pierwsza klotnia

47 11 0
                                    

jest srodowy poranek...
- wstaje rano obudzona przez dzwoniacy budzik.
- no jezu, nawet wyspac sie nie moge przez ta szkole, na szczescie w piatek juz koniec roku szkolnego. - pomyslalam i wstalam z lozka, a nastepnie poszlam do lazienki sie ogarnac.
'40 minut pozniej'
- ogarnelam sie i zaczelam sie zbierac do wyjscia. - wzielam plecak i kilka innych waznych rzeczy, wyszlam z domu i zaczelam isc na przystanek.
- boze dobrze, ze niedlugo bede miala prawko w koncu, bo juz mam dosc jezdzenia tym autobusem. - powiedzialam cicho czekajac na autobus.
'1 godzine pozniej'
- bylam juz w szkole i szlam pod klase.
- lekcje mijaly dosc szybko.
- ale mam ochote zasnifowac sobie. - pomyslalam siedzac na przed ostatniej lekcji.
- dobra chuj ide do toalety i to zrobie. - pomyslalam i podnioslam reke.
- slucham laura? - zapytala mnie nauczycielka.
- moge isc do toalety? - zapytalam.
- no mozesz. - odparla.
- dziekuje. - rzeklam, wstalam i poszlam.
- po chwili bylam juz w lazience. - oby nikt mi tu nie wszedl. - powiedzialam cicho i sie zasmialam.
- wyciagnelam z kieszeni woreczek, wysypalam troche jego zawartosci, a nastepnie zrobilam kreske i wciagnelam.
- dobra ide, zeby nie bylo ze jakos dlugo jestem czy cos. - pomyslalam i poszlam do klasy.
- posiedzialam z 2 minuty, gdy nagle zadzwonil dzwonek.
- no i git jeszcze jedna i do domu. - pomyslalam i zobaczylam, ze ktos do mnie napisal, odblokowalam telefon i weszlam w smsy.
- oo sara. - powiedzialam cicho.
sara: hej slonce, wlasnie wracam od rodzicow, chcesz sie dzis spotkac?
ja: jasne, juz dawno sie nie widzialysmy, tyle ze jestem jeszcze w szkole do 14:25.
sara: okej to podjade po ciebie wtedy i pojedziemy do mnie dobrze?
ja: okej, to do pozniej slonce.
sara: do pozniej kochanie.
- no i super stesknilam sie za nia. - pomyslalam .
- ostania lekcja sie dluzyla, bo nie moglam sie doczekac, az spotkam sie z sara.
- zaczal dzwonic dzwonek na przerwe.
- jezu w koncu. - powiedzialam, szybko wyszlam z klasy i spojrzalam na chat z sara.
sara: juz jestem i czekam na ciebie.
ja: okej, ide do ciebie juz.
- wyszlam ze szkoly, zobaczylam sare i zaczelam isc do samochodu.
- hej skarbie. - powiedzialam i dalam buziaka dziewczynie.
- hej slonce, stesknilam sie za toba. - powiedziala i odwzajemnila buziaka.
- ja za toba tez sie stesknilam i to bardzo. - rzeklam.
- no to jedziemy do mnie? - zapytala mnie dziewczyna.
- jasne. - odparlam.
- co ty taka szczesliwa jestes? - spytala.
- no jeszcze pytasz? ciesze sie, ze cie widze. - rzeklam i sie zasmialam.
- no ja tez sie ciesze, ale jakos taka szczesliwa bylas ostatnio jak palilsmy ziolo. - powiedziala.
- nie palilam. - odparlam.
- spojrz na mnie. - rzekla.
- spojrzalam na dziewczyne.
- co masz takie rozjebane zrenice? - zapytala.
- nie palilam ziola na prawde. - odparlam.
- no dobra, ale na pewno cos bralas. - rzekla.
- no... - powiedzialam.
- czy cie powalilo, zeby cpac w szkole? i w ogole ziolo dobra okej, ale twarde narkotyki to juz przesada. - powiedziala sara.
- jaka przesada przynajmniej lepiej dzialaja. - rzeklam.
- a po co ci to? - zapytala.
- zeby lepiej sie czuc. - odparlam.
- bez tego jest duzo sposobow na to. -  powiedziala.
- yhy jasne, dobra jedz, a nie spinasz sie. - odparlam.
- jak ty sie zachowujesz, co ty kurwa wzielas? zaraz to cie zawioze do ciebie do domu i koniec zabawy bedzie. - powiedziala jeszcze bardziej wkurzona.
- spokojnie to tylko koks. - rzeklam.
- tylko? jakie tylko. ogarnij sie dziewczyno, co moze jeszcze powiesz, ze poszlas na lekcji to brac? - powiedziala pytajac.
- no tak, przeciez na przerwie nie pojde, bo by ktos zobaczyl, a tego nie chcemy co nie? - zapytalam.
- masakra, zmienilas sie, nie jestes juz ta laura, ktora bylas na poczatku. - rzekla.
- jestem, ale po prostu gorszy czas mam, nie zauwazylas? - spytalam.
- no widze, ale to nie jest powod, zeby zaczac cpac. - odparla.
- przynajmniej lepiej sie po nich czuje. - rzeklam.
- co sie dzieje powiedz mi. - powiedziala.
- po co mam cokolwiek mowic i tak nikt mnie nie zrozumie. - powiedzialam.
- skad wiesz? jak nie sprobujesz, to sie nie dowiesz slonce. - odparla.
- no przeciez co ma niby byc nie tak? mam duzo hajsu od rodzicow, ktorzy akceptuja mnie taka jaka jestem, mam wspaniala dziewczyne, wszystko niby idealne, ale i tak nie chce mi sie zyc. - odparlam i zaczelam plakac.
- jeju kochanie, czemu nic nie mowisz, ze cos zlego sie u ciebie dzieje? - zapytala.
- nie lubie o takich rzeczach rozmawiac, po co mam zamartwiac innych jak to mi zle i w ogole. - rzeklam.
- ale jak nikomu nie mowisz to jest jeszcze gorzej. - powiedziala.
- trudno. - odpowiedzialam.
- zadne trudno. - odparla.
- yhm. - mruknelam.
'50 minut pozniej'
- bylysmy juz u sary w domu w jej pokoju.
- chodz przytul sie slonce. - odparla i przytulila mnie.
- takze przytulilam dziewczyne.
- bedzie dobrze zobaczysz. - rzekla.
- czy ja wiem. - powiedzialam smutna.
- bedzie. - odpowiedziala.
- zaczelam calowac dziewczyne.
- seks na zgode? dobra zagrywka. - zasmiala sie i powiedziala.
- zamialam sie. - no a jak. - odpowiedzialam.
- calowalysmy sie dalej.
- po paru minutach polozylam sie, a sara na mnie usiadla i sciagnela mi koszulke.
- zaczelysmy sie ponownie calowac.
- a czekaj mam dla ciebie niespodzianke. - odparla, wstala i wyciagnela paczke z szuflady.
- otworz slonce. - powiedziala.
- zaczelam otwierac.
- o wow, czy to jest strap-on? - zapytalam niepewna.
- tak i co podoba sie prezent? - spytala.
- oczywiscie, przetestujemy go? - zapytalam podekscytowana.
- jasne, tylko czekaj umyje go i pojde po zel i zaraz do ciebie wroce. - rzekla.
- okej, to czekam. - odparlam.
- po chwili sara przyszla.
- pozwol, ze ja po dominuje. - powiedziala.
- jasne, uwielbiam jak to robisz. - odpowiedzialam.
- no to dobrze, bo ja uwielbiam dominowac, choc ty swietnie takze to robisz. - odparla polozyla zel, strap-on obok mnie i usiadla mi miedzy nogami.
- rozbiore cie do konca. - powiedziala i sciagnela mi stanik, a nastepnie spodnie razem z majtkami.
- jezu laura, co to jest? - zapytala przerazona.
- ale co? - zapytalam zaniepokojona.
- no spojrz, na twojej nodze. - odparla.
- spojrzalam na nogi. - kurwa zapomnialam, o tym, udawaj, ze nie widzialas. - rzeklam.
- jak mam udawac, ze nie widzialam jak sobie pocielas noge i to mocno. - powiedziala smutna.
- teraz sie nie przejmuj tym, pozniej o tym pogadamy, a teraz robmy to co mialysmy robic. - odparlam.
- no okej. - rzekla i zaczela mnie calowac.
- odwroc sie, zrobimy to na pieska. - powiedziala.
- dobrze. - odpowiedzialam i odwrocilam sie, a nastepnie ukleklam na kolana i podparlam sie lokciami.
- sara zalozyla strap-on, nalozyla zel na sztucznego penisa, a nastepnie wlozyla go do mojej pochwy i wlaczyla wibracje.
- o kurde, nie wiedzialam, ze jeszcze wibruje. - rzeklam.
- no to teraz juz wiesz slonce. - powiedziala i zaczela powoli ruszac miednica do przodu i tylu.
- po chwili stopniowo zaczela zwiekszac tepo.
- o fuck, musze ci przyznac, ze i w tym jestes dobra. - odparlam i zaczelam lekko jeczec.
- dobrze to slyszec. - rzekla.
'7 minut pozniej'
- boze dochodze. - powiedzialam jeczac.
- sara zaczela troche szybciej i mocniej ruszac miednica.
- wiem co chcesz zrobic. - odparlam.
- no chce sprawic ci jeszcze wieksza przyjemnosc. - rzekla.
- no, no tak jakby. - powiedzialam cicho jeczac.
- po 3 minutach ponownie zaczelam dochodzic.
- o jezu sara. - powiedzialam i zaczelam squirtowac.
- oo tego jeszcze u ciebie nie widzialam. - rzekla.
- no ja tez, ale pobrudzilam ci posciel. - odparlam.
- nic sie nie stalo slonce. - rzekla i po chwili wyjela sztucznego penisa ze mnie.
- wstan. - powiedziala do mnie sara.
- wstalam i ustalam obok lozka.
- sara zdjela koldre i polozyla na podloge, dobra tu juz jest sucho, pojde po jakas inna koldre poczekaj. - rzekla.
- dobrze to ja w tym czasie pojde siku. - odparlam.
- jasne, ja pojde do 2 lazienki i odrazu wypiore ta koldre. - odparla, wziela koldre i poszla.
- no dobrze. - rzeklam i poszlam do lazienki.
'5 minut pozniej'
- bylam juz w pokoju sary i na nia czekalam.
- po chwili dziewczyna przyszla z inna koldra. - juz jestem slonce. - powiedziala.
- roboty ci narobilam. - powiedzialam i polozylam sie na lozko.
- no to nic, najwazniejsze, ze przyjemnie sie czulas. - odpowiedziala, polozyla sie obok mnie i przykryla nas koldra.
- no i to nawet bardzo przyjemnie. - rzeklam.
- no i sie ciesze i nie przejmuj sie ta koldra. - powiedziala.
- dobrze. - odpowiedzialam i przytulilam dziewczyne.
- dziewczyna takze mnie przytulila.
- no to co porozmawiamy o twoim udzie? - zapytala.
- o czym tu rozmawiac, pocielam sie, bo chcialam sobie jakos ulzyc, ale pomoglo tylko na chwile. - odparlam.
- ale powiedz co sie dzieje, ze robisz te wszystkie rzeczy slonce. - powiedziala.
- po prostu czuje sie zjebanie, no nie wiem czemu, ale zbytnio nie chce mi sie zyc. - odparlam.
- jeju laura, musisz isc na jakas terapie, powinna ci pomoc, ja dopiero co studiuje, wiec nie moge ci pomoc tak jak pomoze ci lekaz. - powiedziala smutna.
- taa i przy okazji wysla mnie na odwyk. - rzeklam.
- jak bedzie trzeba to tak, ale to wszystko dla twojego dobra kochanie. - odpowiedziala mi.
- moze i tak, ale czy ja tego w ogole chce. - powiedzialam.
- zobaczysz jak zaczniesz chodzic do lekaza polepszy ci sie. - rzekla.
- no dobrze, juz nie rozmawiajmy o tym okej? - odparlam.
- no okej. - powiedziala i mnie przytulila.
- takze przytulilam dziewczyne.
- jak dobrze, ze jutro ostatni dzien szkoly, a w piatek juz koniec roku. - powiedzialam.
- no ja to dopiero w lipcu mam, ale za to wakacje mam 3 miesiace. - rzekla.
- noo, ty to fajnie masz. - odparlam.
- dziewczyna sie zasmiala.
- no coo? - zapytalam.
- no niiic - odparla.
- mhm. - mruknelam.
- spotkamy sie w piatek po zajeciach? wtedy bedziemy mialy dla siebie mnostwo czasu w koncu. - powiedzialam.
- jasne, swietny pomysl, tyle ze ty bedziesz miala zakonczenie, wiec zdecydowanie szybciej ode mnie skonczysz, to pojde po ciebie do domu twojego okej? - zapytala.
- pewnie i tak chyba dzis jakos sie zerwalas co? - zapytalam.
- akurat dzis mialam szczescie i nie musialam, bo wykladowca jest na zwolnieniu. - odparla.
- aa, no to dobrze. - rzeklam.
- dobra mamy jeszcze troche czasu, co bedziemy robic? - zapytalam.
- polezymy sobie jeszcze troche, a pozniej sie zobaczy. - odparla.
- okej. - powiedzialam i polozylam glowe na piersi sary.
- jak ty lubisz moje cycki. - powiedziala usmiechnieta.
- uwielbiam je. - powiedzialam usmiechnieta.
'1 godzine pozniej'
- dobra slonce czas wstawac. - rzekla sara.
- noo przydaloby sie. - odparlam i wstalam z lozka i zaczelam zbierac swoje ubrania zeby sie ubrac.
- sara wstala i takze zaczela zbierac swoje ubrania z podlogi.
- po chwili bylysmy ubrane.
- jadlas dzis kochanie? - zapytala.
- nie. - odpowiedzialam.
- jezu laura, jest 19 a ty nic nie jadalas? to kiedy ostatnio jadlas? - spytala.
- nie wiem. - odparlam.
- jak to nie wiesz. - powiedziala.
- no normalnie stracilam rachube. - rzeklam.
- no to skoro iles tam dni temu, to idziesz ze mna do kuchni zrobie ci jedzenie i musisz zjesc nie masz innej opcji. - odparla.
- nie chce jesc. - powiedzialam.
- musisz jesc, jak ty w ogole funkcjonujesz? - zapytala.
- no normalnie, a jak niby mam funkcjonowac. - odparlam.
- dobra chodz idziemy do kuchni. - rzekla, zlapala mnie za reke i udalysmy sie na dol.
- po chwili bylysmy w kuchni.
- co by tu ci zrobic. - powiedziala.
- nic najlepiej. - odparlam.
- wez juz przestan, co chcesz umrzec z glodu? - spytala.
- nie czuje glodu. - rzeklam.
- no po takim czasie nie jedzenia, to sie przyzwyczailas i tak ci sie wydaje, ze nie jestes glodna. - odparla.
- dobra wiem zrobie nalesniki ja tez sobie zjem.  - rzekla i zaczela wyciagac wszystkie potrzebne rzeczy do ich zrobienia.
'30 minut pozniej'
- sara skonczyla smazyc nalesniki i usiadla kolo mnie zeby zjesc.
- no jedz slonce. - powiedziala.
- nie chce no. - odparlam.
- no to bede cie karmic, bo musisz zjesc chociaz troche. - odparla zrobila mi nalesnika i wlozyla do buzi.
- dobra daj sama zjem. - rzeklam i wzielam nalesnika od dziewczyny.
- grzeczna dziewczynka. - powiedziala sara.
- zjadlam do konca nalesnika. - ja juz nie dam rady wiecej. - rzeklam.
- no dobrze, ze chociaz jednego zjadlas, ale jak tak sie zaglodzilas to nic dziwnego, ze wiecej nie mozesz. - odparla.
'10 minut pozniej'
- sara zjadla pare nalesnikow jeszcze.
- dobra to co zbierasz sie? 20 juz, a jeszcze godzinie bedziemy jechac do ciebie. - zapytala.
- no bede. - odparlam.
- dobra to idz wez plecak i w ogole i bedziemy jechac. - rzekla.
- no dobrze.
'5 minut pozniej'
- wzielam wszystko i juz szlysmy do samochodu.
- po chwili siedzialysmy juz i sara zaczela jechac.
- martwie sie o ciebie laura. - rzekla sara.
- no wiem slonce. - odparlam.
- kocham cie i nie chce cie stracic na prawde. - powiedziala.
- tez cie kocham sara i to mocno. - odpowiedzialam.
- ciesze sie slonce. - odparla.
'1 godzinie pozniej'
- bylysmy juz pod moim domem.
- no dobrze to do piatku, dobranoc slonce. - odparlam.
- do piatku, dobranoc kochanie. - rzekla i mnie pocalowala. - odwzajemnilam i wyszlam z samochodu.
'5 minut pozniej'
- bylam u mnie w pokoju.
- dobra zmienie ksiazki na jutro i ide myc sie.
- po chwili juz mialam zmienione ksiazki, udalam sie do lazienki i rozebralam, a nastepnie weszlam do kabiny.
'40 minut pozniej'
- umylam sie i zeby, ubralam, a potem wrocilam do pokoju i sie polzylam na lozko.
- ten dzien byl ciezki. - powiedzialam i zamknelam oczy. - po okolo 5 minutach zasnelam.

women Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz