Wakacje minęły Rose bardzo szybko, niezbyt miło, ale szybko. średnio co dwa tygodnie jeździli do Malfoy'ów, ale dziewczynka nie dowiedziała się po co, bo zawsze ona jaki i Draco nie mogli uczestniczyć w kolacjach. zazwyczaj siedzieli w pokoju chłopca lub w ogrodzie.
Pewnej nocy śniło jej się, że poszli do Malfoy'ów, Draco i ona standardowo poszli na górę, aż wpadli na głupi pomysł by sprawdzić co rodzice przed nimi ukrywają. Zeszli powolnym krokiem na parter i udali się w stronę jadalni. Gdy już znaleźli się pod pokojem w którym odbywało się spotkanie, obydwoje zaczęli to nasłuchać, to patrzeć przez małą szparę w drzwiach. Nagle Rose zauważyła okropnie wyglądającego mężczyznę . Postać była wysoka, nawet bardzo wysoka. Postać nie posiadała włosów, a na łysinie było widać żyły. Dziewczynkę przerażał fakt, że postać nie posiadała nosa, przez co gwałtownie odsunęła się do tyłu.-Draco, nie sądzę, że powinniśmy tu być - powiedziała przestraszona
-Wymiękasz Rose? - zapytał - Co tam widzisz? Daj zobaczyć -szepnął
Mia niechętnie odsunęła się i dała chłopakowi zobaczyć co się dzieje w środku. Chłopak odsunął się od drzwi i rzucił szybkie :
-biegnij
Obydwoje biegli przestraszeni przed siebie ciemnym korytarzem. Za nimi ludzie w czerni, z przerażającym mężczyzną na czele i w tym momencie się obudziła.
***
Mia się właśnie obudziła, nie zbyt wyspana, ale już nie mogła iść spać, gdyż za dwie godziny będzie się aportować na ulicę pokatną, po zakup przyborów potrzebnych do nauki w hogwarcie.
Dziewczynka zaplotła włosy w dwa warkocze. Ubrała się również w ogrodniczki oraz założyła zieloną bluzkę z napisem "smile". wzięła książkę, która zaczęła czytać, nosi ona tytuł "Baśnie Bard'a Beedle'a". Książka nie posiadała zbyt dużej ilości stron, więc dziewczynka uznała, że przeczyta teraz połowę, a drugą połowę wieczorem . Otworzyła książkę i zaczęła czytać:-Najstarszy brat o wojowniczym usposobieniu poprosił o najpotężniejszą różdżkę. kostucha podeszła do najstarszego, rosnącego nad brzegiem rzeki drzewa, z którego gałęzi wykonała różdżkę. -przeczytała
- to nie głupie... - skomentowała, po czym wróciła do czytania
-Drugi, nieco młodszy brat chciał jeszcze bardziej upokorzyć śmierć, więc zażądał mocy wskrzeszenia umarłych. śmierć podarowała mu niewielki kamień i zapewniła, że ma moc wzywania martwych zza grobu. - przeczytała że skupieniem
Nagle usłyszała swoje imię, co oznaczało, że śniadanie jest gotowe. zaczęła powoli schodzić po rozległych schodach, w stronę jadalni. Szła korytarzami, lasami i górami, aż wreszcie siedziała na swoim miejscu. Dzisiaj nie odezwała się do rodziców ani słowem, oni natomiast nawet tym się nie przejęli. Każdy zjadł swoje śniadanie.
-Rosalie, nie uciekaj, zaraz się aportujemy na pokątną i musisz się przygotować - powiedział ojciec dziewczynki
-uhh no dobrze -odparła i zaczęła powoli oddychać, licząc swoje wdechy, by się uspokoić. No właśnie nie wspomniałam wam o tym, że to pierwsza aportacja Mii.
Gdy Mia się trochę uspokoiła, chwyciła swoją matkę za rękę i zaraz się znalazły na ulicy pokątnej. Aportacje rose zniosła bardzo dobrze, w porównaniu do na przykład Dracona, który prawie zemdlał, gdy się aportował.
Dziewczynka na początku udała się do sklepu Ollivandera. Sklep ten jest bardzo starym klimatycznym miejscem. Rose powoli otworzyła drzwi, dzwonki wiszące przy drzwiach zadzwoniły. Ta natomiast zaczęła rozglądać naokoło siebie, podziwiając przedziwne rzeczy. Nagle
z za regału z rożdżkami wyłonił się stary, niski mężczyzna.
CZYTASZ
Instynkt Ślizgonki | Draco Malfoy
FanficHistoria ta wydarzyła się tak dawno, że ledwo co pamiętam szczegóły, jednakże postaram się to opowiedzieć tą historię. **** Właśnie jest 14 lipca, Rose obchodzi swoje jedenaste urodziny. Rose myślała, że urodziny ja...