Powód złości Veronicy był dziwny, bo mimo że tak na prawdę prawie go nie było to tak czy inaczej czuła całą sobą złość jaka w niej buzowała . Bo chociaż to zachowanie Syriusza, cały czas sprawiało jej wrażenie że uważał ją za kolejną laskę do odhaczenia, to przecież jeszcze nic się nie stało. I wobec niej zachowuje się dobrze, a to ona zachowywała się jak przewrażliwiona. Jednak..
~ Eliza też tak uważała ~ pomyślała że złością i kopnęła leżący na ziemi kamyk.
Szła ze wzrokiem wbitym w ziemię. Nie chciała teraz patrzeć w oczy nikomu, chciała po prostu pójść od razu do swojego dormitorium i położyć się spać. Ale co. Nie mogło być przecież tak dobrze. A to dlatego że za chwilę odbiła się od czyjejś klatki piersiowej.
Dziewczyna mruknęła ciche przeprosiny i chciała iść dalej, ale ktoś mocno złapał jej nadgarstek, znajomie mocno , a dopiero po chwili zorientowała się że znała ten uścisk.
Mimo że przerażenie opanowało ją prawie całkowicie, z prędkością światła uniosła głowę do góry.
Tam napotkała znienawidzone rysy. Idealnie zarysowaną szczękę, błękitne oczy i te lekko kręcone blond włosy. Spojrzała mu w oczy, Teodor przez pierwsze chwile patrzył na nią niemalże niewzruszony, jednak kiedy mocniej zawiał wiatr, a młoda Lupin poprawiła sobie wolną ręką płaszcz, zauważyła że zmienił swój wzrok i zaczął patrzeć na dziewczynę o wiele bardziej wymownie niż przedtem.
- Panienko Lupin - powiedział okręcając ją niemal tak jak w tańcu - Co panienka tu robi o tak późnej godzinie?
- To nie twoja sprawa Andel - warknęła i próbowała wyszarpnąć rękę - Puść mnie.
- Jeżeli złapałem to już nie wypuszczę tak pięknej ptaszyny.
- Owszem wypuścisz - rzuciła i znowu próbowała się wyszarpnąć, tym razem próbójąc też kopnąć chłopaka w krocze, jednak bezskutecznie
- Ani mi się śni kochana - powiedział - Jesteś zbyt głupia żeby zrozumieć różne rzeczy i dlatego trzeba dobrze się tobą zająć, byś zrozumiała.
W pierwszej chwili puchonka nie pojęła sensu słów, jednak zaraz coś jej zaświtało. Zbladła i próbowała krzyknąć, jednak akurat w momencie kiedy otwierała usta, ręka krukona je zasłoniła, sprawiając że twarze obojgu były niebezpiecznie blisko siebie.
- Będziesz piękną dziewczyną przy pięknym chłopaku - powiedział zadziornie
Chciał ją gdzieś zaciągnąć, a ona , przez strach zaczęła za nim iść. Nie wiedziała co robi, dlatego że widmo dawnych wyzwisk nadal nad nią wisiało.
Nagle Veronica poczuła jak coś pociąga ją za ramię do tyłu i wyrywa jej nadgarstek z uścisku Teodora.
Puchonka potrzebowała chwili żeby zrozumieć, że Syriusz zagarną ją za siebie, sprawiając że obaj z Jamesem stali między nią a krukonem. Chyba za nią szli, ale teraz nie liczyło jej się że ją śledzili, ważne że tamten chłopak odejdzie. Był starszy rok to fakt, ale był sam.
- Zostaw ją w spokoju Andel - warkną starszy Black - Nie masz czego tu szukać.
- Co ty taki groźny Syriuszu - odpowiedział prześmiewczo jasnowłosy - To chyba nie twoja dziewczyna co? Chyba że powtarzasz historię Scamander tylko z jej przyjaciółką?
Kiedy narastała cisza, wszyscy zaczęli wierzyć że rzeczywiście tak myślał. Puchonka tak samo. Chłopak się nie odzywał, a ich wersja chyba się sprawdzała.
Kiedy Syriusz nie odpowiadał, kurczowo myślał nad sensem słów starszego krukona, nazwisko tamtej dziewczyny było znajome, ale nadal nie pamiętał o co z nim chodziło.
- O co ci chodzi? - zapytał James
Jasnowłosy uśmiechną się wymownie i nadal patrzył na Blacka, kiedy zauważył że ten nadal nie pamięta, westchną.
- Piękna puchonka Eliza Scamander i sławny gryfon Syriusz Black przyjaciółmi, już pamiętasz? - zapytał, a przed oczami Veronicy jak na zawołanie pojawił się obraz zapłakanej Elizy po skończeniu wszystkiego.
Cofnęła się i oparła o kamienną ścianę tuż za jej plecami.
- Tyle mi obiecywał - głos płaczącej Elizy grzmiał jej w głowie - Kłamał. Znaliśmy się tyle lat!
Wspomnienie grzmiało i zakrywało sobą teraźniejszy świat.
- Eli co się stało? - pytała w tedy jasnowłosa
- Powiedziałam Syriuszowi o moich rodzicach - chlipała, serce się krajało kiedy przed oczami stawała jej zapłakana twarz. - Wszystko co mówił odwołał, zostawił mnie..
- Ale przecież mówiłaś że on nie jest taki - zapytała jasnowłosa - Że ma tak jak ty
- Bo ma - powiedziała i pociągała nosem - Ale powiedział że się tym brzydzi i że brzydzi się mną..
- Nie martw się - jasnowłosa przytuliła do siebie roztrzęsioną puchonkę - Tacy ludzie nie są nic warci..
Nagle Veroinca poczuła że ktoś lekko nią potrząsa. Wróciła do rzeczywistości i zdała sobie sprawę że Teodor już odszedł, a Syriusz ukucnął tuż przed nią.
- Ver co się dzieje ? - pytał z troską
Jasnooka się odsunęła od niego, Nick miał rację, każdy człowiek ma dwie twarze. Teraz doszczętnie zdała sobie sprawę, że te kilka rozmów z gryfonami były chyba jedną z lepszych decyzji w jej życiu, dlatego, że przez ten czas zrozumiała i przypomniała sobie , że Syriusz Black zawsze będzie materialistą, dla którego nic się nie liczy.
- Ver? - zapytał skołowany gryfon, nie wiedział jak bardzo jego dawne zachowanie, którego już sam prawie nie pamiętał, odbiło się na obu puchonkach, bo nie wiedział że puchoni często wiele rzeczy biorą sobie do serca zbyt wiele rzeczy i pamiętają każde zło.
- Odsuń się ode mnie - powiedziała drgającym głosem młoda dziewczyna - Zostaw w spokoju mnie i moich przyjaciół
Wstała na równe nogi i bez oglądania się za siebie pobiegła do pokoju wspólnego a później do dormitorium. Na jej szczęście Eliza poszła chyba pomóc komuś w pracy domowej, dlatego jasnowłosa położyła się na łóżku i najzwyczajniej w świecie zasnęła, nie zdając sobie sprawy że nocą gdzieś w wierzy gryffindoru, pewien chłopak nadal zastanawia się co zrobił źle.
CZYTASZ
Przyjaźń Gryfona | Syriusz Black
Fanfiction"- Lunatyku. Nigdy nie przyznałeś się że masz siostrę - wtrącił po chwili z zalotnym uśmieszkiem .. - Bo może nigdy go o to nie pytałeś - odpowiedziała mu zwycięsko dziewczyna zabierając od niego rękę zaczęła iść przed siebie...„