20 ~ Norma

470 12 3
                                    


Wstałem i postanowiłem się zebrać do szpitala, potem miałem w planach jechać do studia, bo dawno mnie tam nie było. Ubrałem się i zszedłem na dół, poszedłem do kuchni gdzie zrobiłem sobie płatki na mleku. Jedząc swój posiłek do kuchni weszła moja mama, która od razu wzięła się za wypytywanie mnie.

- Cześć Misiu!  Dawno się nie widzieliśmy...

- hej, no jakoś tak wyszło. - Nie miałem ochoty na rozmowę.

- Jak tam z Kają wszystko u niej dobrze? Słyszałam co się wydarzyło. Michał to mogło się dla niej źle skończyć... - Zirytowałem się i zdenerwowałem, bo zdawałem sobie z tego wszystkiego sprawę.

- Wiem mamo, czasu nie cofnę.

- No wiem, wiem. Kiedy Kaja wyjdzie ze szpitala i będzie się czuła dobrze to zaproś ją do nas na kolację, dobrze?

- Jeśli będzie miała ochotę to okej. - Mama uśmiechnęła się do mnie i zakręcona wyszła z kuchni.

Napisałem jeszcze do chłopaków co z Kają, bo się martwili, na szczęście nie potrzebnie, bo Kaja to dzielna dziewczyna i wyszła ze wszystkiego cało co mnie cieszyło.

            Gombao33

- Siema, z Kają jest wszystko okej, wczoraj się wybudziła i jadę dziś ją odwiedzić.

- To super, a mogę pojechać z tobą pojedziemy moim autem :Franek

- No jeśli chcesz to ona na pewno się ucieszy.

- Super, ja się zabieram z wami :Tadek

- Ja nie mogę, jadę do rodziców Wiki, ale pozdrówcie Kaję :Szczepan

- Okej to pozdrowimy, powodzenia z teściami;)

- To, będę po ciebie Michał za 15 minut a po ciebie Tadziu za jakieś pół godziny.

- Okej

- No i git

Wszystko było ustalone, czas szybko miną i przyjechał Franek zabrałem się z nim po Tadka. W drodze do Tadzia wstąpiliśmy do kwiaciarni po kwiaty dla Kai. Kupiłem jej bukiet nie wiem co to za kwiaty, ale rozpoznaję tylko białe i czerwone róże. Kiedy dojechaliśmy pod mieszkanie Tadka ten wyszedł i pojechaliśmy do szpitala słuchając muzyki. 

Weszliśmy do szpitala a chłopaki za mną ruszyli na oddział Kai do jej sali, kiedy weszliśmy dziewczyna siedziała i czytała książkę.

- Siema maleńka, ale dobrze wyglądasz! - Krzyknął do niej Franek na co ona oderwała się od książki.

- Oj Franek chciała bym.- Zaśmiała się i spojrzała na mnie i Tadka.

- Hej. - Powiedzieliśmy z Tadkiem w tym samym czasie.

- Hejka, nie spodziewałam się was, znaczy Michała tak, ale wy to miła niespodzianka.

- Miło nam, ale mniejsza, jak się czujesz? - Zapytał Tadek.

- Już lepiej, dzięki wam na pewno się lepiej poczuję, ale gdzie zgubiliście Szczepana?

- Musiał jechać do rodziców Wiki, ale Michał ma cos dla ciebie! - W tym momencie przypomniałem sobie o kwiatach, które trzymałem za sobą więc szybko je wyciągnąłem zza siebie i dałem dziewczynie.

- Dziękuję, ale nie trzeba było. - Widziałem jak się zarumieniła no cóż jej uśmiech jakoś dziwnie mnie ucieszył i uspokoił.

Posiedzieliśmy jeszcze przez dwie godziny, ale pielęgniarka wyprosiła chłopaków, którzy śmiali się chyba na cały szpital. Zostałem z Kają sam przez jakiś czas była między nami cisza, którą ona przerwała.

- Dziękuję za kwiaty, i że o mnie pamiętasz. - Uśmiechnęła się uroczo.

- Nie ma za co, zawsze możesz na mnie liczyć nawet w najgorszej sytuacji. Pamiętaj o tym, bo nigdy cię nie zostawię! - Nigdy bo chyba się zakochałem... Ale i tak jeszcze się o tym nie dowiesz.

- Dzięki ty też, zawsze możesz do mnie wpaść na noc haha, obejrzymy film, pogramy. 

- Oczywiście jak bym mógł odmówić wspólnej gry... - Zaśmialiśmy się.

Posiedziałem u Kai jeszcze przez pół godziny a potem zebrałem się do studia. Stwierdziłem, że pojadę uberem, bo tak będzie najszybciej, w ciągu piętnastu minut byłem na miejscu. Wszedłem do studia i przywitałem się z Yahem, który siedział przy biurku i Fukajem na kanapie.

- Siema Michał, dawno cię tu u nas nie było. - Zaśmiał się Yahoo.

- No, miałem małe przygody niestety nie za fajne.

- To co się wydarzyło? - Zapytał Fukaj odpalający szluga.

- Ty już Janusz znasz Kaję, ty jeszcze nie. - Pokazałem na Fukaja.

- To twoja nowa towarzyszka łóżkowa? - Zapytał wypuszczając dym.

- Nie, to bardzo fajna dziewczyna, która wpadła naszemu Michałowi w oko... - Odpowiedział Janusz.

- No właśnie, fajna dziewczyna, którą typ chciał najwyraźniej zgwałcić i dosypał jej coś do drinka a jej serce prawie nie wytrzymało...

- Pierdolisz, wszystko z nią okej?

- Tak, już za dzień, dwa wyjdzie ze szpitala.

- Przejebane, ale jak to się stało? - Zapytał zszokowany Yahoo 

- Trzy dni temu poszliśmy na domówkę do mojego ziomka Adiego i zostawiłem ją z Adą, jak znalazłem Kaje kręcił się przy niej jakiś chłopak więc podszedłem tam, ale ona w pewnym momencie powiedziała, że się gorzej czuje i musi wyjść do toalety ten typ z nią chciał iść stanowczo zaprzeczyłem wtedy zemdlała...

- Kurwa ludzie to skurwiele... - Powiedział wkurwiony Fukaj na co mu tylko przytaknęliśmy.

Nagrałem kilka zwrotek i pogadał jeszcze z Jankiem, który wpadł do studia, bo musi wyjechać do Krakowa na jakiś czas, kiedy usłyszał historię z Kają, którą polubił był wkurwiony i zszokowany jak ktoś mógł ją skrzywdzić. Pogadaliśmy jeszcze i zajarałem po czym wróciłem do domu.

- O cześć synu! - Powiedział mój ojciec gdy wszedłem do salonu.

- Hej, jest mama?

- Nie pojechała do koleżanki, może się czegoś napijemy?

- Jeśli proponujesz to nie odmówię - Wzruszyłem ramionami na co mój ojciec się zaśmiał i podszedł do barku.

- Co powiesz na whiskey?

- Przewidywalne, ale spoko.

Resztę wieczoru spędziłem dyskutując z Tatą i graniem.


______________________________

ZOSTAW GWIAZDKE I KOMENTARZ!

𝐌𝐀𝐓𝐀 ~ 𝐌Ł𝐎𝐃𝐘 𝐁𝐀𝐂𝐇𝐎𝐑 ❤㋡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz