- Montana.
- Mów mi Marcus. Mam zawieszenie, więc zaraz nas pewnie o coś posądzą. No więc, Peter Stark? Zaskakujesz mnie, nie powiem.
- Myślałem, że mnie nienawidzisz.
- Ja też. Ale doszedłem do wniosku, że odwyk i normalne życie mi się przyda. I nie mogłem przestać o Tobie myśleć. Wiem, że próbujesz wrócić do normalności, ale może spróbowalibyśmy od nowa? Tym razem na serio. W bardziej normalny sposób.
- Peter, wiesz, że jest zielone, prawda - moją uwagę nagle zwróciła na siebie Mia? Przez chwilę zapomniałem, że stała obok mnie.
- Musisz iść? Możemy pogadać, kiedy indziej.
- Chcesz iść do mnie?
- Co?
- Mój ojciec gdzieś pojechał, więc nikogo raczej nie ma. Tylko Mia. A Ona będzie u siebie.
- Skąd ta pewność - spytała?
Marcus się uśmiechnął. Ja też, ale dopiero, gdy zobaczyłem Jego uśmiech. Wcześniej spojrzałem bez wyrazu na Mię.
- Mam pewność.
- Nie będzie przeszkadzać. Raczej - dodał po chwili i wyciągnął rękę do Mii... - Jestem Marcus.
- Mia. A to Stella - wskazała na psa.
- Lubi Winx?
- O tym samym pomyślałem, jak to usłyszałem - zaśmiałem się. - No to, co Ty na to, żeby do mnie wpaść?
- Jak nikt nie ma nic przeciwko.
- Mia - spojrzałem na Nią, a ta pokręciła głową? - Ja też nie mam. A nikogo innego nie będzie. Więc zapraszam.
- Tylko dopilnuj, proszę, żeby Peter coś zjadł - Marcus ściągnął brwi i popatrzył na mnie. Ale nic nie powiedział.
Poszliśmy do domu. Mia weszła do swojego pokoju, a ja z Marcusem do mojego.
- Czemu nie wspominałeś, że mieszkasz w pieprzonym pałacu - spytał z uśmiechem, siadając na moim łóżku?
- Bo nie mogłem?
- Fakt.
- I nie lubię tego. Zwykle tu nie siedziałem. Bez sensu siedzieć samemu, jak ojciec nie widzi niczego poza pracą, a Ty masz problemy psychiczne - uśmiechnąłem się. - Ale spoko, odkąd jest z Pepper jest trochę inaczej...
- Dlaczego Mia mnie prosiła, żebym Cię przypilnował, żebyś coś zjadł?
- Nic szczególnego. Nie zjadłem z Nią śniadania. Panikuje - stwierdziłem.
- Widzę, że kłamiesz. Na ogół wychodzi Ci to świetnie, ale nie tym razem.
- Marcus, nic mi nie jest. Odpuść, proszę.
- Pójdziesz zjeść?
- Nie jestem głodny.
- Zjem z Tobą.
- Naprawdę nie jestem głodny - uniosłem odrobinę głos.
- Proszę Cię, chcę zobaczyć, jak coś jesz. Nie znam Twojej sytuacji zbyt dokładnie i nie mogę oceniać i nie chcę Cię zmuszać, ale nie chcę, żeby stało Ci się coś złego.
- Nie stanie.
- Wystarczy, że wpadłeś pod samochód. Nie chcę, żebyś jeszcze umierał przez to, że nic nie jadłeś.
- Nie będę - powiedziałem już lżejszym tonem. - Naprawdę. Przepraszam.
- Nie przepraszaj - powiedział i mnie przytulił. - A jeśli Ci powiem, że jestem głodny?
- Nie jesteś - odparłem, nadal tkwiąc w Jego uścisku.
- Skąd wiesz?
- Bo robisz to, żebym zjadł z Tobą.
- Zadziałało?
- Nie.
- Chuj mnie to obchodzi. Wstawaj - podniósł mnie ze sobą i postawił na ziemi. - No już, tam są drzwi.
- Zawsze się tak rządzisz w nie swoim domu?
- Nie, tylko u Ciebie. Nie chcę, żebyś się wykończył. Jak mają Ci się goić rany, gdy nic nie jesz - otworzył drzwi? Za nimi stała Mia. Od razu dostrzegłem, że płakała.
- Co się stało?
Chciała coś powiedzieć, ale zaraz rozpłakała się jeszcze bardziej. Przykucnąłem do Niej.
- Hej, co jest - spytałem, ale nie udało mi się otrzymać odpowiedzi?
- Mia, jeśli nie powiesz, co się stało, to nie będziemy w stanie pomóc - powiedział Marcus. Ta spojrzała na Niego i przełknęła ślinę.
- Stella. Nie ma Stelli.
CZYTASZ
Mówili mi Ozzy | złσ∂zιєנкα мαяzєń
FanfictionPeter Stark, syn samego Anthonego Starka, to nastolatek, którego życie nadszarpnęło. W czasie zmiany, jaką jest pierwsze pójście do szkoły, dowiaduje się, że Jego ojciec poznał kobietę z dzieckiem, która zamierza się do Nich wprowadzić. Ale nowe oto...