Zaraz wyjdą ci zmarszczki

242 6 0
                                    

Właśnie siedzę na matematyce i udaję, że próbuję rozwiązywać zadania. Pamiętajcie, wtedy jest najmniejsza szansa, że weźmie was do tablicy. Ale gdy będziecie patrzeć prosto w jej oczy i udawać nie zainteresowanych lekcją, możecie tylko czekać aż was weźmie.

- Lily White proszona jest do gabinetu dyrektora - usłyszałam nagle z głośników.

Spojrzałam na nauczycielkę, a ona na pozwolenie kiwnęła mi głową. Wyszłam z klasy i udałam się w kierunku gabinetu. O co może chodzić? Przecież nic nie zrobiłam.

Pukam w drzwi, a następnie wchodzę do środka. Widzę już dyrektora siedzącego przed swym biurkiem, i coś co mnie dziwi, to brunet siedzący naprzeciwko niego.

- Dzień dobry dyrektorze, w jakiej sprawie mnie pan wzywa? - powiedziałam spokojnie.

- Dzień dobry Lily, proszę usiądź na krześle obok Shane. - odzywa się, a ja szybko wykonuję jego polecenie.

Z tej strony mogę bardziej przyjrzeć się chłopakowi. Na moje oko jest chyba w moim wieku albo o rok starszy. Tak jak wspominałam wcześniej, jest brunetem o niebieskich oczach. Ubrany w czarny T-shirt i czarne potarte jeansy. I jest umięśniony. Czekajcie. Umięśniony? On jest BARDZO umięśniony. Wygląda jakby całe życie spędził na siłowni.

Nawet nie zauważyłam, że dyrektor wyszedł i teraz siedzę sama z chłopakiem.

- To trochę przerażające, że się tak na mnie gapisz - mówi z typowym uśmiechem dla osób takich jak on, a ja spalam buraka i odwracam głowę.

- Em to nie na ciebie się patrzyłam tylko na obraz za tobą - tłumaczę się.

- Ale ty wiesz, że tam nie ma żadnego obrazu co nie? - śmieje się.

- Gdzie poszedł dyrektor i po co mnie tu wezwał? - zmieniam szybko temat by uniknąć tej niezręczności.

- Dostał telefon i musiał wyjść - odpowiada.
- To musiało być pewnie coś pilnego - mówię żeby nie było pomiędzy nami niezręcznej ciszy.

- Oh to napewno było pilne. Pewnie dzwoniła jego żona z zaproszeniem na bzykanko. - żartuje w chwili gdy do gabinetu wchodzi dyrektor.

- Przepraszam musiałem odebrać, dzwoniła moja żona - odzywa się, a chłopak spogląda na mnie wzrokiem mówiącym: A nie mówiłem? - Poprosiłem cię tutaj Lily żebyś poznała nowego kolegę, który będzie z tobą chodził do klasy, a następnie go oprowadziła po szkole i pokazała co gdzie i jak.

Po prostu kurwa świetnie. Dzisiejszy dzień spędzę na oprowadzaniu tego przystojnego debila. Chwila. Czy ja powiedziałam przystojnego? Chodziło mi po prostu o debila. Już wolałabym siedzieć na geografii i słuchać o tych wszystkich rzekach, które właśnie omawiamy. Może wam nie mówiłam, ale geografia to mój znienawidzony przedmiot. A ulubiony? To zdecydowanie chemia.

- Poznajcie się, Shane to Lily, Lily to Shane, twój nowy kolega. Shane, bądź miły dla koleżanki, gdy będzie cię oprowadzać - mówi z uśmiechem dyrektor.

- Tak jest, panie dyrektorze - odpowiada mu chłopak, a następnie wspólnie wychodzimy z klasy.

Przemierzamy przez korytarz w ciszy.

- Więc co mi chcesz pokazać jako pierwsze, koleżanko? - pyta i kładzie nacisk na ostatnie słowo.

- Nie jestem twoją koleżanką, tak samo jak ty nie jesteś moim kolegą. Rozumiesz? - powiedziałam z zaciśniętymi zębami.

- Okej, już się tak nie wkurzaj, bo ci zmarszczki wyjdą - śmieje się.

Zauważyłam że robi to dość często, jednak mi wcale nie jest do śmiechu w jego towarzystwie.

- Umówmy się tak. Ja ci będę pokazywać wszystkie miejsca, a ty w tym czasie nie odzywaj się do mnie ani słowem. Okej? - pytam ze sztucznym uśmiechem.

- Nie mogę niczego obiecać - odpowiada chłopak, a ja już nic mu nie mówię tylko zaczynam go oprowadzać.

Pokazuję mu stołówkę, na której codziennie jemy obiad o wyznaczonej godzinie. Następnie toaletę, gabinet pielęgniarki, szkolny sklepik, a zaraz potem tematyczne klasy, czyli sale biologiczną, chemiczną, matematyczną itd. I co mnie zdziwiło to to, że chłopak faktycznie przez ten czas się do mnie nie odzywał.

- Okej, to już chyba wszystko co powinnam ci pokazać, bo drogę do gabinetu dyrektora już znasz - tłumaczę mu.

- Bardzo śmieszne. Tak się składa, że jestem pilnym uczniem i szybko u dyrektora nie zawitam. Chyba, że w sprawie planu lekcji czy spraw związanych z tym, że dopiero dołączyłem. - mówi chłopak, a ja wybucham głośnym śmiechem

- Dobry żart, udało ci się mnie rozśmieszyć. Brawo - powiedziałam, wciąż się śmiejąc.

- Ale ja nie żartowałem. A i bym zapomniał, miło było zobaczyć jak się uśmiechasz - mówi, a następnie kiwa mi głową na (chyba) pożegnanie i kieruje się w stronę stołówki, bo właśnie zadzwonił dzwonek sugerujący obiad.

Chłopak odchodzi zostawiajac mnie w totalnym osłupieniu.

Co się właśnie stało? Czy on powiedział to co słyszałam?

Pierwszy dzień i już jest pełen wrażeń.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I co sądzicie o Shane?
Dajcie znać jak wam się podobają pierwsze  dwa rozdziały.
Ps. Przepraszam za błędy. Buziaki <3
Zapraszam na Twittera, nazwa w opisie. Obserwujcie, bo tam będą pojawiać się informacje o rozdziałach.
Komentujcie i zostawiajcie gwiazdki. Piszcie co chcecie by pojawiło się w tej książce.

Forever / ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz