𝚃𝚑𝚎 𝙱𝚘𝚢𝚜

599 31 35
                                    

To nie apokalipsa.

- Myślisz, że co się stało z innymi? Jest to okropnie podejrzane wszystko. Zero prądu, zero ludzi rankiem i zero trupów – Zapytałam siadając na kanapę naprzeciwko Juu.

- To nie apokalipsa, nie przesadzaj. Kiedy ty w ogóle odstawisz to krzesło? Już ci nie jest potrzebne, masz mnie – Odpowiedziała patrząc na Kirmobila

- He?! Jak śmiesz tak mówić w towarzystwie pana Kira, przecież on też ma uczucia. Ma nogi? Ma. Ma głowę? Ma. Jak meduza, czyli podobny człowiek – Prychnęłam i „pogłaskałam” moje krzesło.

- Ale meduzy palą, jak się dotknie takiego skurczybyka. Krzesło nie pali – Popatrzyła na medycznego okrąglaka.

- Ale jest po części metalowy, a to znaczy, że właśnie na odwrót. Jeśli dobrze skumuluje PAN Kirmobil energię to porazi cię prądem. Mądre co nie? – Zapytałam cała w skowronkach, bo coś pamiętałam z fizyki czy innego paplania nauczycieli.

- Po części to prawda, ale nadal nie możesz nazwać PANA Kira człowiekiem, nie ma własnych organów. Jest to nierealne – Teraz to już naprawdę patrzyła na mnie jak na idiotkę.

- Co ty sprawdzałaś mu flaki, czy jak? JEZU, zabijaczka krzeseł! Kirmobilu, musimy uciekać od tej psychopatki, to ona rozpruła twojego drogiego przyjaciela Felixa – Krzyknęłam. Jednak się myliłam, teraz patrzyła na mnie jak na kompletną idiotkę. Bez powodu.

Szybko wpakowując swoje poślady na Kirmobila zaczęłam zmierzać do drzwi. Było już tak blisko, dotykałam klamki, ale niestety.

Jakiś idiota kopnął do drzwi po drugiej stronie, przez co dostałam w twarz.

Później była kompletna masakra. Kirmobil rozpruł się, ja rzuciłam się na śmiejącego się do rozpuku Lotousa, który po kilku sekundach umierał pod moim naciskiem na jego szyję. Ethan wchodził do środka, strasząc Juję, która rzuciła w niego biednym Kirmobilem. Natomiast Aki wywalił się o mnie i Lotousa. Wszyscy leżeli na ziemi.

Umarli.

Najprawdopodobniej.

- Ona mnie gniecie w moje gnaty! – Zaczął krzyczeć Lotous

- Zamknij się, widzisz co zrobiłeś mojej twarzy?! – Tym razem ja zaczęłam krzyczeć

- Naprostowałem ci ją? – W ten wszystko ucichło. Nie na długo.
Znowu zaczęłam go bić i „prostować” niektóre kończyny.

Po dziesięciu minutach wszystko się uspokoiło. Juu aktualnie zszywała górną część obrotowego przyjaciela, Lotous siedział z lodem przy szyi, Aki nadal dusił się ze śmiechu gdzieś tam w kącie z siniakiem na głowie, natomiast Kirian z Ethanem byli w łazience. Ethan przyklejał plastry na twarz kobiety. Chociaż ona była pielęgniarką tak było jej wygodniej.
Mężczyzna chciał coś powiedzieć, jednak blondynka go wyprzedziła:

- Nie wiem co się dzieje, nie ma tutaj twojej złotej rybki Opheli i tak, musiałam mu oddać. To było nie miłe
Ten przewrócił oczami i odsunął się po skończonej pracy.

- Chciałbym z tobą porozmawiać. Na osobności. Najlepiej jak wszyscy będą spać – Powiedział, jak gdyby to nie brzmiało podejrzanie. Po prostu zaproszenie do krzaków na małe co nieco?

- Jasne, nie ma sprawy. Tylko się ubierz, bo Juja zwali ci na głowę Kirmobila. A ja nie mam drugiego przyjaciela jak on – Odpowiedziałam

- Mówisz o tym czymś jak o człowieku… - chciał coś dopowiedzieć, ale właśnie Juu wyciągnęła go za fraki i powtarzała coś, że to nie jest dobry pomysł mówić mi tego. Racja.

𝙶𝚊𝚖𝚎 𝚂𝚝𝚊𝚛𝚝 | 𝙲𝚑𝚒𝚜𝚑𝚒𝚢𝚊 𝚂𝚑𝚞𝚗𝚝𝚊𝚛𝚘Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz