jest deszczowy niedzielny poranek...
- budze sie natychmiast siadajac przestraszona.
- co sie stalo? koszmar mialas? - zapytala sara siedzac na fotelu.
- mialam koszmar, a co robisz? - zapytalam wstajac z lozka.
- rysuje, jeszcze nie skonczylam. - powiedziala.
- spojrzalam na rysunek.
- ale pieknie rysujesz. - powiedzialam.
- dziekuje. - odpowiedziala sara usmiechajac sie.
- ale dzisiaj pogoda swietna. - powiedzialam sarkastycznie patrzac przez okno.
- no wspaniala. - odparla smiejac sie.
- takze sie zasmialam.
- czekaj jestes ubrana juz, ogarnelas sie beze mnie? - zapytalam.
- tak, przepraszam, ale juz nie spie dobre 3 godziny, a nie chcialam cie budzic, wiec rozumiesz. - powiedziala.
- no okej rozumiem, nic sie nie stalo. - powiedzialam.
- dobrze. - odparla.
- no dobra, to pora zebym tez sie ogarnela. - powiedzialam wchodzac do lazienki.
- to ja w tym czasie dokoncze moje dzielo. - powiedziala lekko chichoczac.
- okej, to pokazesz mi jak skonczysz? - spytalam.
- jasne, dobrze lec juz sie myc. - powiedziala.
- okej, juz. - powiedzialam smiejac sie.
- sara tez sie zasmiala.
'15 minut pozniej'
- ogranelam sie i poszlam do pokoju, zeby sie ubrac. - po jakis 5 minutach juz sie ubralam.
- no i jak duzo jeszcze ci zostalo? - zapytalam.
- juz koncze. - odparla.
- oo to fajnie. - odpowiedzialam.
- nie jesz sniadania? - zapytala mnie sara.
- nie, pozniej cos zjem. - odparlam.
- no okej. - powiedziala.
- przegladalam telefon, czekajac az sara skonczy rysowac.
'10 minut pozniej'
- skonczylam. - powiedziala sara.
- oo, to ide zobaczyc. - powiedzialam, podchodzac do sary.
- wow, jest jeszcze piekniejszy niz wczesniej. - rzeklam.
- podoba ci sie jak cie narysowalam? - spytala.
- tak i to bardzo. - odparlam.
- prosze, to dla ciebie. - odparla.
- dziekuje slonce. - powiedzialam.
- to co bedziemy robic w taka pogode? - zapytala.
- moze namowimy wszystkich zeby pograc razem w uno? - zapytalam.
- okej, dobry pomysl. - powiedziala.
- poszlysmy do pokoju kai.
- siostra grasz z nami w uno? zapytamy jeszcze rodzicow czy sie dolacza. - odparlam.
- jasne, moge pograc. - powiedziala.
- no to super, teraz chodzmy do rodzicow. - rzeklam.
- zeszlysmy w trojke na dol.
- rodzicie siedzieli w salonie.
- zagracie z nami w uno? - zapytala kaja.
- no dobrze. - odparli jednoczesnie.
- to usiadzmy przy stole. - powiedziala kaja.
- to ide po uno, za chwile przyjde. - powiedzialam. - chwile pozniej wrocilam z kartami i przysiadlam sie do reszty.
- saro potasujesz? - zapytalam.
- jasne. - odparla i zaczela tasowac. - rozdala karty i zaczelismy grac.
- zobaczycie rozniose was wszystkich. - powiedziala kaja.
- taa, chcialabys. - powiedzialam smiejac sie.
- inni tez zaczeli sie smiac.
- po jakis 10 minutach kaja polozyla karte +4 i tak zaczela wojne.
- bylam po niej, a ze mialam kilka kart z + to polozylam na poczatek +2.
- inni tez polozyli +2, az z powrotem byla kolej kai.
- mysleliscie, ze mnie zalatwice? nie tak latwo. - powiedziala kladzac +2 i zaczela sie smiac.
- polozylam +4.
- dobra zostalo mi jeszcze jedno +2 bedzie git. - pomyslalam.
- sara polozyla +2.
- dobrze. - powiedzialam i zasmialam sie.
- moi rodzicie takze polozyli +2.
- no nie. - powiedziala kaja dobierajac karte.
- no i kto tu kogo rozniosl? - zapytalam smiejac sie.
- jeszcze sie odegram zobaczycie. - odparla.
- no to ile kart bierzesz? - zapytala sara, smiejac sie.
- moja mama zaczela liczyc ile kart ma dobrac kaja.
- 22 bierzesz kaja. - powiedziala mama i zaczela sie smiac.
- latwooo. - powiedziala sara.
- gralismy jeszcze z 10 minut i gra sie skonczyla.
- sara wygrala, ja bylam 2, tata 3, mama 4, kaja ostatnia.
- gramy jeszcze? - zapytal tata.
- no jeszcze raz mozna. - powiedzialam.
- no mozna. - powiedziala sara.
- teraz was rozniose. - powiedziala kaja.
- nie sadze, dobra grajmy. - powiedziala mama.
- sara potasujesz? - dobrze ci to wychodzi. - powiedzial tata.
- okej. - odparla. - sara potasowala i rozdala karty.
- zaczelismy grac.
- po 15 minutach mama zaczela wojne kladac +2.
- tata tez polozyl +2.
- kaja polozyla +4.
- i tak przegrasz. - powiedzialam.
- predzej ty. - odprala.
- no, zobaczymy. - powiedziala sara.
- polozylam +2. - zostawiajac sobie +4 na pozniej.
- sara polozyla +4.
- rodzice polozyli +2.
- kaja tez +2 i zasmiala sie.
- smiejesz sie ze swojej przegranej? - zapytala mama.
- z wygranej. - odparla.
- nie ma mowy o niej. - odparl tata smiejac sie.
- polozylam +4.
- sara takze.
- rodzicie po +2.
- no nie, wy oszukujecie. - powiedziala dobierajac.
- nikt nie oszukuje, ty jestes taka slaba. - powiedzialam.
- ta jasne. - odparla.
- no 28 bierzesz. - powiedzial tata.
- co jeszcze. - odpowiedziala wkurzona i zaczela dobierac.
- zaczynalo robic sie nudno, az do momentu, w ktorym mama pozyla +2.
- nie wygrasz. - powiedzial tata kladac +2.
- acha, dzieki. - odprla jeszcze bardziej wkurzona kaja i dobrala 4 karty.
- to tylko 4. - powiedziala sara.
- no i co i tak juz mam duzo kart. - rzekla.
- no to teraz masz wiecej. - powiedzialam.
- po jakims czasie zakonczylismy gre.
- tym razem mama wygrala, ja ponownie bylam na 2 miejscu, sara na 3, tata na 4, a kaja znow na 5.
- nie gram z wami. - odparla kaja.
- spoko i tak juz mi sie nie chce grac. - powiedzialam.
- no mi tez. - rzekla sara.
- a, no to nam w dwojke nie oplaca sie grac. - odparla mama.
- no, nie oplaca. - odpowiedzial tata.
- kaja skoro przegralas chowaj karty, znasz zasady. - powiedziala mama.
- mhm. - powiedziala, schowala karty i zasniosla je na miejsce.
- idziemy na gore? - zapytalam sary.
- okej, chodzmy. - odparla.
- udalysmy sie na gore.
- ktora w ogole jest? - zapytalam.
- 15:30 juz jest. - odpowiedziala mi.
- a o ktorej wracasz do domu? - spytalam.
- wieczorem. - odparla.
- dobrze, to co robimy w tym czasie? - zapytalam.
- wiem, ze pada, ale i tak lato lada dzien jest, wiec moze pojdziemy na spacer w deszczu? - zapytala.
- brzmi fajnje, to chodz idziemy. - powiedzialam.
- wzielysmy pare rzeczy i udalysmy sie na dol.
- ubralysmy buty i wyszlysmy na dwor.
- to gdzie idziemy? - zapytala mnie sara.
- nie wiem, moze idzmy przed siebie. - powiedzialam.
- okej, mozna i tak. - odparla. - szlysmy w deszczu.
- ustalam w pewnym momencie.
- co sie stalo? - spytala mnie sara.
- zawsze chcialam to zrobic. - odparlam, a nastepnie zaczelam calowac dziewczyne.
- sara odwzajemnila. - po jakis 2 minutach przestalysmy sie calowac.
- pocalunek w deszczu jak romantycznie. - rzekla sara.
- prawda. - powiedzialam.
- zaczelysmy isc dalej.
- po jakiejs godzinie zaczelysmy wracac.
'10 minut pozniej'
- oo przestalo padac. - powiedzialysmy rownoczesnie.
- zaczelysmy sie smiac.
'50 minut pozniej'
- bylysmy juz u mnie w pokoju.
- dobra sciagniemy moze ubrania, zeby je wysuszyc? - zapytala sara.
- dobrze. - odparlam.
- sciagnelysmy ubrania i powiesilysmy do wyschniecia.
- to co w tym czasie bedziemy robic? - zapytalam.
- nie wiem, mozemy sie polozyc. - odparla.
- okej. - rzeklam.
- polozylysmy sie i lezalysmy przytulone.
- po jakis czasie sara zaczela mnie calowac, ja odwzajemnilam.
- nastepnie usiadla na mnie i nadal calowala.
- nagle otworzyly sie drzwi. - byla to moja mama.
- boze, pukac bys chociaz mogla. - odparlam.
- moglyscie zamknac drzwi. - powiedziala.
- na nastepny raz zamkne. - rzeklam.
- przyszla kaja.
- a co tu sie dzieje? - zapytala.
- jeszcze ciebie tu brakowalo, jezus zajmij sie swoimi sprawami. - odpowiedzialam.
- uu grubo, dobra, dobra ide. - odparla kaja i poszla.
- a ty mamo po co tu przyszlas? - spytalam.
- juz nie wazne. - powiedziala i poszla.
- ta fajnie. - odparlam.
- ja pierdole. - powiedzialam i zaczelam sie smiac.
- no niezle. - odparla sara, wstala i zamknela drzwi.
- juz mi sie odechcialo przez nie. - rzeklam.
- mi tez, ale i tak wolalam zamknac. - powiedziala.
- no dobrze. - odpowiedzialam.
- zapalimy jointa? - zapytalam.
- znowu? no okej. - odpowiedziala.
- wstalam siegnelam po pudeleczko i wyciagnelam z niego jointa, wzielam zapalniczke i podpalilam.
- zapalimy po studencku? - zapytala sara.
- jeszcze pytasz? oczywiacie, ze tak. - powiedzialam usmiechajac sie.
- zaciagnelam sie i wydmuchalam dym do ust sary. - sara wciagnela dym.
- dalam sarze jointa.
- sara sie zaciagnela i wdmuchnela mi dym do ust. - wciagnelam dym.
- palilsmy tak zmieniajac sie przez jakies 10 minut.
- to co teraz robimy? - zapytalam.
- dobre pytanie, ale czy musimy cos robic? - odparla sara.
- nie musimy, mozemy z powrotem sie polozyc. - opowiedzialam.
- dobrze slonce. - rzekla sara.
- polozylysmy sie i lezalysmy w ciszy.
'1 godzine pozniej'
- sprawdzimy czy ubrania juz wyschly? - zapytalam.
- jasne. - odparla.
- wstalysmy i podeszlysmy do ubran.
- o suche juz. - rzekla sara.
- to co zakladamy? - spytalam.
- tak. - odparla.
- wzielysmy ubrania i zaczelysmy sie ubierac.
- moze obejrzymy cos i potem bede sie zbierac do siebie? - spytala sara.
- no dobrze kochanie, kto wybiera? - powiedzialam.
- moze ty. - powiedziala.
- no okej. - rzeklam, wlaczylam netflixa i zaczelam wybierac.
- moze ten? - zpytalam.
- jasne, moze byc. - odparla.
- wlaczylam film i zaczelysmy ogladac.
'2 godziny pozniej'
- podobal sie? - spytalam.
- bardzo, a tobie? - zapytala sara.
- tak, fajny byl. - powiedzialam.
- no to fajnie. - rzekla.
- tak. - odparlam.
- no dobrze slonce, ja juz bede sie zbierac do siebie. - powiedziala sara.
- no dobrze. - odpowiedzialam.
- odprowadze cie do samochodu. - powiedzialam do dziewczyny.
- okej, milo z twojej strony. - powiedziala usmiechajac sie.
- takze sie usmiechnelam.
- a i nie bierz ubran tamtych to ci wypiore i na nastepny raz bedziesz miec. - rzeklam.
- no okej, widze dzialasz tak jak ja. - powiedziala smiejac sie.
- noo podobnie. - powiedzialam takze sie smiejac.
- wstalysmy, sara wziela swoje rzeczy i udalysmy sie na dol.
- wyszlysmy z domu, poszlam z sara pod jej samochod.
- no dobrze kochanie to dobranoc do zobaczenia. - powiedzialam.
- dobranoc, do zobaczenia slonce. - odparla dziewczyna.
- zaczelysmy sie calowac.
- po tym jak przestalysmy sara udala sie do samochodu, a ja do domu.
- poszlam na gore do mojego pokoju.
- no dobra umyje sie i pojde spac i tak nie wiem co by tu jeszcze porobic. - rzeklam i udalam sie do lazienki.
- rozebralam sie i nastepnie weszlam do kabiny.
'40 minut pozniej'
- umylam sie i zeby, ubralam pizame i poszlam do lozka.
- no chwile jeszcze sobie poprzegladam social media i pojde spac. - pomyslalam.
'1 godzinie pozniej'
- no to niezla chwila. - pomyslalam, odlozylam telefon i poszlam spac. - po okolo 10 minutach zasnelam.
CZYTASZ
women
Romancedwie dziewczyny, ktore poznaly sie calkiem przypadkowo na imprezie przez co ich zycie uleglo duzej zmianie. uwaga! zawiera tresci 18+