Zły sen

397 21 7
                                    


Na spokojnie mogłam przyznać, że była to jedna z wielu sytuacji w której życie przeleciało mi przed oczami. Byłam pewna, że już jest po mnie. W końcu co może zrobić taka dziewczyna jak ja. Nigdy nie umiałam się obronić, zawsze musiał zrobić to ktoś za mnie. Tak jak w tym momencie obronił mnie Neymar. Dobrze dobrałam słowa podczas pierwszego spotkania. Jest jak anioł stróż, który zjawia się zawsze gdy go potrzebuję. I w tamtej chwili prosiłam Boga o cud. Przez jakiś czas wpatrywałam się w jego twarz. Nie mogłam zrozumieć dlaczego mi tak pomaga?

— Nie rozumiem... — powiedziałam cicho, próbując z całych sił utrzymać się samodzielnie na nogach.

— W tym świecie nigdzie nie jest bezpiecznie. — stwierdził, a ja oparłam się o jego ramię. Powoli ruszyliśmy w stronę wyjścia z uliczki, aż w końcu weszliśmy na oświetlony chodnik. Światło mocno oślepiło moje oczy, a ja dopiero wtedy ujrzałam w jakim stanie jestem. Byłam cała posiniaczona, na twarzy miałam plaster, a na ramionach opatrunki. Podczas adrenaliny nie czułam aż tak wielkiego bólu, więc dopiero teraz zaczął we mnie uderzać. Na jedną nogę utykałam przez co musiałam się trzymać mężczyzny. 

— Minęliśmy hotel, on jest tam. —  wskazałam gdy zauważyłam, że nie skręciliśmy w odpowiedni zakręt.

— Nie idziemy do Twojego hotelu. —  odparł patrząc na mnie z góry. W tym momencie stwierdziłam, że zapewne idziemy do Kyliana więc nie postawiłam mu się. Idąc zaczęłam doceniać to kogo przy sobie mam. Gdyby nie Junior, mogłabym albo nie żyć albo stracić wszystkie pieniądze i telefon. Najbardziej jednak doceniłam to, że żyję. W jednym momencie podczas napaści zamarzłam widząc każde najlepsze wspomnienie ze swojego życia. Wtedy zdałam sobie sprawę, że nie chcę umierać.

Nie dziś. 

Doszliśmy do wielkiego domu, który właściwie był willą. Okna były dwa razy większe niż w hotelu, a na zewnątrz stał basen wielkości mojego domu rodzinnego. Sama willa jednak nie była największą jakie widziałam, zapewne piłkarz stawiał bardziej na estetykę niż samą ilość sypialni. 

— Czyj to dom? —  spytałam gdy podeszliśmy pod wielkie drzwi. Facet wciąż trzymając się blisko mnie, a z kieszeni wyjął kluczyki.

— Mój. —  odpowiedział otwierając dom.

— Co? —  spojrzałam na niego zdziwiona. 

— Byłam pewna, że idziemy do Kyliana. — przyznałam skrzywiając się lekko. Czułam się jakbym złamała przynajmniej trzy kości w nodze.

— Mieszka zbyt daleko, nie dałabyś rady dojść. — wyjaśnił, pomagając mi z wejściem do jego domu. Zapalił światło, a ja ujrzałam wnętrze. Głównie przeważały białe barwy, a meble były w nowoczesnym stylu. Mężczyzna pomógł mi ściągnąć kurtkę, a ja po jej zdjęciu głośno odetchnęłam. Moje ramiona były w okropnym stanie.

— Jesteś zmęczona? — spytał ściągając swoją kurtkę.

— Właściwie to tak. — odpowiedziałam ściągając swoje buty. 

— Zostanę chwilę, a potem przyjdzie po mnie Ashley. —  dodałam, opierając się o ścianę.

— Nie ma mowy. — złapał mnie za dłoń i zaczął prowadzić w głąb domu.

— Nie będziecie wracały same po ciemku. Z resztą w takim stanie nie dojdziesz do domu. — powiedział nie spuszczając ze mnie wzroku. Był cholernie opiekuńczy i musiałam przyznać, że zaczynało mi się to podobać. Zaprowadził mnie do sypialni i pomógł się położyć. Zaczął zdejmować mi buty, a chwilę potem przyniósł waciki z płynem micelarnym. Przyłożył jeden z nich do mojej twarzy i delikatnie zmywał makijaż.

Francuska miłość TOM 1│Neymar JrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz