【XXIX】"Nie zostawię cię"

65 10 5
                                    

*POV Jack*

Upadłem w końcu zdyszany na kamień obok jeziora przy którym się znalazłem. Zapach świeżo skoszonej trawy oraz dźwięki nadmorskich stworzeń uświadomiły mi gdzie się znalazłem i jak daleko odbiegłem. Podkuliłem nogi do siebie i oparłem brodę na kolanach. Może za bardzo zareagowałem..? Przecież to nic nie znacząca informacja... o której przecież powinienem mu powiedzieć wcześniej... tak czy inaczej się dowiedział i nie wrocił do domu. A jeśli coś mu się stało i zamiast uciekać powinienem pomóc?? Myśli różnego rodzaju nie dawały mi teraz spokoju. Naciągnąłem tylko mocniej kaptur ubranej przeze mnie wcześniej białej bluzy i spiąłem mięśnie skulając się bardziej. Pogrążony w całym zatłoku jaki dział się w mojej głowie, nie usłyszałem jak ktoś podchodzi...

Poczułem mocne uderzenie w tył głowy a przed oczami zrobiło mi się ciemno. Nawet mimo tego że nie widziałem już od dawna. Tak to jest jak osoba niewidoma traci przytomność? Nie widzi jeszcze bardziej? Chociaż... samo to nie było jakoś problemem... czułem tylko jak ktoś ciągnie mnie za ręce po ziemi. Nie... gdzie oni mnie zabierają? Nie chce! Dlaczego nie mogę się ruszyć?!

- Nie rusza się cudzej własności - znajomy głos rozległ się z daleka

Czułem jak ci ludzie mnie puszczają. Później jedynie wystrzały z pistoletu... krzyki... zapach krwi...

*POV Jeff*

- Oczywiście że ten idiota musiał to wszystko źle zrozumieć! Człowiek raz chce być dobrym narzeczonym i wsparciem a tu proszę! Teraz muszę go znaleźć i porozmawiać. A no właśnie. Znaleźć. Daleko nie mógł uciec prawda?? - krzyczałem do siebie w czasie gdy zabierałem potrzebne rzeczy do torby, takie jak bandaże, zapas nerek dla ukochanego, nóż, woda, jedzenie, kolejny nóż... jest mi w ogóle potrzebny? Agh skup się kretynie!

Szybko z nogi ściągnąłem bandaż gipsowy. Najwyżej coś się stanie. Trudno. Teraz muszę mieć pełną mobilność a to twarde cholerstwo tylko by przeszkadzało. Gdy tylko spróbowałem na niej stanąć, ogromny ból... Jack! Skup się na nim! Wybiegłem z domu

Przecież nie mógł uciec daleko. Gdzieś gdzie pociągnie go instynkt... gdzieś nad wodę... jezioro... musi tam być przecież go znam!

Samo dotarcie tam zajęło mi dobre pół godziny, a nadal nie miałem pewności, że go tam znajdę. Jednak dostrzegłem biel mojej ukochanej bluzy, w której znajdował się mój ukochany narzeczony. O nie! Ktoś się do niego dobiera?! To moje przywileje!

- Nie rusza się cudzej własności - warknąłem i praktycznie od razu wpadłem w szał mordu. Myślałem, że dostanę jakieś wyzwanie tą walką... ale ich broń palna miała by większą celność strzelając sama z siebie, a nie w ich dłoniach

Pięć minutek a wszyscy leżeli już martwi na wilgotnej ziemi. Sam wziąłem bezokiego na ręce i wróciłem z nim do domu. Opatrzyłem ranę jaką miał z tyłu głowy i usiadłem obok, jego uprzednio kładąc na łóżku

- Gdzie ja... - usłyszałem w końcu znajomy głos bruneta

- W domu. Bezpieczny. Ze swoim idiotą. Muszę cię- - nie dał mi dokończyć

- Powinienem cię przeprosić... nie powiedziałem... Jeff- - tym razem ja mu przerwałem

- Naginam swoje zasady nie przepraszania, więc przynajmniej mnie wysłuchaj - położyłem dłoń na jego policzku, a ten tylko się wtulił - Po prostu się o ciebie martwiłem... czy to przez eksperymenty albo gorzej... nawet nie wiesz jak ulżyło mi gdy dowiedziałem się, że to tylko operacja. To nic między nami nie zmienia. Chciałem się z internetu dowiedzieć jak cię wspierać i... jak zacząć ten temat... chyba poraz pierwszy nie miałem złych intencji, wiesz? - uśmiechnąłem się lekko i odwróciłem wzrok

Chłopak jednak milczał...

- Powinienem dać ci spokój... uhm powiedziałem co chciałem więc... raczej wyjdę i- - chłopak szarpnął mnie za bluzę i złączył nasze usta

- Jesteś najlepszy... nie zasługuje na ciebie... - po tonie głosu mogłem rozpoznać, że płacze, nawet mimo tego jak bardzo chciał to ukryć nie pokazując twarzy

- Wiem, że jestem - uśmiechnąłem się triumfalnie - Ale też jesteś niczego sobie. Nie zostawię cię. Nigdy - przytuliłem go do siebie ale po chwili usłyszałem lekkie chrapanie. Chyba obojgu nam się teraz przyda odpoczynek... a jutro? Zabiorę go na najlepsze nerki jakie tylko jadł. Będę przy nim nie ważne co by się działo

*Hewwo!
Its a me! Mario!
No to ten. Yay rozdział! Muszę się tylko w to wkręcić od początku-
Ale mam nadzieję że nie będzie źle!

I czy mogę liczyć na wasze wsparcie z pomysłami-

*Deathcup~

Black & White Flames (JeffTheKiller x EyelessJack)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz