XV. dzieciak

87 14 0
                                    

Długo myślałem, że Jisung jest po prostu chaotyczny i głośny i ma prosty sposób rozumowania. Wydawał mi się dzieciakiem z osiedla, który nie musi komplikować sobie życia i zajmuje się czymkolwiek, co przyjdzie mu akurat na myśl. Tuż przed ukończeniem przeze mnie szkoły średniej zobaczyłem go inaczej. Nigdy bym się nie spodziewał, że jego mama poprosi mnie o wyciągnięcie go z pokoju, a kiedy wejdę już po schodach, zobaczę przygnębiony kłębek przykryty kocem.

Stałem chwilę w progu jego pokoju, aż w końcu westchnąłem, odłożyłem plecak i przedostałem się do jego łóżka.

- Jisung... - Potrząsnąłem nim delikatnie. - O co chodzi? Już dwa dni nie byłeś w szkole. Jak tak dalej pójdzie, kogoś na ciebie naślą. Albo cię wyrzucą. To już nie nauczanie domowe.

Nie poruszył się. Nic nie odpowiedział.

- Jisung, Jisung, Jisuuung! - Trząsłem nim coraz mocniej i finalnie się poddał, siadając na materacu. Może mi się zdawało, ale jego oczy wyglądały na zaczerwienione.

- Jesteś okrutny, Minho.

- Ja? Próbuję ci pomóc, niewdzięczniku! - Popchnąłem go zaczepnie, a on po prostu upadł i wyłożył się na łóżku.

- Zostawiasz mnie.

- Jestem tu. - Rozłożyłem ramiona zaznaczając moją obecność.

- Zostawiasz mnie samego w szkole.

- Zaraz też skończysz liceum - powiedziałem mu. - I tak mieszkamy na jednej ulicy. No chodź, ugotuję ci coś.

- Tak? - natychmiast się ożywił.

- Mhm... Tylko idź dziś do szkoły. Po lekcjach przyjdź do mnie.

- Tak jest! - Zasalutował. Nagle odzyskał całą energię i zaczął się ubierać.

- To ja już pójdę... - odezwałem się, powoli opuszczając pokój.

- Czekaj na mnie. Chodźmy do szkoły razem.

Poczekałem. To była jedna z naszych ostatnich wspólnych dróg do szkoły.

Skrawki | minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz