Jisung miał gitarę. Wyciągał ją kiedykolwiek nie wiedział, co ze sobą zrobić. Zwykle było tak, że leżałem na jego łóżku i zajmowałem się telefonem lub czytałem, a on brał instrument i zaczynał brzdąkać. Początkowo tylko nieudolnie ciągnął za struny i próbował różnych chwytów, w dodatku ciągle spoglądając na kartkę, na której sobie coś nabazgrolił. I przez jakiś czas się tak uczył, szukając dobrego sposobu i zauważałem, że się polepsza. Ostatecznie nawet przyjemnie się tego słuchało, ale gdy pierwszy raz zaśpiewał... Myślałem, że to nie on. Nie mogłem uwierzyć, że to ta sama osoba, która rapuje i mruczy pod nosem, kiedy przychodziło do nucenia piosenek. A wtedy zaśpiewał mocnym głosem, odważnie, z przepony. W pokoju panowała cisza, blade światło deszczowego dnia wpadało przed okno, ale kąty spowijały cienie.
Brzdąk, brzdąk, brzdąk... Struny gitary wibrowały cichutko, nienachalnie.
I gdy najmniej się tego spodziewałem, zaśpiewał."Kiedy droga, którą obrałeś staje się zbyt męcząca i trudna, powiedz mi, nie ukrywaj tego, bo nie jesteś sam".*
Nie, tam był wykrzyknik. Z pewnością krzyczał "nie jesteś sam!", mimo że same słowa wcale nie rozbrzmiały szczególnie głośno.
Odłożyłem telefon i wpatrywałem się w niego. Choć siedząc na brzegu materaca był odwrócony tyłem, wiedziałem, że śpiewa do mnie.
Kontynuował piosenkę. Zdawało się, że zapomniał tekstu i pomieszał kilka linijek, ale śpiewał dalej, nawet jeśli głos mu czasem zadrżał lub nie trafił palcami w odpowiednie struny. Nie pamiętam dokładnie, co to była za piosenka. Coś o wielkim świecie i wielorybach. Spytałem się go później, czy on to napisał.
- Ach, nie - odpowiedział, śmiejąc się niezręcznie. Wymienił tytuł i nazwę zespołu, ale za nic nie mogę sobie przypomnieć, co to było. Chyba głupio mu było, że podejrzewałem go o napisanie tej piosenki, kiedy to nie on to zrobił, ale wcale się na nim nie zawiodłem ani nic takiego. Przeciwnie. Wziął mnie z zaskoczenia, gdy tak zaczął śpiewać i szczerze coś mnie złapało wtedy za serce. Nie miało dla mnie znaczenia, czyja to piosenka - Jisung śpiewał ją, jakby był jej autorem. Nie napisał tych słów, ale należały do niego. Nawet gdybym znalazł teraz ten zespół i go posłuchał, dalej uważałabym, że to piosenka Jisunga. Śpiewając ją tamtego dnia, napisał ją dla mnie od nowa.Za bardzo mnie to oszołomiło. Długo po tym, jak skończył śpiewać, patrzyłem się na niego z rozchylonymi ustami. Zdążył odłożyć gitarę i zwrócić się do mnie, oczekując najpewniej, że powiem, co myślę. Albo w ogóle, że cokolwiek powiem. Ale nie znalazłem dla niego żadnego dobrego słowa, więc milczałem. Znowu milczałem.
*tłumaczenie fragmentu piosenki "Blue Whale" autorstwa YB.
CZYTASZ
Skrawki | minsung
FanfictionZawsze byliśmy razem i zawsze nie do końca. Niczego nam nie brakowało, jedynie ja pozostawałem odrobinę pusty. I to chyba nie twoja wina, mimo że wolałbym zwalić to wszystko na twoją nieświadomość. Ale to ja - ja byłem nieświadomy. Uparcie nie chcia...