Dzień był wystarczająco męczący a do jego końca jeszcze zostało kilka godzin. Odprowadził Shigarakiego do Ligi a wdzięczna Himiko przytuliła go tak mocno że ledwo mógł wziąść oddech. Był 26 grudnia i wszystkie sklepy były pozamykane, jedyne na czym mógł polegać to znajomi.
*połączenie głosowe z "Ryu🐉❤️"*
—Hej Ryuko, jesteś w moim mieszkaniu?
—Tak a co?
—sprawdź prosze czy jest apteczka w szafce nad umywalką w łazienceJak poprosił ją przyjaciel tak też zrobiła. Szafka nie była otwierana od bardzo długiego czasu ponieważ jej zawartość była dość przerażająca i tylko Hawks ją otwierał. Gdy dziewczyna otworzyła szafkę, ujrzała zakrwawiony ręcznik, kilka paczek żyletek i innych ostrzy jak i apteczkę.
— J-Jest
—Wszystko okej?
—Tak, przynieść ci apteczkę czy sam przyjdziesz?
—Sam przyjdę, bede za kilka minutPowiedział i sie rozłączył. Japierdole. Miał chujową pamięć wiec oczywiście zapomniał jaką przeszłość i okrucieństwo kryje szafka.
—Co sie stało?— spytała smoczyca widząc poobijanego bliznowatego którego skrzydlaty niósł na rękach. —Mała bójka, nic takiego.— powiedział i wszedł do swojego mieszkania które zdecydowanie nie było już jego ponieważ zapach który się tam roznosił był obcy. Nie całkiem obcy ale to już nie był zapach roztopionego słodkiego karmelu.
Posadził bliznowatego na komodzie w łazience i stanął naprzeciwko szafki. Kryła okrutne wspomnienia, w sumie jak sama łazienka. —Na co tak czekasz ptaszyno?— spytał Toya opierając się o ścianę. Blondyn tylko westchnął i otworzył szafkę w której wypadła paczka ostrzy i ręcznik pokryty brązową starą krwią. Biało włosego przeraził gen widok jak i samego blondyna, jednak starał sie być opanowany. Wziął ręcznik i wrzucił do pralki. Ale tej pierwszej rzeczy nie chciał dotykać. Bal się że w jednym momencie cała chęć zrobienia sobie krzywdy i wspomnienia wrócą. —Nie podnoś— powiedział piroman a ten sie go posłuchał. Wyjął apteczkę w której były plastry, bandaże, waciki, gaziki, różne kremy na rany, blizny i kilka płynów odkażających.
Gdy wziął wacik do ręki i popsikał go octeniseptem, przypomniało mu sie jak sam musiał opatrywać sobie rany po nieudanych próbach samobójczych. Z jego oka spłynęła łezka a piroman pociągnął go za rękę tak by skrzydlaty stał naprzeciwko niego. —Słuchaj Kiego, to już przeszłość— powiedział z troską wpatrując mu sie prosto w oczy i go pocałował. Bliznowaty otarł łezkę z policzka bohatera a ten zaczął oczyszczać jego rany. —Może troche zapiec— powiedział i przyłożył wacik do rozerwanej warki bliznowatego. Ten jedynie pare razy zasyczał.
—Skończyłem— powiedział a Toya odparł z ulgą. Zanim jednak blondyn zdążył sie ruszyć by pochować rzeczy, Dabi go zatrzymał. —Przepraszam Kiego— powiedział nadal siedząc na komodzie. Zaplótł ręce na jego szyi i złożył mu krótki i lekki pocałunek. —To nie twoja wina już mówiłem— powiedział Kiego wpatrując się w jego śliczne turkusowe oczy.
Jego czarno-biała twarz przyozdobiona czerwonymi zadrapaniami wyglądała tak słodko i niewinnie. Ręce biało włosego powędrowały trochę niżej i objął go w talii. Zszedł ostrożnie z komody i stanął naprzeciwko blondyna. Dotyk na ciele bohatera był przyjemny i promieniował ciepłem w górę i dół.
CZYTASZ
HOTWINGS CZARNE SZLUGI
Fanfiction(mam do tej książki sentyment wiec tylko dlstego wciaz tu jest. Nwm czemu czytacie to gowno ale okej...) A co gdyby świat był pozbawiony kolorów. Wszędzie dookoła szaro-białe kolory. Otaczają cię sami puści ludzie. Bez emocji, bez uczuć, którym równ...