Niewielki dom, pośrodku wielkiego miasta, a w nim, skrywane tajemnice. Dla ludzi z zewnątrz był to dom należący do samotnej kobiety. Kobiety, która skrywała w zakamarkach swojego domu sekrety. Nikt jednak nie wiedział, co tak naprawdę mieścił... Jakie niebezpieczeństwo skrywał oraz to, że pewnego dnia, ktoś postanowi pójść o krok za daleko, uwalniając chaos, który był jedynie początkiem zmian, które dopiero miały nadejść.
– Ciociu Frances! – Wykrzyczał nagle Charlie, gwałtownie podnosząc się do siadu.
Byli w salonie. Charlie siedział na kanapie, pod kocem. Patrzył przed siebie, jego wzrok był pusty. Głęboko oddychał, próbując się uspokoić. Siedząca zaraz obok niego kobieta, spojrzała na niego zmartwiona. Wolną dłoń położyła mu na ramieniu, by zwrócić na siebie jego uwagę. W drugiej ręce trzymała zimny okład na czoło.
– Już dobrze... Spokojnie Charlie.
Choć Frances starała się zachować spokój, Charliemu to nie pomagało. Prawa dłoń zaczęła mu się trząść. Czuł, jak w tej chwili cały jego świat po prostu runął w momencie, gdy otworzył tę skrzynię. Podniósł głowę, by móc spojrzeć kobiecie w twarz. Jego wzrok wydawał być się nieobecny. Oczy, które raz wydawały się być niebieskie, a raz zielone, przygasły. Nie było w nich żadnej ikry, żadnych emocji... Nic.
– Wydawało mi się, że jestem na strychu, a ze skrzyni wyszedł... Demon? – Pokręcił głową, odtrącając od siebie niepotrzebne myśli, które w jednej chwili zaczęły go nachodzić. – Tak... To był demon. Usiłował mnie zabić i... – przerwał na chwilę, by móc dokładniej przyjrzeć się kobiecie. – I znał Ciebie.
Frances zaskoczyły wnioski nastolatka. Gdyby nie znała prawdy, uznałaby, że miał najbardziej szalony sen, jaki mogła usłyszeć. Niestety... Prawda była zupełnie inna.
Zamierzała coś powiedzieć, odezwać się, wyjaśnić. Gdy tylko otworzyła usta, przerwało jej uderzenie skrzydła kuchennej szafki, którą ktoś zamknął. Spojrzeli w tamtym kierunku i zobaczyli, wychodzącego z części kuchennej, demona. W rękach trzymał górę gruszek. Jedną z nich owinął wokół swojego ogona. Zbliżył owoc do ust i już, gdy miał zacząć go jeść, odwrócił głowę na bok, czując na sobie przeszywający wzrok nastolatka.
– Skończyły się wam gruszki Fran. To pewnie wina tej kulki futra, którą wy nazywacie kotami.
Wskazał ogonem na Lunę, która leżała pod fotelem. Podniosła głowę, rozumiejąc, że była o niej mowa. Wydała z siebie dziwny odgłos, przypominający syczenie. Demon spojrzał na zwierzę i odpowiedział tym samym, przez co zwierzę od razu schowało się pod fotelem. Wszystkiemu przyglądała się Frances razem z bratankiem, który patrzył na to z szeroko otwartymi oczami. Tajemnicza istota przeszła obok nich, chcąc pójść po schodach na górę. Charlie podążył za nim wzrokiem, gdy ten znalazł się zaraz obok kominka.
– Czy to...
– Demon, który pomógł Cię zataszczyć po drabinie i schodach na dół? – Przerwał mu, odkładając gruszkę przy ogonie na kominek, zaraz obok drewnianych ramek z fotografiami. Podszedł do nich, siadając na stoliku do kawy. – Tak, dokładnie ten sam, więc zrób mi tę przyjemność i nie mdlej za każdym razem, gdy tylko mnie zobaczysz.
– Chciałeś mnie zabić – mruknął Charlie, mrużąc oczy.
– Jak widzisz, nie udało mi się... Nie musisz dziękować.
Ren sztucznie uśmiechnął się do nastolatka, na co ten zareagował nagłym zrzuceniem z siebie koca i podniesieniem się z siadu, na równe nogi. Zakręciło mu się w głowie, jednak starał się nie dać tego po sobie poznać.
– Dziękować?! – Wykrzyczał, patrząc na Rena z nienawistnym spojrzeniem. – Ty chyba oszala...
– Uspokójcie się, proszę was! – Rozkazała Frances, uderzając szmatką o kant stolika. – Charlie siadaj, bo jesteś jeszcze w szoku. Ren, Ty weź zjedz już te gruszki i wracaj na strych.
CZYTASZ
Związani: Widząc Twój mrok
Fantasy„Wszystkich nas już dawno powinien pochłonąć mrok. Więc zanim ktokolwiek powie, że to zły pomysł... Ruszajmy prosto w paszczę potwora... Choć dzielą nas światy." Nie tak miały wyglądać wakacje... A przynajmniej nie miały to być wymarzone wakacje Cha...