✮15✮

1.8K 94 104
                                    


Kończyłem właśnie swój trening w lesie. Stwierdziłem, że w drodze do domu sprawdzę instagrama, może ktoś wstawił coś ciekawego. Odpaliłem urządzenie, a na wyświetlaczu pokazały mi się dwa nieodebrane połączenia od Dekla. Chwila... Przecież on nigdy do mnie nie dzwonił... CO JAK COŚ MU SIĘ STAŁO?! ALBO COŚ SOBIE ZROBIŁ?! KURWA!!!

Zacząłem biec najszybciej jak tylko potrafiłem, choć byłem już mocno przemęczony moim treningiem.

W moich myślach były teraz same czarne scenariusze... Co jeśli się... zzabił... Nie... Chociaż... KURWA! Przecież on jest do tego zdolny...

Nie mogę go kurwa samego zostawić, bo już se coś zrobi... Ja pierdolę... Ale jakby nie patrzeć... to wszystko moja wina... fuck.

Otworzyłem z rozmachem drzwi do akademika tak, że walnęły w ścianę. Biegnąc przez salon kilka osób patrzyło się na mnie ze zdziwionymi mordami, ale miałem to w dupie, teraz najważniejszy był Deku.

Nie wybaczyłbym sobie tego, jakby przeze mnie zginął.

Odkluczyłem drzwi do naszego wspólnego pokoju, zamknąłem je i wpadłem jak poparzony do łazienki- nie było go.

Stałem chwilę zdezorientowany, ale usłyszałem jego potwornie szybki oddech. Odwróciłem się i spojrzałem na jego łóżko. Był tam, siedział otulony kołdrą, jego ciało się trzęsło, oddech był strasznie szybki, słyszałem, jak się dusi, swoje dłonie trzymał zaciśnięte na włosach, co jakiś czas je szarpiąc i wyrywając przy tym.

Szybko podszedłem do jego łóżka i usiadłem obok niego.

- Dekuś...?- nawet nie zareagował, nie spojrzał się na mnie.

Jego wzrok był strasznie rozbiegany, rozglądał się po ścianach i wpatrywał w drzwi.

- Izuku...- powiedziałem spokojnym głosem i położyłem rękę na jego ramieniu, a on podskoczył przerażony.

- Hej, w porządku, to tylko ja, jestem tutaj.

Chłopak patrzył na mnie tylko tym samym wzrokiem, nie przestając szarpać włosów.

Położyłem dłonie na tych jego, od razu rozluźnił swój uścisk. Wziąłem delikatnie je i zdjąłem z jego włosów, aby przestał je wyrywać.

Kciukiem gładziłem jego dłoń, a drugą położyłem na jego twarzy.

- Izuku... posłuchaj mnie. Wiem, że to teraz trudne, ale staraj się brać coraz głębsze oddechy, dobrze?

Nic mi nie odpowiedział, ale starał się zastosować to, co mu powiedziałem.

Jego dłonie były lodowate i strasznie się trzęsły tak, jak całe jego ciało... ten widok strasznie bolał.

- Dobrze ci idzie. Wdech... wydech... wdech..- mówiąc to, przyłożyłem jego rękę do mojej klatki piersiowej, aby czuł moje serce i bardziej się uspokoił.

- Już lepiej?- chłopak pokiwał głową.

- Powiesz mi, co się stało?

- N-nic...

- Jakby nic się nie stało, to byś kurwa do mnie nie dzwonił!- krzyknąłem.

- Dobra... powiem ci, ale błagam nie śmiej się...- powiedział ledwie słyszalnie.

- Kiedy ciebie nie było... uświadomiłem sobie, że chyba też cię... kocham... a potem do mojego pokoju znowu chciała wejść Uraraka i... chyba trochę spanikowałem, jak dobijała się do moich drzwi, nie wiedziałem, co mam zrobić i nie potrafiłem się... uspokoić... przepraszam... Przepraszam, że do ciebie dzwoniłem... Nie chciałem ci przerywać...

Zniszczyłem go..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz