Wesele w Teatrze STU - recenzja

18 1 6
                                    


Ostatnio zaniedbałam shitposty i czeka na mnie sporo nadrabiania - kolejna część mitologicznych faceclaimów, recenzja serialu ,,Medyceusze". Jednak serce mi mówi, że najpierw chcę Wam opowiedzieć o jednej z inscenizacji ,,Wesela" Wyspiańskiego, a podobno serca trzeba słuchać.

Historia wesela poety Lucjana Rydla i chłopki Jadwigi Mikołajczykówny, na którym wiejska ludność spotyka się z miejską inteligencją, co staje się przyczyną do konfrontacji z dawnymi urazami oraz polską historią, jest jednym z najbardziej znanych i rozsławionych polskich dzieł, więc fabuła zapewne nikogo nie zaskoczy. Może więc zaskoczyć jedynie realizacja. Czasem zastanawiam się, czy nie powinnam zmienić nazwy tego shitpostu, ponieważ piszę tu równie często też o innych formach teatralnych niż musical, ale z drugiej strony dostrzegam, że coraz częściej teatry wplatają w sztuki dramatyczne także elementy muzyczne i tak jest w tym spektaklu - kilka piosenek zostaje puszczonych z offu, ale jest też kilka, które aktorzy wykonują na scenie, jak podśpiewywanie Gospodyni, tercet ,,Wesele" oparte na aranżacji Marka Grechuty czy przeszywający duet Panny Młodej i Widma.

Ponieważ ,,Wesele" jest bardzo długim i rozbudowanym spektaklem, pełnym postaci na scenie, teatr nieco zmodyfikował treść i wykreślił część bohaterów, dzieląc je kwestie między innych. Nie zostały tu też bezpośrednio wprowadzone postacie fantastyczne - występują jako głosy z offu, nagrania, piosenki albo przemawiają ustami innych bohaterów. Jak wiecie, nie do końca jestem przekonana do używania w teatrze elementów technicznych (wyjątkiem jest musical ,,La Legende du Roi Arthur", gdzie uwielbiam efekty specjalne), ale tym razem bardzo mnie to przekonało. Scenografia jest bardzo prosta, wręcz ascetyczna - składa się na nią krzesło, stolik i imitacja drzwi do chaty bronowickiej, natomiast całą magię tworzą światła i efekty specjalne. Gra świateł na drzwiach imitująca burzę, efekty laserowe (chociaż niestety, u mnie one męczą oczy i muszę je zamykać) czy wyświetlane nad sceną obrazy dotyczące wybranych fragmentów historycznych autorstwa młodopolskich twórców, tworzą mistyczny, fantazyjny obrazek, a widz może się czuć wciągnięty w środek akcji - gdy otwierane są drzwi, naprawdę można poczuć wilgoć i chłód. I jak pierwszy akt jest dość lekki i zabawny, pełen flirtów i docinków, tak drugi staje się bardzo mroczny, wręcz ,,horrorowy" - szczególnie sceny z Hetmanem i Szelą zostały pokazane w przerażający sposób.

Przepiękne są też kostiumy, które zostały wykonane z dużą starannością i dbałością o szczegóły, oddają klimat, jest rozróżnienie na chłopów i inteligencję, oraz są po prostu pięknym widoczkiem. Szczególnie suknie Racheli i Maryny, chociaż garnitury panów oraz chłopskie, kolorowe stroje także są cudowne.

Układ niektórych scen został nieco zmodyfikowany, zapewne, aby przejścia nie były tak częste jak w sztuce i aktorzy mieli więcej czasu na przygotowanie się do kolejnych scen

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Układ niektórych scen został nieco zmodyfikowany, zapewne, aby przejścia nie były tak częste jak w sztuce i aktorzy mieli więcej czasu na przygotowanie się do kolejnych scen. Ułożone są tak, że akcja może wciągać i ogląda się ją przyjemnie, nawet jeśli czytaliśmy już ,,Wesele" kilka razy. Można się doczepić, że przez brak scen zbiorowych i przejścia, nie czuć klimatu ,,imprezy" i wszystko jest dosyć statyczne, ale można to tłumaczyć samą koncepcją Wyspiańskiego, który stylizował ,,Wesele" na szopkę krakowską, gdzie postacie nie występują razem, ale zmieniają się jak w kalejdoskopie.

Shitpost musicalowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz