18 ~ Szpital

468 13 0
                                    

Usłyszałem tylko krzyk i spojrzałem w stronę rejestracji, mama Kai zapłakana próbowała, się czegoś dowiedzieć więc podszedłem do kobiety by ją uspokoić.

- Michał! Co się stało? Co z moją córką? - Zapytała zestresowana i zaniepokojona kobieta.

- Spokojnie proszę pani, usiądźmy i wszystko pani powiem. - Kobieta kiwnęła przytakując głową i usiedliśmy na korytarzowych pufach.

- Michał czy ty jej coś dałeś, czy ona przedawkowała? - To co powiedziała kobieta mnie zszokowało, więc od razu zaprzeczyłem.

- Oczywiście, że nie proszę pani w życiu bym jej nie skrzywdził, kiedy byliśmy na imprezie Kaja rozmawiała z jakimś chłopakiem i musiał jej czegoś dosypać do drinka, gdybym wiedział to bym jej nawet na sekundę nie zostawił. Przepraszam panią...

- Michał w takim razie nie zawiniłeś a Kaja jest dorosła i mogła pomyśleć, ale wszystko z nią dobrze wiesz już co jej jest?

- Nie, niestety lekarze mi nic nie powiedzieli, musi pani sama udać się do lekarza i on pani wszystko powie.

- Dobrze, jeżeli się czegoś dowiem od razu ci powiem. - Powiedziała ocierając łzę kobieta, uśmiechnąłem się do niej i wbiłem wzrok w zamykające się za nią drzwi.

Gdybym tylko wiedział, że jakiś skurwysyn będzie chciał ją skrzywdzić w ogóle bym jej nie przyprowadzał do Adama... Cóż czasu nie cofnę, ale mam nadzieję, że Kai nic się nie stało bo inaczej sobie tego nie wybaczę.

Po około 20 minutach przyszła mama Kai, usiadła obok mnie i uśmiechnęła się.

- Dzięki twojej szybkiej reakcji Kaja żyje. Okazało, się że serce Kai nie poradziło sobie z dużą dawką MDMA i gdybyś nie zareagował i nie wezwał karetki jej serce by stanęło...

- To okropne, a jak ona się czuje? Widziała ją pani?

- Tak Michał, ale niestety Kaja teraz leży w śpiączce, ale lekarze mówią, że za kilka dni powinna się wybudzić. - Powstrzymywałem się od łez, ale prawda jest taka, że miałem ochotę krzyczeć i zabić tego skurwiela, który jej to zrobił.

- Słuchaj Michał ja pojadę po rzeczy dla Kai, zostaniesz z nią w szpitalu? Oczywiście nie musisz zrozumiem, jeżeli masz ważniejsze sprawy.

- Spokojnie nic teraz nie jest od niej ważniejsze, niech pani bezpiecznie wróci do domu i odpocznie a ja zostanę tyle ile będzie trzeba.

- Dziękuję Michał, dobry z ciebie chłopak a Kaja ma duże szczęście, że cię ma. - Kobieta uśmiechnęła się do mnie co odwzajemniłem i pożegnałem się z nią.

                                                             ...

Siedziałem w szpitalu już dwie godziny, kiedy pielęgniarka do mnie podeszła.

- Słuchaj możesz iść do swojej dziewczyny, jeżeli chcesz?

- Tak, oczywiście! - Powiedziałem radosnym głosem, ale jednak Kaja nie jest moją dziewczyną, jeszcze nie jest...

Wstałem i poszedłem za pielęgniarką, która wprowadziła mnie do małej odizolowanej sali, gdzie leżała moja kochana Kaja podpięta pod aparaturę i inne urządzenia. Gdy tylko usiadłem na fotelu obok jej łóżka, złapałem za jej dłoń która była lekko zimna. Kaja była silna wierzyłem w to, że za kilka dni się wybudzi i wszystko będzie dobrze w końcu kto inny jak nie ona. Siedziałem już tak z kolejną godzinę nie odrywając od niej wzroku, w pewnym momencie drzwi sali się otworzyły i wszedł Tymon, brat Kai trzymał torbę z rzeczami dla Kai, kiedy ją odłożył odstąpiłem mu fotel ale on dotknął mojego ramienia sugerując, żebym nie wstawał.

- Przyjechałem zostawić jej rzeczy, ale nie mogę posiedzieć tu za długo, bo w sali może siedzieć i nad nią czuwać tylko jedna osoba, więc myślę, że wolała by tu ciebie.

- Dzięki na pewno jej tu nie zostawię, a jak się czuje wasza mama?

- Jest załamana tata ją pocieszał, ale nie dawało je to spokoju i tata dał jej tabletkę na sen, więc pewnie gdy tylko się obudzi przyjedzie tutaj z ojcem.

- Rozumiem...

- Słuchaj, nie możemy tego tak zostawić trzeba się dowiedzieć kto jej to zrobił...

- Tymon masz moje słowo, że go znajdę i zapłaci za to co jej zrobił i chciał zrobić.

Siedziałem tak z Tymonem jeszcze przez 15 minut i musiał wyjść, więc zostałem sam, ale po długim czasie nie spania ścięło mnie i zasnąłem. Obudziłem się i spojrzałem na zegarek, była już jedenasta, niestety długo nie pospałem na tym nie wygodnym fotelu, ale to zawsze coś. Do sali co chwile przychodziła jakaś pielęgniarka i robiła coś przy Kai, za którymś razem poinformowała mnie, że za jakiś czas przyjdzie lekarz i poinformuję co dalej. Wiec czekałem na lekarza z nadzieją, że wszystko będzie dobrze, w między czasie zadzwoniłem do Tymona i poinformowałem go o  wizycie lekarza, ale niestety jego mama jeszcze spała, on jest w szkole a jego tata w pracy. Powiedziałem mu, żeby się nie martwił i od razu go poinformuję jeżeli lekarz przyjdzie. Kiedy lekarz się już zjawił, zbadał Kaję i powiedział coś do pielęgniarek po czym zwrócił się do mnie.

- Z dziewczyną wszystko w porządku jej stan jest na tyle dobry, że będziemy się starać wybudzić już dzisiaj, ale do tego potrzebna nam zgoda jej rodziców, więc musisz ich poinformować.

- Dobrze, postaram się to zrobić jak najszybciej jak mogę.

- Dobrze, dziękuje ci, ale chłopaku musisz być też wyspany i coś zjeść by mieć siłę gdy się wybudzi, więc jedź do domu i się ogarnij, bo i tak już dużo dla niej zrobiłeś.- Powiedział lekarz a ja uśmiechnąłem się do Kai i pokiwałem mu głową.

Tak jak kazał lekarz pojechałem do domu po drodze informując rodziców Kai, że muszą przyjechać do szpitala.


________________________________

Sorka za taką przerwę, ale święta zabrały mi dużo czasu, mam nadzieję, że dzisiejszy rozdział się wam podoba. 

ZOSTAW GWIAZDKĘ I KOMENTARZ! 




𝐌𝐀𝐓𝐀 ~ 𝐌Ł𝐎𝐃𝐘 𝐁𝐀𝐂𝐇𝐎𝐑 ❤㋡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz