Deja vu

231 4 2
                                    

Piątek. Jak to mówią, weekendu początek. Nawet sobie nie wyobrażacie jak bardzo cieszę się na myśl, że jutro jest sobota. To był jeden z intensywniejszych tygodni w moim życiu. A to wszystko przez Shane. Odkąd doszedł do mojej szkoły, nie ma dnia w którym bym się nudziła. Ciągle się coś działo i to z nim w roli głównej.

Długo zastanawiałam się, czy powinnam iść dzisiaj do szkoły. Nie chciałam mijać się z Shanem na korytarzu. Nie miałam ochoty na niego patrzeć. Może wielu z was by się wydawało, że przesadzam, ale mnie jego słowa zabolały. Może pierwszy dzień w którym się poznaliśmy nie był najlepszy, ale wydawało mi się, że już się dogadujemy.

Skończyłam swoje rozmyślenia, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i wyszłam z domu. Wczoraj powiedziałam Madison, żeby po mnie nie zajeżdżała. Wolałam się przejść.

****
Po wejściu do szkoły, czułam się dziwnie. Wszystkie oczy były zwrócone w moją stronę. Wiedziałam, że jest to spowodowane wczorajszym dniem.

Udałam się pod klasę w której miałam mieć zaraz lekcję, gdzie czekała już na mnie Madison.

- Cześć Lily, czemu nie chciałaś żebym po ciebie podjechała? Coś się stało? - spytała zmartwiona.

- Hej Madi, wszystko w porządku, ale wolałam się przejść - odpowiedziałam.

- Przecież widzę, że nie jest w porządku. Mów o co chodzi - powiedziała.

- Chodzi o... - nie zdążyłam dokończyć, bo akurat zadzwonił dzwonek na lekcję.

- Obiecaj, że powiesz mi co się dzieje, jak skończymy lekcje - powiedziała.

- Obiecuję - odpowiedziałem i lekko się uśmiechnęłam.

Na lekcji polskiego, cały czas czułam na sobie czyjś wzrok. Oczywiście nie był to nikt inny, jak Shane. Nagle zobaczyłam, że pisze coś na kartce, którą następnie zgniata i rzuca w moją stronę. Rozwijam papier i czytam.

Widziałaś moją wiadomość? Czemu nic nie odpisałaś?

Odkręciłam się w jego stronę i pokazałam mu środkowy palec. Tak, wiem, bardzo dojrzałe zachowanie. Chłopak rzucił w moją stronę kolejną karteczkę.

Przepraszam Lily, spotkajmy się w kantorku po tej lekcji, chcę ci to wytłumaczyć.

Na tą wiadomość również mu nic nie odpisałam, a nawet nie miałabym czasu, bo w moją stronę właśnie znierzała nauczycielka. Wyrwała mi kartkę z ręki, którą przeczytała, a następnie zgniotła.

- Proszę sprawy prywatne załatwiać po szkole, a teraz skupić się na lekcji. Lily, Shane, co sądzicie na temat Romeo i Julii? - powiedziała.

Chłopak wstał pierwszy i zaczął mówić.

- Myślę, że... - przerwał mu głos dyrektora, wydobywający się z głośnika, który oznajmił, że ja, Shane i Connor mamy zjawić się w gabinecie - Myślę, że powinniśmy już iść - dokończył, podszedł w moją stronę i pociągnął mnie za rękę.

Wyszliśmy na korytarz, wciąż trzymając się za rękę.

- Puść mnie - powiedziałam i się mu wyrwałam.

- Przepraszam Lily. Zaczekaj, chcę ci wytłumaczyć moje zachowanie - odparł.

- Wiesz co Shane? Chyba mam deja vu, a ty? Przypomina mi się chwila, gdy pewnego dnia mówiłeś okropne rzeczy, które przypomniały mi o śmierci mojego ojca, a na drugi dzień latałeś za mną, żeby mnie przeprosić. I nie Shane, nie zaczekam. Jesteśmy właśnie wezwani do dyrektora, przez twoją pierdoloną bójkę.

Forever / ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz