XIII. spanie

94 14 0
                                    

Jisung nieustannie dziwił się najprostszymi rzeczami. Pytał mnie, dlaczego uczniowie spotykają się w grupkach przed testami i się razem uczą. Był właściwie bardziej zdziwiony, że ktoś się uczy przed testem, niż że się spotyka na naukę. Gdy uczył się w domu, oczywistym było, że nie miał z kim powtarzać materiału, ale dlaczego w ogóle niczego nie powtarzał? Był geniuszem, czy miał łatwiej od nas? Zagadka.

Szybko się okazało, że jest typem osoby, która nigdy nie uczy się na sprawdziany, ale zawsze coś wykombinuje. Raz spytałem go, co robi, skoro nie poświęca czasu wolnego na naukę.

- W sumie nic. I wszystko - odparł. - Lubię leżeć w łóżku z telefonem i jeść pizzę.

Oczywiście. Nie mógł być szczególnie ciekawą osobą. Uważał się za lepszego od wszystkich. Wszczynał bójki, po czym uciekał. Spał. Dużo spał. Kiedy tylko przechodziłem obok jego klasy, zaglądałem ukradkiem przez otwarte drzwi. Drzemał na ławce, jak gdyby wcale nie toczyła się wokół niego intensywna rozmowa, a reszta klasy nie krzyczała przez siebie. Spał i na stołówce. Po incydencie z trzecioklasistami zaczął wybierać inne stoliki, ale nie jestem pewien, czy dlatego, że wolał na nich uważać, czy po prostu siadał tam, gdzie było wolne. Zdaje się, że raczej to drugie. Jisung nigdy nie przejąłby się opinią innych.

Spał też, kiedy jeden z jego znajomych poprosił mnie o zaniesienie mu notatek. Nie było go w szkole, o czym powiedział mi z uprzedzeniem. „Jutro robię sobie wolne", tak powiedział. Czułem się trochę niepewnie dzwoniąc do jego domu. Nie znałem jego rodziny. Do tamtej pory on był u mnie parę razy i to tylko na chwilę.

Otworzył jego brat. Był starszy i trochę wyższy, ale też miał dość drobną budowę. Mieli bardzo podobne oczy. Prawie się uśmiechnąłem na tę myśl. Wpuścił mnie bez pytań i rzucił tylko, że Jisung ma pokój u góry. To akurat wiedziałem, ale kiwnąłem głową, jakbym nie widział. Czasem przypominałem sobie, że moje zainteresowanie Jisungiem wykraczało poza przeciętne uczucie. Ignorowałem to jednak. Dopóki nikt o tym nie wiedział, nie sprawiało to przecież problemu.

Wszedłem na górę i do odpowiedniej sypialni. Wyglądała tragicznie. Wszystkie szuflady i drzwiczki szafy otworzone, a z nich jak lawina wysypywały się ubrania. Leżały też na całej podłodze i na krześle. Poza tym było mnóstwo papierków, śmieci i niedojedzonych posiłków. Kubki i talerze porozkładane były tam, gdzie jeszcze można by w teorii zobaczyć wolną przestrzeń. A pośród całego tego bałaganu spał Jisung, zawinięty w ciasny kokon z kołdry. Wystawała tylko jego ciemna czupryna potarganych włosów.

- Jisung! Przyniosłem ci notatki!

W odpowiedzi wydał z siebie jakiś niezidentyfikowany dźwięk, coś pomiędzy jękiem a buczeniem. Trudno było stwierdzić, czy w ogóle się obudził. Przeskoczyłem przez rozrzucone po podłodze rzeczy i znalazłem się obok łóżka. Nachyliłem się nad nim, ale zanim cokolwiek powiedziałem, zastygłem na moment. Oddychał miarowo i głośniej niż oddycha się naturalnie. Na pewno spał. Szturchnąłem go dość niedelikatnie.

- Jisung! - prawie krzyknąłem.

Przewrócił się na drugi bok i już widziałem jego twarz. Zaciskał powieki, nie chcąc najwyraźniej wracać do rzeczywistości. Przetarł oczy pięściami jak robią to małe dzieci obudzone przez kogoś w środku nocy. Próbował usiąść, ale znów opadł na materac. Westchnął ciężko.

- No co?

- Mam dla ciebie niespodziankę.

- Serio? - wypalił rozbudzony. Jego oczy zamiast maleńkich kreseczek zaczęły przypominać kółeczka.

Uderzyłem go w głowę zeszytem.

- Ta-da!

- Och. Podekscytowałem się na nic. Na co mi notatki? - Wziął je do ręki, otworzył i patrzył chwilę pustym wzrokiem. Nachyliłem się po to, by zobaczyć, że gapi się w puste kartki. Dla niego już chyba nie było nadziei.

- Co robiłeś cały dzień?

- Spałem - odpowiedział.

- Nie nudzi ci się to?

Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Miałem na sobie płaszcz i przyszedłem z plecakiem. Myślałem, czy lepiej będzie po prostu wyjść, skoro i tak nie zostałem zaproszony. Coś jednak kazało mi przedłużyć tę chwilę spędzoną z Jisungiem.

- Odrabiam zaległe noce. A nawet jak je odrobię, mogę spać na zapas.

- Więc czemu nie sypiasz w nocy?

Może w tym momencie zaszedłem już za daleko. Nie byliśmy na tyle blisko, bym się interesował. Ale Jisung po prostu odpowiedział.

- Nagrywałem i montowałem. Dużo z tym roboty, wiesz? Ech... - Odłożył zeszyt na bok i wylazł z łóżka, choć dalej owinięty kołdrą jak peleryną. - W sumie to bym coś zjadł.

W połowie drogi do drzwi się zatrzymał i wymienił kołdrę na bluzę, którą podniósł z ziemi. Zaciągnął sznurki w kapturze i odwrócił się do mnie. Ugryzłem się w wargę, żeby powstrzymać uśmiech. Był naprawdę uroczy. Na tyle, że miałem ochotę ugryźć jego policzek.

- Czemu masz na sobie płaszcz? Wiem, że tu zimno, ale bez przesady... - wymruczał.

- Miałem już wracać. Wszedłem tylko na chwilę.

- Aha. - Milczał przez moment, patrząc się na mnie bez wyrazu. - Ale możesz zostać, jeśli chcesz. Zostaw tu rzeczy, idziemy jeść - polecił mi i już wiedziałem, że zrobię, cokolwiek powie.

Jego dom różnił się od mojego. Można powiedzieć, że był wręcz odwrotnością. Wszędzie walały się rzeczy. Ciągle ktoś dokądś zmierzał lub nawet po prostu szedł bez konkretnego celu. Z któregoś z pokoi dobiegała muzyka. W kuchni zauważyłem, że okna są brudne. Jisung szukając jedzenia trzaskał szafkami i talerzami. Mruczał coś pod nosem i nucił. W końcu odgrzał w mikrofalówce coś, co wyglądało na wczorajszy obiad.

- A czekaj, dla ciebie też mam. - Przypomniał sobie po tym, jak usiadł. Odgrzał moją porcję i położył ja przede mną. - Bon apettit.

W trakcie jedzenia kopnął mnie w piszczel pod stołem. Chyba przez przypadek, ale mu oddałem. Jeszcze moment się przekomarzaliśmy, aż uwięziłem jego nogi między swoimi. Mógłby się wydostać, gdyby chciał, ale zamiast tego zaczął łaskotać mnie stopami pod kolanem. Nie wytrzymałem i wybuchnąłem śmiechem. On też.

Pewnie wyglądaliśmy z boku na uroczych przyjaciół. 

Skrawki | minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz