Rozdział 4

353 11 7
                                    

Michael wcześnie rano odebrał spod drzwi telefon na kartę. Obawiał się, że w salonie i kuchni również są rozmieszczone kamery, ale nie zdołał dostrzec nawet tych w sypialni, więc się poddał. Dlatego na kilka minut ukrył się w łazience, aby uruchomić komórkę. Wyciszył go a następnie wyszukał numer do Lionela i napisał wiadomość:

Twojemu listonoszowi się nie śpieszyło.

Nie musiał długo czekać na odpowiedź mimo iż było wcześnie.

Psychopatka cię nie nakryła?

Przewrócił oczami i wystukał kolejną wiadomość.

Nie wkurwiaj mnie. Siedzę na kiblu jak jakiś pieprzony gówniarz.

Był pewny, że Leo już w tym momencie się z niego nabija. Nie byłby zdziwiony, bo gdyby przyjaciel byłby na jego miejscu, również zwijałby się ze śmiechu.

Na twoim miejscu zamknąłbym się tam już dawno i nie wychodził. Dzisiaj musimy się spotkać z tymi gnojkami. Magazyn przy Green Street o szóstej wieczorem.

Westchnął, nie miał pojęcia jak, ale musi załatwić sprawy tak, żeby poszedł tam sam. Bez niezrównoważonej brunetki.

Dobra. Pojedziemy tam prosto z firmy.

I kolejne kilka sekund. Obojgu zależało, żeby ta konwersacja szybko się zakończyła.

Co z wariatką?

Dobre pytanie. Lepiej byłoby pozostawić je bez odpowiedzi.

Musimy ją zgubić. Widzimy się później.

Zdawał sobie sprawę jak trudne zadanie ich czeka. Czy w ogóle było wykonalne? Tego nikt nie wiedział.

Dzisiejsze interesy nie były powiązane z rodziną De Luca, ale to nie znaczy, że ktoś obcy i niegodny zaufania mógłby przy nich być. Wczoraj, przez chwilę między tą dwójką zbudowała się cienka więź i bardzo krótka, bo zerwała się tylko, gdy przekroczyli próg apartamentu.

— Crawford?

Zamknął drzwi i spojrzał na kobietę, mieszkanie było pogrążone w ciemności przez co widział tylko jej zarys.

— Nie myśl, że chwilę szczerości i wspólnego działania coś zmieniły.

— Nawet się nie łudziłem madam.

Prychnęła i odwróciła się napięcie.

— Nie zmienia to faktu, że masz trzymać gębę na kłódkę. Albo pożegnasz się najpierw z językiem a potem z paluszkami.

Kącik ust Michaela delikatnie powędrował do góry. Był świadomy, że takiej kobiety jak Vittoria nie da darzyć się jakąkolwiek sympatią, chyba, że cię do tego zmusi.

Wyszedł z łazienki uprzednio chowając telefon do kieszeni. Zmarszczył brwi widząc rozgrywającą się w salonie scenę. 

Brunetka zabawiała się z nożami i z... workiem treningowym, który zdecydowanie nie stał na środku salonu. Miała na sobie czarny sportowy stanik, który ledwie trzymał jędrne piersi i czarne leginsy opinające... Michael odwrócił wzrok od jej tyłka i przyjrzał się jej poczynaniom. 

Wiła się wokół worka udając, że jej to jej przeciwnik. Schylała się, zachodziła od tyłu przy tym wymachując nożami niczym wyszkolony wojownik.

— Długo będziesz się tak gapił?

Wysapała na jednym wdechu i zarzuciła kucykiem. Posłała brunetowi znużone spojrzenie i wróciła do swojego zajęcia. Pierwszy raz zobaczył ja bez makijażu, w takim wydaniu wygląda o wiele młodziej i lżej.

If onlyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz