Rozdział 22.

2.3K 88 15
                                    

Wracali wraz z Hermioną do wieży, długi czas się do siebie nie odzywając. Mimo tego, że jego wieczór został przerwany w tak brutalny sposób, nadal czuł się zadowolony z obrotu sytuacji. Kłótnia z dziewczynami nie zakończyła się niczym poważnym, ani też żaden z nich nie wylądował w skrzydle szpitalnym, a czas, jaki spędzili później całą czwórką był... nieprawdopodobny. Obserwował Ślizgonów, którzy przekomarzali się między sobą jak to mają w zwyczaju, a wtedy uśmiech błądził na jego twarzy, gdy patrzył na Malfoya. Hermiona oczywiście widziała to wszystko, obserwowała uważnie swojego przyjaciela, ale widząc jego bezgraniczne szczęście nie chciała mu tego zepsuć. Uśmiech wciąż utrzymywał się na jego twarzy.

— Wiesz, naprawdę się nie spodziewałam, że ze Ślizgonami można normalnie rozmawiać. – odezwała się w końcu, patrząc na przyjaciela.

— Też kiedyś w to nie wierzyłem. – wzruszył ramionami. – Trzeba ich po prostu lepiej poznać. Sama widziałaś.

— Tak. Będę musiała zmienić o nich zdanie. Na pewno o tej dwójce. Parkinson nie jest taka straszna, jak się z nią współpracuje.

— Nie mogę uwierzyć, że rzucałyście w siebie klątwami. A ty jej później pomogłaś. – zaśmiał się pod nosem. Dziewczyny opowiedziały im już wcześniej o tym, w jaki sposób połączyły siły. Oboje byli w szoku.

— Wiesz, nie chciałam jej tak zostawiać. Poczułam, że... nie mogę tego zrobić. Nie w taki sposób. Mimo, że bardzo chciałam. – mówiła spokojnie dziewczyna.

— Jesteś prawdziwym Gryfonem. –uśmiechnął się do niej promiennie.

— Ha ha ha bardzo śmieszne. – uderzyła go delikatnie w ramie. – Jak powiesz Ronowi? – zmieniła nagle temat.

— Nie powiem. Moja magia... ona nie pozwala mi na to. Tak jakbym zawarł z Malfoyem magiczny pakt, mimo, że nic takiego nie miało miejsca. – wzruszył ramionami.

— O co w ogóle chodzi z tą przysięgą?

— Właściwie to tylko powiedziałem, że przysięgam na życie. Widocznie muszę bardziej uważać na słowa. Moja magia potraktowała to bardzo poważnie. Jak już myśle o tym, że chce coś powiedzieć, wtedy czuje się, jakby głos zamierał mi w gardle. Nie ma szans, żebym się wygadał. – patrzył na nią uważnie.

— Nigdy o czymś takim nie słyszałam. – mówiła zamyślona.

— Tak, ja też. Ale może to i lepiej. Czasami mam za długi język, mógłbym coś palnąć zanim pomyślę. – uśmiechnął się lekko.

Hermiona jedynie pokiwała głową, wciąż myśląc intensywnie.

— Hermiono, wiesz dobrze, że ty również nic nie możesz powiedzieć. Nikomu. To skomplikowane, a nie chcę, żeby komuś z mojego powodu stała się krzywda.

— Wiem, Harry. Na mnie możesz liczyć. – uśmiechnęła się do niego delikatnie.

— Dziękuję.

***

Kilka dni później w trakcie trwania lekcji dowiedzieli się, że Katie Bell leży w szpitalu i jest poważnie ranna. Na przerwie zerwali się i popędzili w stronę skrzydła szpitalnego, chcąc dowiedzieć się, co się wydarzyło. Pani Pomfrey jednak ani myślała wpuszczać ich do środka, tłumacząc, że to nie ich interes, a panna Bell musi mieć spokój. Musieli więc poczekać na więcej informacji. Harry cały dzień chodził przez to zamyślony, martwiąc się o dziewczynę. Oboje grali w drużynie quidditcha, a z nią kontakt miał nikły, ale w miarę dobry. Hermiona powiedziała im później w trakcie obiadu, że Katie trafił jakiś urok, a teraz leży nieprzytomna, chociaż cudem uniknęła śmierci. Było to związane z jakimś naszyjnikiem, który miała komuś dać. Nikt nie wiedział o co chodzi, ale Harry domyślał się, że niedługo się dowie. W tej szkole informacje bardzo szybko się rozchodziły. Zerknął na moment na Malfoya, który właśnie rozmawiał z Zabinim. Odwrócił szybko wzrok, kiedy oczy czarnoskórego skierowały się w jego stronę. Coś w tym chłopaku bardzo mu nie pasowało, ale nie wiedział co. Zawsze sprawiał wrażenie, jakby wszystko wiedział, chociaż Gryfon zauważył, że Draco najbardziej zżyty był z Parkinson. Musiał uważać na Zabiniego, on może spowodować w przyszłości spory problem. Później porozmawia o tym z Malfoyem. Jego przyjaciele już zbierali się do wyjścia, więc i on wstał ze swojego krzesła, aby ruszyć za nimi. Chciałby odwiedzić szpital, aby dowiedzieć się wszystkiego.

Mgiełka jego oczu. || DRARRYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz