DZISIAJ JAK TO PISZE TO SĄ URODZINY NASZEGO KOCHANEGO DABISIA (18.01) ALE NKE MAM POJĘCIA KIEDY TO WSTAWIĘ
Inni sie jakoś ogarnęli, nawet Toga i Tina. W sumie one wypiły jakoś o polowe mniej niż Hawks i Dabi wiec szybciej sie ogarnęły i miały mniejszego kaca. Toga zostawiła karteczkę na stole ze posprzątała obrzygany kibel i ze wracają do Ligi.
Zakochane gołąbeczki obudziły sie grubo po 13 z ogromnym kacem. —Boże popłacze sie— powiedział blondyn i zaczął płakać. Bo ostatnio lubił sobie popłakać z byle powodu. —Aż tak cie boli?— spytał go bliznowaty wycierając łzy blondyna. —Kurwa nigdzie sie nie wybieram przynieś mi tabletki— wymamrotał skrzydlaty. Co prawda Dabi może nie był w 100% odporny na kaca ale jakoś sie przyzwyczaił wiec wstał i obijając sie o ściany poszedł do kuchni. Wziął jakieś pierwsze lepsze tabletki przeciw bólowe i wziął wielką butelkę wody. —Trzymaj i nie płacz—rzucił mu tabletki.
Obaj leżeli w łożku z pieseczkiem. Hawks jakoś giga sie wiercił dopóki Zafi nie ugryzła go w skrzydło. —AŁA?— powiedział i wystawił skrzydła za łóżko. —Pf, skoro pies może to czemu ja nie?
—BO TO BOLI POZATYM JESTES PSEM?
—Dla ciebie moge być i nawet psem.— powiedział bliznowaty na co Hawks cicho prychnął i sie w niego wtulił. —Przeszło ci?
—JAK MI KURWA MIAŁO PRZEJŚĆ?
Zaczął go głaskać po głowie. —Nigdzie kurwa sie nie ruszam— powiedział skrzydlaty gdy jego telefon zabrzęczał. Bo chwili jednym piórkiem przyniósł sobie telefon nie ruszając sie z miejsca.—No japierdole żartujecie...— jęknął niezadowolny. —Mam na 18 nocny patrol—powiedział przeciągając sie i swoje skrzydła. —Możesz byc troche cieplejszy?— spytał na co piroman podgrzał troche temperaturę swojego ciała. Blondyn wydał pomruk zadowolenia i wtulił sie bardziej w piromana. —Może zrobie ci jakieś śniadanko a bardziej obiad żebyś nie był głodny w pracy?— spytał biało włosy. —W porównaniu do ciebie to sie troche przyzwyczaiłem do kaca.
Wstał i poszedł do kuchni. Zaczął przygotowywać składniki i zaczynał coraz lepiej funkcjonować bo również wziął tabletkę. Zobaczył karteczkę od Togi i napisał do niej z podziękowaniami. Całe przygotowanie śniadania zajęło mu koło pół godziny i wrócił do łóżka z dwoma talerzami.
—Co to? ładnie pachnie— powiedział skrzydlaty zrywając sie do siadu. —Parówki w cieście. Chcesz ketchup?
—MNIAMI DAWAJ KETCHUP— Powiedział a ten mu podał to czego chciał. —Nie wiedziałem ze jesteś takim dobrym kucharzem— wymamrotał blondyn z pełną buzią. Dabi sie zaśmiał a po chwili Hawks do niego dołączył.•••
—Lecę do pracy— powiedział i pocałował bliznowatego w czółko. —Kocham cię— z ust piromana wydobyły sie słowa które brzmiały słodko i niewinnie. Nie brzmiały już agresją jak brzmiały z ust Endeavoura. —Ja też cię kocham— dali sobie buzi na pożegnanie a Hawks wyleciał przez balkon. Czuł sie dziwnie bo słowa nie sprawiały już bólu tak jak powiedział piroman w sylwestrową noc.
Przyleciał na chwile do agencji bo go wezwano a patrol przełożyli mu na 19. —Cześć Hawks miło cie znów widzieć w dobrej formie!— uśmiechnęła sie Midnight. —Ciebie też miło widzieć Nemuri— odpowiedział i uśmiechnął sie do niej. Nie chciał nawet sobie przypominać w jak okropnym stanie go widziała. —Po co miałem tu przyjść?— spytał Endeavora który widocznie na niego czekał.
Usiadł niepewnie obok niego a na przeciwko siedział jeszcze Aizawa i Mic. —Hawks, chcieliśmy porozmawiać bo wiemy ze twój stan fizyczny jest już w o wiele lepszej formie ale powiedz, jak sie czujesz psychicznie?— spytał głośnik zakładając nogę na nogę. —Dobrze, czemu pytacie? — skłamał. Czuł sie fatalnie ale nie mógł tego powiedzieć. Byli głupi jak myśleli że powie im prawdę. Skrzydlaty miał luźną czarną koszulkę z długim rękawem (była to koszulka Dabiego) bo nie zdążył sie jeszcze przeprać w bohaterski strój. —Właśnie widać— ciszę przerwał Aizawa który niepewnie sie wpatrywał w jego szyje.
CZYTASZ
HOTWINGS CZARNE SZLUGI
Fanfic(mam do tej książki sentyment wiec tylko dlstego wciaz tu jest. Nwm czemu czytacie to gowno ale okej...) A co gdyby świat był pozbawiony kolorów. Wszędzie dookoła szaro-białe kolory. Otaczają cię sami puści ludzie. Bez emocji, bez uczuć, którym równ...