Rozdział 4

6.1K 209 18
                                    

Po feralnym incydencie w klubie, postanowiłem wrócić do domu i spędzić w nim resztę dnia. Wchodząc do rezydencji natknąłem się na Val, która właśnie wychodziła z kuchni.

— Och braciszku... co ty tu robisz, tak wcześnie? Zabłądziłeś? - zapytała złotowłosa z niedowierzaniem w oczach. Uniosłem głowę i spojrzałem  ukazując grymas niechęci na twarzy.

— Nie twój zasrany interes siostrzyczko,  nie masz niczego do roboty? Zajmij się lepiej nauką, bo z chęcią znajdę ci zajęcie jeśli ci nudno. - wysyczałem przez zaciśnięte zęby. Mój wkurw był na granicy, jeszcze moment i będę musiał kogoś zabić. W tym momencie pojawił się nasz ojciec, który przyglądał mi się z niedowierzaniem.

— Matthias synu, dobrze cię widzieć. Mam wrażenie, że cały czas się mijamy i nigdy nie mogę cię złapać, a  musimy porozmawiać  i dobrze wiesz w jakiej kwestii. — Ton jego głosu był wyważony i poważny. Wiedziałem o czym chciał rozmawiać i musiałem stawić czoła temu co zostało przesądzone. Już nie było odwrotu, za cztery miesiące kończyłem trzydzieści cztery lata i miałem bardzo mało czasu.

— Wiem,  chodźmy do gabinetu i miejmy to już za sobą. - oznajmiłem oschle i od razu ruszyłem w kierunku wschodniej części domu, gdzie znajdował się główny gabinet. Ojciec bez słowa podążył za mną. Wchodząc do pomieszczenia pokierowałem się w stronę masywnego dębowego biurka, które stanowiło centralną część biura. Usiadłem na skórzanym fotelu, w pokoju unosił się zapach starego drewna, papieru i whisky. Tuż za moimi plecami rozpościerały się wysokie regały zapełnione różnymi zbiorami ksiąg i książek. Po lewej stronie przy ściance znajdowała się czarna skórzana sofa, przy której stał barek z alkoholem w kształcie globusa. Tuż za biurkiem  naprzeciwko miejsca, w którym siedziałem stały dwa fotele wykonane z czarnej skóry. Ojciec wszedł do gabinetu i zajął jeden z foteli, po czym przeszedł od razu do konkretów.

— Zatem jak już się pewnie domyślasz,  chciałem poruszyć kwestię twojego małżeństwa, które jest koniecznością abyś mógł zachować swoją pozycję i status, bo...

— Znalazłem kandydatkę. - Przerwałem ojcu, pewnym siebie głosem.
Mężczyzna uniósł brew, jakby się chwilę zastanawiał. Przekręcił głowę w bok następnie zapytał.

— Czy ta kobieta będzie godna nazwiska Anderson i jest w stanie dać ci potomka? - Spojrzałem mu w oczy i bez zastanowienia odpowiedziałem.

— Zapewniam cię, że jest idealna do tej roli. A za rok urodzi mojego dziedzica. Nie martw się, wypełnię swoje przyrzeczenie, wiem, że to mój obowiązek. - Ojciec skinął głową na co rzekł.
— Więc, nie ma na co czekać. Chcę poznać swoją przyszłą synową. Trzeba ogłosić zaręczyny i zacząć planować ślub. Północna Anglia musi się dowiedzieć, że  Don Anderson żeni się i nikt z północy nie będzie mu już w stanie zagrozić. - Na te słowa pogrążony w myślach  przejechałem ręką po twarzy, bo wiedziałem, że już nie ma odwrotu. Gra toczyła się o wysoką stawkę i jeśli wycofam się, ja i moja familia stracimy wszystko, włącznie z głowami.  Dlatego Rose — ta mała niewinna kruszynka była moją jedyną nadzieją. Musiałem ją zdobyć, zostało mi niewiele czasu, a ona czy tego będzie chciała, czy nie zostanie  moją żoną.

— Wkrótce ją poznasz ojcze, a teraz wybacz, ale pójdę się odświeżyć i przebrać. - Wstałem i pokierowałem się w stronę wyjścia. Ojciec z zadowoleniem również wyszedł z gabinetu. Przystanął zatrzymując mnie, położył swoją masywna dłoń na moim ramieniu i wyznał.

— Jestem z ciebie dumny synu i cieszę się, że wkrótce również będziesz mógł doświadczyć ojcostwa. Odkąd przekazałem ci moje stanowisko nigdy mnie nie zawiodłeś. Stałeś się lepsza wersją mnie. Bezwzględność i żądzę mamy we krwi, ale twoją determinacją i siłą przewyższasz nie jednego Dona. - Jego głos brzmiał dumnie i wyniośle. Nie chwalił mnie, nigdy, nie okazywał względem mnie żadnych emocji, zawsze był surowy i wymagający. Nasze rozmowy głównie miały charakter służbowy, nikt nigdy nie pozwalał sobie na uczucia, bo one osłabiały, a my mieliśmy być bezwzględni niezdolni do jakichkolwiek uczuć. Nawet śmierć mamy, która została zamordowana w brutalny sposób, nie mogła pozwolić naszej rodzinie na jakiekolwiek odczucia, które osłabiły by nas.
Jakby to, że umarła było czymś normalnym, nie mającym żadnego znaczenia.
Stałem razem z mężczyzną przez dłuższą chwilę wpatrując się w jego zielone oczy i nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć. Nie byłem przyzwyczajony do takich wyznań. Dlatego wysiliłem się jedynie na skinięcie głową po czym w milczeniu udałem się w stronę swojej sypialni.

Wszedłem do pokoju, w którym panował już półmrok. Odetchnąłem z ulgą, że ten dzień już powoli się kończy. Zacząłem rozpinać guziki koszuli, kierując się w stronę łazienki. Może prysznic przyniesie mi ulgę i poczuję się lepiej.  Pomyślałem, ściągając z siebie resztę ubrań, wrzucając je do kasza na bieliznę. Wszedłem pod prysznic, odkręciłem gorącą wodę i zanurzyłem się pod jej strumień. Moje mięśnie pod wpływem gorąca momentalnie się rozluźniły. Oparłem rękę o zimną powierzchnię glazury, a głowę spuściłem do dołu i pozwoliłem spływać wodzie po moim ciele. Przymknąłem oczy i znów ją zobaczyłem. Jej smukłe ciało, które w rytm muzyki kołysało się na boki, kreśląc ósemki zgrabnymi, a  zarazem krągłymi biodrami. Miała na sobie skromną sukienkę, która luźno otulała jej drobne ciało. Jednak widok jej poruszającej się do melodii był tak kurwesko seksowny, że zacząłem wyobrażać sobie,  jak podchodzę do niej od tyłu. Jak  łapię ją za smukłe biodra, układam głowę w zgłębieniu jej szyi  i zaczynamy wspólnie się kołysać ocierając przy tym się o swoje  ciała. W tamtej chwili mój kutas stał się tak twardy, że nie mogłem zapanować nad chęcią okiełznania go.  Dlatego nie zastanawiając się wziąłem penisa do ręki i powoli, miarowo zacząłem nim poruszać w górę i w dół pocierając przy tym wrażliwą główkę. Woda strumieniem opadała na moje plecy, a ja robiłem sobie dobrze myśląc tylko o pięknym ciele Rose — o tym co chciałabym z nią  robić w tamtym momencie. Z każdą chwilą i myślą mój oddech był przyspieszony, moja ręka zaciskała się mocniej, a ruchy były szybsze i energiczne, finał był już bliski. Wyobrażałem sobie tylko ją, jej zmysłowe  usta, ponętne ciało...
— O kuurwaa! Rose! — Krzyknąłem z jękiem, przeżywając intensywny orgazm, który przelał się przez moje ciało naznaczając glazurę moją lepką spermą. Mój oddech był przyspieszony i płytki, czułem się spełniony, tak bardzo potrzebowałem się rozładować i nie mogłem uwierzyć, że swoją ręką mogłem osiągnąć tak intensywne doznania. Tym bardziej, że w klubie mój kutas wcale nie miał ochoty na zabawę i to w dodatku z seksowną kobietą. Na moje usta wkradł się uśmiech spełnienia. Już od tamtej chwili wiedziałem, że  była tylko jedna kobieta, którą pragnąłem i którą chciałem pieprzyć na milion różnych sposobów i tą kobietą była — Rose.

UTRACONA NIEWINNOŚĆ  [18+] Część I ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz