~ 1 ~

737 34 19
                                    

- Ty dzbanie! Zostaw mój ogon co ty do niego masz! - Aonung po raz setny pociągnął mnie za ogon. Pomimo częstych uwag, ten nadal to robił. Z niego jest taki idiota że ja współczuję jego rodzicom że mają takiego syna.
- Puść! - Aonung ciągnął za mój ogon jakby to była jakaś zabawka. Rzuciłem się z pięściami na jego nietknięty ryj.
- Dobra, dobra. Bierz te łapki. - Ten kretyn odskoczył odemnie i spojrzał tym swoim dziwnym wzrokiem aż mnie ciarki przeszły. Odwróciłem wzrok i odszedłem w stronę brzegu oceanu. Jest tu tak pięknie, oprócz tego że uwziął się na mnie Aonung to jest nawet fajnie a widoki to już inna bajka.

- Neteyam! Chooodź z nami popływać!- Podbiegła do mnie Tuk i zaczęła ciągnąć za rękę.
- No już, już idę. - Wstałem z cieplutkiego piasku i wszedłem na mostek razem z Tuk. Wzięliśmy kilka kroków do tyłu.
- 1.... 2.... 3! - Wskoczyliśmy do wody, gdzie czekał już na nas Lo'ak. Bawiliśmy się w wodzie bardzo długo ale niepokoił mnie jeden fakt. Ktoś cały czas się na mnie patrzał jakby jego wzrok utkwił na mnie i tylko na mnie i nie mógł się oderwać.
- My już idziemy, młoda jest zmęczona. - Odezwał się Lo'ak zaraz po tym jak wynurzylismy się.
- Dobra. Ja... Ja jeszcze popływam. Tak. - Lo'ak spojrzał na mnie jak na idiotę i odszedł w stronę naszej chatki z Tuk ma plecach. Zanurzyłem się spowrotem i odserwowałem kto jest moim stalkerem. Nic.. wynurzyłem się a moim oczom ukazał się nikt inny jak Aonung siedzący na mostku i patrzący się na mnie. Gdy zauważył że się patrzę natychmiastowo się dziwnie uśmiechnął i pokazał mi język. Uśmiechnąłem się sztucznie i przewróciłem oczami. No tak, kto jak nie on mógł mnie obserwować.
Postanowiłem że do niego podejdę.
- Czemu mnie obserwujesz. - Usiadłem obok niego.
- A co nie mogę? - Zaśmiał się lekko i szturchał mnie ramieniem.
- Naruszasz moją prywatność. -
- Ta? To zajebiście. - Objął mnie ramieniem a mnie przeszły ciarki i zaczęło mi się gorzej oddychać.
- Weź, teraz jeszcze bardziej ją naruszasz głupku. - Odepchnąłem go w bok, poczuł się chłopczyk.
- Idę. - Wstałem i już miałem zamiar iść ale Aonung złapał mnie za ogon.
- aaaAAAAAGHHHHH! - Rzuciłem się na niego tak że wpadliśmy oboje do wody. Szarpaliśmy się cały czas a Aonung mnie trzymał za ogon przez co dochodziłem do szału. Nie chodzi o to że to mi przeszkadza a sam fakt że robi to pomimo że nie chcę i... i że jak tak mnie łapie to przechodzą mnie dreszcze i bla bla bla bla.

Wypłynęliśmy na brzeg, on odrazu wstał a ja na czworaka patrzałem na piasek głęboko oddychając. Nagle poczułem że ten dureń mnie lekko kopie w ramie. Spojrzałem na niego.
- C.- Zaniemówiłem gdy Aonung wyciągał w moją stronę rękę i zasłaniał swoją buzię drugą ręką.
- Bierzesz czy nie?! - Wymachnął ręką a druga nadal trzymał żebym ja złapał.
- Pff. - Złapałem jego rękę i wstałem. Chwilę na niego patrzałem a on na mnie.
- Możesz mnie już puścić idioto. - Spojrzałem na nasze ręce i odskoczyłem od niego przerywając uścisk.
- Przecież wiem. - Aonung przewrócił oczami i odszedł, a ja stałem w tym samym miejscu w którym mnie zostawił i rozmyślałem nad całą sytuacją. Zaczął wiać chłodny wiaterek, więc opatulilem się rękoma.
- Zzimnoo! - Zacząłem biec w stronę naszej chatki omal nie przewracając się o własne nogi na piasku.
Wszedłem powoli do środka i zauważyłem że wszyscy śpią, no prawie wszyscy jakieś małe straszne żyjątko siedziało w rogu i patrzało się na mnie tymi swoimi wyłupiastymi oczkami.
- Co jest... - Sobie pomyślałem i podszedłem bliżej żeby się położyć ale to żyjątko zaczęło biec w moją stronę.
- YHHH. -  Wybiegłem z domku w panice, chwilę stałem na zewnątrz i czekałem aż to coś wyjdzie ale na marne dlatego usiadłem na mostek opierając się o pierwsze lepsze drzewo.
- Co to miało być... - Powiedziałem do siebie i zamknąłem oczy na chwilę.

Powoli otwierałem oczy, nadal była noc zauważyłem że z chatki wystaje to żyjątko.
- Dobra nie bądź pizda, Neteyam. To tylko jakieś małe ochydne coś. - Wstałem cały obolały i wzięłem do ręki jakiś badyl który był oparty o drzewno. Podszedłem do chatki skradając się i wywaliłem to "coś" jednym sprawnym ruchem. Nie wiem czy żyje bo odbiło się od drzewa i spadło gdzieś tam. Juz nawet nie miałem ochoty patrzeć co jest z tym żyjątkiem, byłem tak wycieńczony że mogłem się położyć nawet na moście.

Położyłem się obok Lo'aka, odwróciłem się do niego tyłem i zasnąłem..

| A drop of love | Neteyam x Aonung Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz