~1~

5 1 0
                                    

DR. SMILEY

Stałem przed salą operacyjną, od ponad dwóch lat nie ma już ze mną mojej miłości życia, mojej ukochanej Ann. Była nieśmiertelna, ale niestety nie na tyle by kiedyś nie zniknąć. Zniknęła, tłumaczę to sobie jej śmiercią, ale czy to rzeczywiście prawda? Że na prawdę zmarła, a nie, że mnie zostawiła? Łatwiej mówić, wmawiać sobie, że to się skończyło, tak jest dużo dużo łatwiej

Moje rozmyślenia przerywa dobrze mi znany głos, kanibala i chirurga, szaro skurego mężczyzny. Mojego ulubionego chirurga, nie powiem, że mi się podoba albo jednak nie. Nie jestem w stanie tego ocenić. U mojego boku stoi drugi mężczyzna, mój chłopak, od dwóch tygodni jesteśmy razem. 

Chirurg wygląda na zmartwionego i smutnego, widzę to nawet przez maskę, coś mu się stało i ja dowiem się co. Podchodzę do niego powoli i łapię za ramię, szepcze do jego ucha.

- Jack? Wszystko okay ?- pytam kanibala z łagodnym uśmiechem na twarzy, specjalnie ściągam maseczkę chirurgiczną, aby mógł to zobaczyć- Coś cię boli, albo coś?

Widzę tą chwilę wahania się, jego ton głosu również go zdradza, wiem, że jest coś nie tak. Muszę dowiedzieć się o co chodzi. Do akcji wkracza mój ukochany, patrzy się na mnie porozumiewawczo, a ja tylko lekko przytakuję głową. Drugi lekarz wzdycha i patrzy się prosto w "oczy" chirurga, Jack nie ma oczu, jest niewidomy, najprawdopodobniej utracił je w walce, potyczce, starciu z wrogiem, albo był torturowany. My jednak znamy jeszcze jedną, inną wersje wydarzeń. Jack był kilkanaście lat temu w wojsku, jest nieśmiertelny, wygląda i "ma" z dwadzieścia jeden lat, ale rzeczywiście ma ich sto siedem. Skąd to wiem? Bo raz słyszałem jak mówił Jeffowi, że był ważną osobą w 1916- szóstym roku. Dlatego wnioskuje, że właśnie wtedy był w wojsku, i również wtedy była ta wojna w której Jack stracił oczy. 

W końcu chirurg postanawia się odzywać, to co mówi nie zaskakuje mnie, wręcz przeciwnie, to było do przewidzenia. 

- Jeffrey Woods, słynny Jeff the killer ze mną zerwał. Dlaczego? Bo znalazł sobie tego zasranego Nathana the Nebody kurwa mać! 

- Zabije gnoja, jak on mógł, co za szmata- mówi Doktor Pain. 

- Zgadzam się z tym seksownym doktorkiem- widzę te jego rumieńce, gdy wypowiadam te słowa. 

-Ja.. Nie... Jestem... -no i jeszcze się jąka, słodziak.

-Jesteś jesteś -przytulam go do siebie, obejmuje również ramieniem Jacka, w sumie to może kiedyś będziemy ze sobą w trójkę, myślę, że byłoby nie tyle ciekawie co miło i fajnie, młody nie byłby już raniony z każdej strony, ja bym miał drugiego słodziaka, a Pain by miał drugą osobę do kochania. Heh, marzenia. Pomarzyć zawsze można, ale czy to się ziści, tego nie wiem. Oby tak, bo serio mi się podoba ta wizja. Z rozmyśleń wyrwał mnie ten seksowny doktorek, poklepał mnie po ramieniu i powiedział.

-A może Jack będzie z nami?

-To dosyć za szybko... -powiedział młody i spalił "buraka". Nie no, kolejny słodziak, czemu oni muszą być tacy słodcy? Nie mam pojęcia, spojrzałem się na Jacka, był cały " czerwony" . Czyli mu się podobamy, tak? Najprawdopodobniej tak, o kurwa... No to wykurwiście.

-W sumie to prawda, nie dawno z tobą zerwałem, a ty już sobie znalazłeś kogoś nowego, nie ładnie. Jack? Popatrz na mnie? Wiem, że dalej mnie kochasz, wróć do mnie.

W drzwiach sali stał nie kto inny jak Jeff the killer, kurwa, jak ja go nienawidzę, bawi się tylko uczuciami Jacka, kurwa nie człowiek, w sumie on już nie żyje i bardzo dobrze.

-Jeff... Ja... -Jack złapał się za kark i zaczął, od kiedy on ma tiki?! Chociaż każdy człowiek może mieć tiki z nerwów, więc to bardzo możliwe, a nerwy teraz ma najprawdopodobniej na skraju wytrzymania. Zwracam się szybko do Jeffa i karze mu wyjść, ale ten się nie słucha i podchodzi do Jacka. Podnosi nad nim rękę, tak jakby go chciał przytulić.

-Proszę... Nie bij mnie... -widzę te łzy w oczach Jacka, Jeff się na niego patrzy z pogardą i uderza go w policzek. Kurwa, jak on tak może nim rządzić, bić go i traktować go jak popychadło.

-Kretynie, ile razy ci mówiłem, że nie masz prawa sobie znajdować kogoś nowego, jasna?! A ty co?! Znajdujesz sobie te dwa ścierwa i jeszcze śmiesz się do mnie odzywać? -Zaśmiał się i mocniej uderzył Jacka, miałem już coś zrobić, by ten przestał go bić, ale drugi lekarz złapał moją dłoń i wyszeptał do mojego ucha.

-Zaraz mu pomogę, obiecuje. -Wyciąga telefon i udaje, że z kimś pisze, Jeff na szczęście nie zwrócił na to uwagi. Kątem oka widzę, że mój seksowny doktorek pisze do brata Jeffa, do Liu, aby przyszedł, i to najlepiej z eskortą. Liu pyta się o co chodzi. Pain pisze mu "Jeff bije Jacka, a ja chce mu jakoś pomóc", chwile patrzymy w tańczące kropki, po chwili jednak esemes przychodzi, wiadomość Liu mnie zmiotła z powierzchni ziemi. Patrzę się na kilka wyrazów jak wkurwiony, nie mogę tego pojąć.

" Znowu? On cały czas go bije, a Jack boi się mu sprzeciwić. Dwa razy Jeff próbował go zgwałcić, raz mu się to udało. Dlatego Jack boi się dotyku, a jak nie płacze gdy ktoś go dotyka, to oznacza to, że serio ufa takiej osobie, na przykład mi. "

-Pojebane... Jaka chora relacja, kurwa... -mi też zabrakło w tym momencie pary w japie.

"Zaraz będę, do tego czasu nic nie róbcie. Wiem, że to trudne, ale musicie wytrzymać. No chyba, że przejdzie do grożenie nożem, wtedy obowiązkowo macie zareagować, zrozumiano? "

Pain szybko odpisał, że rozumiemy. Skąd on wiedział, że jest nas tutaj dwóch? Eh, to teraz nie jest takie ważne, ważniejszy jest Jack, i to żeby powstrzymać tego stukniętego gnojka.



To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 06 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Eyeless Jack x Dr. Smiley x Dr. PainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz