- Niech to szlag! - krzyknęłam, rzucając jednym z noży o podłogę.
Byliśmy już tak blisko, mapa była dosłownie w naszych rękach.
Przytrzymałam postrzelone ramię. Będę musiała to opatrzyć.
Blair przykucnął przy martwym ciele Mirii i przymknął oczy. Lucas podleciał do mnie i przysiadł na zdrowym ramieniu.
- Wszystko w porządku? - spytał Aspen, podchodząc w moją stronę. Miałam ochotę krzyknąć do niego, że nie, przecież zabrali nam mapę!
- Tak - odpowiedziałam jednak, wycierając mokrą od krwi dłoń w dół sukni. Cała i tak była już postrzępiona od walki.
Byłam wściekła i bardzo miałam ochotę coś rozwalić.
Dostrzegłam idącą w naszą stronę królową, za nią podążała straż.
- No nie... - wyszeptałam, do reszty się już załamując. To chyba był jakiś żart. I to bardzo nieśmieszny.
Królowa wyglądała, jakby miała zaraz rozsadzić połowę tego zamku jednym krzyknięciem.
- Nie mam pojęcia, co tu się właśnie stało, ale macie się wszyscy wynosić z mojego pałacu i nie chcę was tu więcej widzieć - szeptała, ale w jej głosie znajdowały się hektolitry złości.
Całe szczęście nie bardzo zależało mi na tym, by ponownie tu wracać, więc wzruszyłam tylko rękami, krzywiąc się na ból w ramieniu.
- I po balu. - Usłyszałam szept Aspena, na co parsknęłam lekko, mimo całej sytuacji.
- Fajnie było - rzuciłam.
Blair wziął na ręce ciało swojej partnerki. Było mi go naprawdę żal.
Wyszliśmy z zamku odprowadzeni setką zaciekawionych spojrzeń.
- Nic się nie martwcie - zaczęła uspokajać gości królowa. - Zaraz to wszystko zostanie uprzątnięte i wrócimy do zabawy. Wszystko jest pod kontrolą.
Chciałabym powiedzieć to samo.
Chłodne, nocne powietrze owiało mnie kojąco, kiedy stanęliśmy przed schodami w dół.
Odetchnęłam głęboko. Nie miałam pojęcia, co robić dalej. Było naprawdę źle.
Zeszliśmy na dół w ciszy. Popatrzyłam na Blaira.
- Bardzo mi przykro - powiedziałam, kiedy znaleźliśmy się już na zmarzniętej ziemi.
- Znaliśmy ryzyko. Zawsze jakieś jest.
- Gdzie ją pochowasz?
- Dalej na zachodzie miała rodzinę.
Kiwnęłam głową.
- Dacie sobie radę?
- Tak. - Nie byłam co do tego taka pewna, ale facet miał już dość zmartwień.
- Powodzenia - rzucił jedynie, na co uśmiechnęłam się lekko. Odszedł, znikając w mroku.
- A więc... Co robimy? - spytał Aspen. Jego garnitur ubrudzony był krwią, białe włosy zostały zmierzwione. Urwałam kawałek sukni i przeplotłam ją sobie wokół rany jako tymczasowy bandaż.
- Nie mam pojęcia - odparłam z bezsilnością w głosie. Poważnie, skończyły mi się pomysły. - Jeśli byli na koniach, zdążyli odjechać, niedaleko też jest port, być może odpłynęli, albo...
- Albo mogli udać się do miejsca, w którym stacjonują - przerwał mi czyjś głos. Marcella. No tak, tylko tego mi brakowało, jej złośliwego komentarza na temat, jak bardzo nie radzę sobie w życiu. Oczywiście.
CZYTASZ
Odcienie czerni
AdventureObrońca i była Łowczyni Księżyca. Wrogowie, połączeni do jednego zadania. Mavra-była Łowczyni Księżyca dostaje propozycje od samego króla. Ma ukraść dobrze strzeżone zwierze, które może uratować śmiertelnie chorą królową. Zgadza się je wykonać, ale...