Zaproszenie

578 24 7
                                    


Czułam się co najmniej głupio. Nie wiem czy to jest dobre stwierdzenie bo odczucia były mieszane. Z jednej strony miałam wrażenie jakbym faktycznie coś znaczyła, a z drugiej, że to było po prostu zwykłe spojrzenie. Przeszywające całe moje ciało, kruszące kości, uderzające w samo serce. Nigdy nie widziałam tak pięknego wzroku, nie mogłam nawet opisać koloru tęczówek bo skupiłam się na czarnych źrenicach. Dla niego zapewne było to zwykłe zerknięcie lecz dla mnie było to coś jakby cały świat właśnie spadł mi do stóp i prosił o podanie ręki. 

— Cholera, jestem z Ciebie taka dumna! — z myślenia wyrwał mnie głos przyjaciółki. Zaraz potem poczułam jak mocno się we mnie wtula. Uśmiechnęłam się pod nosem.

— Ash, nie powinnaś tu wchodzić. — powiedziałam oddając się w jej uścisk.

— Jak było? Stresowałaś się? — zalewała mój umysł najróżniejszymi pytaniami, a ja cały czas myślałam o sytuacji z przed kilku minut.

— No już, opowiadaj. Wydajesz się być strasznie zamyślona. Coś poszło niezgodnie z planem? A może nie umyłaś zębów? — pociągnęła mnie za dłoń, a chwilę potem wzięła kieliszek szampana. 

— Nie, to pewnie przez stres. Nie martw się. — odpowiedziałam zabierając z jej dłoni napój. Odłożyłam go ponownie na stolik.

— Mówiłaś, że nie będziesz pić. Z resztą to nie dla kibiców. — dodałam. Z Ash przyjaźniłam się od urodzenia. Właściwie nasze mamy także znały się od dziecka, obiecałyśmy sobie, że nasze dzieci też będą się tak przyjaźnić by to szło z pokolenia na pokolenie. Byłyśmy ze sobą w każdej złej, smutnej, szczęśliwej i zwariowanej chwili. Doradzała mi w modzie, a ja jej w muzyce bo Baker bardzo lubi śpiewać, a ja pisać teksty do piosenek. 

— Chyba ktoś do Ciebie idzie, to ja nie przeszkadzam. — zaśmiała się słodko i odeszła. Nie rozumiałam o co jej chodzi dopóki nie spojrzałam za siebie. W moją stronę szedł Kylian, mający na twarzy szeroki, biały uśmiech. 

— Wydaje mi się, że teraz nasza pora. — powiedział nawiązując do wywiadu. Spojrzałam na zegarek w telefonie, moja przerwa skończyła się dwie minuty temu.

— Faktycznie, wybacz. Nie zauważyłam godziny. — roześmiałam się, a facet wciąż zostawił na swojej twarzy uśmiech. Zawołałam kamery, a cały wywiad przeszedł pomyślnie. Bardzo dobrze rozmawiało mi się z Kylianem, jakbyśmy się znali od dawna. Na sam koniec przekazał mi kopertę. Była ładnie ozdobiona, a na środku miała duży napis z moim imieniem i nazwiskiem. Na pewno była przygotowana o wiele wcześniej.

Więc to oznacza, że wiedział o moim istnieniu?

— Oh, co to?... — mruknęłam pod nosem.

— Otwórz w domu. Do zobaczenia, Aurora. — pożegnał się ze mną, a następnie rozpłynął w powietrzu. Byłam zdziwiona lecz tak jak prosił, dopiero w hotelu ją otworzyłam. 

 — Boże... boże... boże!! — krzyknęłam o mało co nie spadając z łóżka. Choć i tak pewnie wygodniej by było na podłodze.

— Co się dzieje? — spytała przerażona Ashley, siedząc na łóżku i wpatrując się w telefon. 

— Kylian zaprosił mnie na imprezę! — odpowiedziałam podekscytowana, a blondynka natychmiast zerwała się z materaca, zabierając mi kopertę. 

— Aurora, to impreza dla prawdziwych ikon! — otworzyła szeroko buzię czytając elegancką czcionkę.

— Nie wiem czy powinnam iść. — stwierdziłam, a z mojej twarzy zszedł uśmiech.

Francuska miłość TOM 1│Neymar JrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz