Rozdział 1

729 9 9
                                    

Czułam się jak w transie gdy nieznajomy prowadził mnie za rękę jednocześnie rozmawiając przez telefon. Nie rozumiałam o czym mówi usłyszałam tylko " Odwołaj ludzi" i "zboczeniec"
Nie wiedziałam kiedy znaleźliśmy się na parkingu przy jego samochodzie. Nieznajomy otworzył drzwi od stron pasażera i kazał mi usiąść. W ręce  trzymał moją torebkę, nie miałam pojęcia skąd ją wziął. Z transu wyrwały mnie dopiero jego słowa skierowane do mnie.

- Hej słyszysz mnie? Już wszystko dobrze, ten człowiek nic ci już nie zrobi. Jesteś bezpieczna. - Nie byłam w stanie nic powiedzieć więc pokiwałam jedynie głową. - Jak się nazywasz?

Musiałam się dłuższą chwilę zastanowić nad swoim imieniem w końcu odparłam

- Lawan.

- A więc dobrze Lawan ja nazywam się Percy. Odwiozę cię do domu. Podaj mi adres.- Podałam mu adres, a on sprawnie zamknął moje drzwi i usiadł na miejscu kierowcy odpalając samochód.

Dopiero ochłonęłam na tyle by zacząć trzeźwo myśleć. Siedziałam w samochodzie z zupełnie obcym mężczyzną. Niby mi pomógł ale mimo wszystko lekko spanikowałam. Postanowiłam się rozejrzeć dyskretnie po samochodzie szukając czegoś do ewentualnej obrony. Wnętrze samochodu wyglądało na bardzo drogie zresztą tak samo jak całe auto, które zresztą chyba było Lamborghini. Nie wiedziałam jednak dokładnie, ponieważ nigdy nie interesowały mnie samochody.
Cała droga upłynęła nam w ciszy za, co byłam jeszcze bardziej wdzięczna Percy'emu. Gdy podjechaliśmy pod mój blok mężczyzna wysiadł i otworzył mi drzwi po czym odprowadził mnie pod wejście do mojego mieszkania.

- Pracowałaś dla tego człowieka? -Zapytał na, co skinęłam głową. Wyciągną z kieszeni jakąś karteczkę i mi ją podał. - To moja wizytówka. Przyjdź jutro o 8 do mojego biura będę mieć dla ciebie propozycję. - Po tych słowach odszedł.

Byłam mu bardzo wdzięczna za całą okazaną pomoc. Choć bałam się tam jutro pójść wiedziałam, że nie mam innego wyjścia. Zbliżał się termin zapłaty czynszu i rachunków za mieszkanie, a na moim koncie praktycznie niczego nie było. Weszłam do środka i zrzuciłam szpilki kładąc się na kanapie. Sięgnęłam po swój telefon i zadzwoniłam do swojej najlepszej przyjaciółki. Odebrała niemal od razu

- Izzy masz czas? - Zapytałam zachrypniętym głosem. - Miałam ciężki dzień przyjdziesz do mnie?

- Jasne za 15 minut jestem u ciebie.

Cieszyłam się, że przyjdzie potrzebowałam się do kogoś przytulić, a oprócz niej nie miała nikogo innego w tym jebanym mieście.

...

Gdy Izzy przyszła wpadłam jej w ramiona i zaczełam płakać, opowiedziałam jej wszystko że szczegółami. Dał mi wtedy ogromne wsparcie za, co byłam jej ogromnie wdzięczna. Kobieta została u mnie na noc by zająć mi czymś umysł.
Następnego dnia rano wzięłam 10 prysznic w ciągu 12h. Próbowałam zmyć uczucie łap Hammonda na moim ciele. Następnie zrobiłam makijaż, wyprostowałam włosy i założyłam biały garnitur. Izzy zrobiła mi śniadanie jak z "Dynastii". O godzinie 7:40 wyszłam z budynku. Byłam niezwykle zaskoczona jak na zewnątrz zobaczyłam Percey'go opartego samochód (inny niż wczoraj). Dopiero teraz dostrzegłam, że był wysoki dobrze zbudowany, opalony, a jego czarne włosy opadały mu niedbale na czoło. Na sobie miał granatowy garnitur.

O cholera on była naprawdę przystojny.

Pomyślałam i zaczęłam iść w jego stronę, a gdy mnie zauważył uśmiechnął się.

- Dzień dobry Lawan.

- Dzień dobry. - Odpowiedziała zmieszana.

MY WIN [Pierwsza Część Dylogii WIN]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz