Cześć jestem Livia Hernández tak jestem córką Xaviego Hernándeza czyli trenera FC Barcelony. Ale nie mieszkam na razie w Hiszpani tylko w Polsce przyjechałam tutaj na wymianę międzynarodową ale już jutro lecę to taty do Hiszpani. Lot mam o 3:00 więc dziś idę spać wcześniej.
-Czy znajdę tam jakich kolwiek przyjaciół?- pytałam sama siebie jak na razie mieszka z bratem Tylerem
Poszłam się myć i spać.~1:50~
-Livia wstawaj zaraz jedziemy na lotnisko- powiedział Tyler.
-Jeszcze 5 minut - odpowiedziałam mu zaspanym głosem.
-No dobra, przyjdę tu za te 5 minut i Cię obudzę- powiedział markotnym głosem wysoki blondyn.
A ja odpłynęłam do krainy morferiusza i usnęłam.~2:00~
-Liva wstawaj bo się spóźnisz.-Już wstaję- odpowiedziałam.
Około 5 minut się ubierałam ubrałam spodnie typu dzwony i top na to brązową bluzę Nike do tego ubrałam moje buty Nike Air Force 1 czaro-białe.~2:50~
Jestem już na lotnisku i siedzę na ławce odrobinę się stresuje ale tylko troszkę.Nagle zagadała do mnie jakaś dziewczyna nie znałam jej.
-Hej jestem Maja- powiedziała nieznajoma
-Hej? Znamy się?- zapytałam
-Nie ale możemy się poznać-
-Oki- odpowiedziałamJeśli mam być szczera to nie przepadam za poznawaniem nowych osób ale raz kozie śmierć.
-Dokąd lecisz?- zapytała Maja.
-Do Barcelony-odpowiedziałam
-O ja też może się tam spotkamy?- zapytała.
-Okejcia. Tak w ogóle to jestem Livia.- powiedziała.Gdy byłam już w samolocie to okazało się że siedzę z Mają cieszyłam się bo nikogo innego nie znałam.
Jak na razie jest tylko 249 słów ale to się wyklepie.
Miłego czytania następnej części.💗