VIII

186 13 0
                                    

- Wykaż się - stwierdziła Nat. - Umiesz kłamać. Obydwoje doskonale, o tym wiemy.

- Niby kiedy mi się to udało?

- No mnie może niekoniecznie, ale Tonego parę razy udało Ci się okłamać, żeby iść na imprezę. No już, dzwoń.

Przewróciłem oczami i wybrałem numer MJ. Odebrała prawdopodobnie na ostatnim sygnale.

- Peter? Hej, co tam?

- Mogłabyś przyjść, proszę, do parku? Tam gdzie ostatnio.

- Coś się dzieje?

Rozłączyłem się.

- Ona Cię zabije, jak tu przyjdzie i zobaczy, że nic Ci nie jest - stwierdziła Nat.

Mój telefon ponownie zadzwonił. Wyciszyłem go.

- Kilkukrotnie. Po każdym wskrzeszeniu coraz gorszą metodą.

Usiedliśmy na ławce. Obydwoje na oparciu z nogami postawionymi na siedzeniu.

Słuchałem jak Nat opowiada, o tym co robiła przez ten cały czas, gdy się z Nią nie widziałem.

W pewnym momencie uznała, że to lepiej wyjdzie, gdy się schowa. Dobrze zrobiła, bo niedługo później zobaczyłem z daleka MJ. Ale nadal siedziałem. Chwilę Jej zajęło podbiegnięcie tu.

- Co się stało?

- Nic. Chciałem Cię zobaczyć.

- Pojebało Cię - rzuciła, w tym samym momencie uderzając mnie w ramię? Wstrzymałem powietrze, przez wciąż odczuwający ból, skutkujący tym, że ćpałem. - Myślałam, że Ty tu kurwa umierasz, albo gorzej...

- Da się gorzej?

- Nie odbierałeś jebanego telefonu. Nawet nie wiem, co się stało. Coś Cię boli, nie wiem, po prostu potrzebujesz pogadać? Trzeba mówić takie rzeczy - wstałem do Niej i uśmiechnąłem się lekko. Po chwili MJ odwzajemniła uśmiech. - W ogóle cześć.

- Stało się coś, ale niekoniecznie złego. Po prostu ktoś chciał Cię poznać.

Spojrzała na mnie pytającym wzrokiem i odwróciła się w stronę, w którą patrzyłem w tamtym momencie.

- Żartujesz?

- Nie. Natasha - Michelle. MJ - Nat.

MJ uśmiechnęła się szeroko i wyglądała jakby nie wiedziała, co ze sobą zrobić.

- Strasznie się cieszę, że mogę panią w ogóle zobaczyć i totalnie nie wiem co powiedzieć. Od dzieciństwa zawsze panią podziwiałam, nawet zaczęłam się kiedyś uczyć walczyć. Jest pani...

- Mów mi Natasha albo Nat, proszę. Cieszę się, że mogę z Tobą spędzić czas. Musisz dużo znaczyć dla Petera.

Otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, ale zrezygnowałem.

- No to ja was zostawię same - rzuciłem i zacząłem odchodzić...

- Co - MJ złapała mnie za nadgarstek i spojrzała w oczy? - Zorganizowałeś to wszystko i sobie pójdziesz? Peter... Nawet nie wiesz, ile dla mnie znaczy, że to zrobiłeś. Zostań, proszę.

- Nie ma w tym zbyt wiele mojej zasługi.

Dopiero po chwili zabrała gwałtownie swoją dłoń, jakby dopiero ogarnęła, co zrobiła.

- Zostaniesz? Natasha na pewno nie będzie miała nic przeciwko.

- Nie, no co Ty. Uwielbiam Petera. Jest zdecydowanie mniej męczący od dzieciaków Clinta.

- Dzięki - stwierdziłem.

- To zostaniesz?

- Jeśli tego chcecie...

- To super.

Siedzieliśmy razem do wieczora. Później Natasha wróciła do mojego domu, a ja odprowadziłem MJ do tego należącego do Jej.

- Peter...

- Tak?

- Było super. Tyle dla mnie robisz... Dlaczego?

- Przypominasz mi dom. Jesteś bardzo podobna do mojej mamy. Z wyglądu i zachowania. Przy Tobie czuję, jakby cały czas tu była. I jestem dość samolubny - lubię widzieć, jak się uśmiechasz. Kiedy spotkaliśmy się wtedy w parku, dopadły mnie skutki uboczne ćpania. Mało kto by mi pomógł. A Ty to zrobiłaś. Miałem okazję się odwdzięczyć.

- Tu mieszkam. To nic w porównaniu do tej willi, w której Ty mieszkasz, ale...

- Uwierz mi, że od śmierci mamy mogłem sobie tylko pomarzyć, żeby mieszkać w urokliwym domu z całą rodziną. To lepsze niż „willa".

- Może wejdziesz? Pewnie są moi rodzice, ale pójdziemy do mnie.

Otworzyłem usta, żeby zaprzeczyć, ale stwierdziłem, że w zasadzie co mi szkodzi.

- Jak zapraszasz...

- Wiesz, to nie czerwony dywan, ale sam powiedziałeś, że to urokliwy dom.

- Dobrze, wejdę - spojrzała na mnie dociekliwym wzrokiem.

- A zostaniesz jeszcze?

- Wejdę i zostanę do momentu, w którym nie wypieprzysz mnie Ty, Twoi rodzice, albo mój ojciec. Może być?

- Tak. Cieszę się - powiedziała z uśmiechem.

Mówili mi Ozzy | złσ∂zιєנкα мαяzєńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz