nie, a to niby ja jestem uzależniony.

- Awwww - wymiałczał Peter jak jakaś dzika yaoistka z Wattpada, a James zagwizdał. Często się tak zachowywali, albo gorzej. Mnie to co prawda nie przeszkadzało, ale mój chłopak zawsze się przez to krępował.

Odsunął się ode mnie i lekko zaczerwienił. Zrobił przy tym minę jak dziecko przyłapane na kradzieży lizaka, to jest w nim takie urocze. Mimo, że cały Hogwart już o nas wiedział, to Remi często robił wrażenie jakby nadal nasz związek był sekretem.

Kiedy mój wilczek doszedł już do siebie, ustaliliśmy wszystkie szczegóły planu. A potem równo o dziesiątej poszedłem na szlaban, a chłopaki do Hogsmeade z grupą.

Kara dłużyła się w nieskończoność. Przepisywałem jakieś nudne informacje z książki. Po czterech godzinach tej tortury Mcsztywna łaskawie mnie wypuściła z celi, którą była sala do transmutacji.

Poszedłem prosto do dormitorium, ale nie żeby spędzić tam resztę dnia, jak pomyślała Mcgonnagal, tylko po to żeby zabrać potrzebne rzeczy i zwiać.

Najpierw mapa. Która to była szuflada? Pierwsza? Piąta? Druga? Stanąłem przed kredensem i zacząłem przeszukiwać każdą szuflad, aż w trzeciej w końcu odnalazłem odpowiedni kawałek pergaminu.

Potem uklęknąłem nad łóżkiem Jamesa i włożyłem rękę pod spód, w poszukiwaniu peleryny niewidki. Natknąłem się po chwili na jakiś materiał, ale zdecydowanie był on za krótki i dziwny.

Wyjąłem tajemniczy przedmiot i zacząłem się mu uważnie przyglądać. Po chwili zastanowienia domyśliłem się, że jest to to coś co noszą samice, żeby im cycki nie latały.

Jak to się nazywało? To było coś na "b" od innej nazwy zderzaków. Balony? Nie to nie to. To było jakieś pojęcie obejmujące całość tych babskich bombek.

Nie moja wina, że jestem gejem i kobiece piersi obchodzą mnie tyle co zaszłoroczny śnieg. Nie zwracam uwagi nawet na te puste laski co mają biust na wierzchu.
Właśnie "biust", tego słowa szukałem.

A więc znaleziony przedmiot biustonosz, ale pozostaje nadal pytanie co owy biustonosz robił pod łóżkiem Jamesa. Przecież rogacz nie ma kobiety, tylko chodzi z moim bratem.

Regulus nie jest kobietą, z tego co mi wiadomo. Chyba bym wiedział gdybym miał siostrę. Zawsze nazywałem Regiego swoim bratem i biłem się z nim, kobiety bym nie uderzył. Zresztą chyba by mi powiedział.

Mój brat na pewno jest mężczyzną i nie nosi staników. Czasami robi sobie kreski, ale ja również i często używam czarnej kredki do oczu i lubię mieć pomalowane paznokcie, a to wcale nie sprawia że jestem mniej męski.

Normy postrzegania płci są do bani, ale rozmyślanie teraz o nich pomagało mi trzymać mój umysł z dala od tego o czym nie chciałem wiedzieć, ale oczywiście długo to trwać nie może. I nie uszukujmy siebie, jestem mistrzem w dziedzinie overthinking. Nie jestem w stanie po prostu czegoś zostawić.

Niepodzielna lojalność  - Wolfstar\JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz