Budzi mnie telefon. Jejku która jest godzina? 16:20. Przespałam się dwie godziny. Patrzę na telefon. To Kamila.
-Halo?-
-Judyta przepraszam, że przeszkadzam. Wiem, że jutro masz wolne, ale dyrektor jutro robi zebranie wszystkich pracowników o 9 rano. Dzwonię wcześniej żebyś nic nie planowała. - mówi z troską w głosie. Jest taka sympatyczna i wrażliwa.
-Aha no okej. Będę przed 9. Dziękuję, że zadzwoniłaś. To do jutra.- odpowiadam i szybko się rozłączam.
Czas wstać i coś zjeść. Szykując makaron z pesto, myślę o Marku. Bardzo mnie zaintrygował. Wygląda na młodego mężczyznę, ale bardzo elegancko ubranego i chyba bogatego. Własna szkoła tańca? Może to jego pasja? Po co ja w ogóle o nim myślę? On nie jest dla mnie i nigdy nie będzie. Owszem potrzebuje mężczyzny, ale nie takiego. Pomarzyć sobie mogę. Poza tym mój ostatni związek zakończył się romasem mojego wybranka z moją przyjaciółką. Nie mam zaufania do mężczyzn. Muszę się czymś zająć.
Postanawiam zadzwonić do Hany i zapytać się czy ma ochotę pójść na kręgle.
-Jasne. To może za pół godziny pod Twoim blokiem?- pyta Hana. To moja najlepsza przyjaciółka od czasu kiedy rozstałam się z Robertem.
-Okej. Pojedziemy miejskim i wypijemy sobie drinka. Co Ty na to?- pytam.
-Super pomysł. - rozłącza się, a ja idę się wyszykować.-Słuchaj a może po prostu mu się spodobałaś?- spojrzenie Hany jest figlarne. Dobrze wie, że mi się podoba.
-Spójrz na mnie. Brzydka ze mnie kobieta. Dlaczego akurat ja miałabym mu się podobać. I jeszcze może być moim szefem. To w ogóle nie ma sensu. - mówię zrezygowana.
-Już dwa lata jesteś sama. Masz 23 lata i wiem, że masz jeszcze czas, ale zacznij szukać. Czas ucieka.- poucza Hana. Wiem, że ma rację, ale jakoś nie chce mi się o tym myśleć. Wolałabym teraz leżeć w SPA lub chodzić po górach niż słuchać jej morałów.
-Kiedy wyjeżdżasz?- pytam by zmienić temat.
-W środę za tydzień. Gdybyś nie miała planów to mogłabyś mnie zawieźć na lotisko. - puszcza mi oczko.
-Bez pytania bym Cię zawiozła.- odpowiadam z uśmiechem. Hana jest bardzo pozytywną osobą, która potrafi wesprzeć w każdej sytuacji. Jej mama mieszka w Hiszpanii i to właśnie do niej leci.
-Jak Filip?- przyglądam jej się uważnie. Z Filipem rozstaje się i znowu się wiąże. -Wiesz co. Dla tego lecę do mamy. Muszę to przemyśleć. Kocham go, ale kompletnie do siebie nie pasujemy. Sama nie wiem co o tym myśleć.- Hana spogląda smutno w swojego drinka.
-Kochanie musisz na prawdę przemyśleć tą sprawę. Wracacie i znowu się rozstajecie. Czy to ma sens? Może warto coś zmienić. Smutno mi patrzeć na Ciebie tak załamaną.-
-Wiem. Dziękuję, że jesteś- ściska moją dłoń.
-Ja również. Jest późno. Idziemy?- pytam z troską. Hana zgadza się ze mną. Idę do kasy uregulować rachunek. Hana stoi za drzwiami baru i pali papierosa. Kiedy do niej podchodzę widzę, że płacze.
-Co się dzieje?- przytulam ją.
-Ja sama nie wiem co robić. Mam już wszystkiego dosyć. - łka. Wyjazd dobrze jej zrobi.
-Jeżeli chcesz możesz u mnie zostać na noc- proponuje. Zgadza się chętnie. Wino czerwone dobrze nam zrobi na sen.
Zgodnie z planem pijemy wino i oglądamy beznadziejnie głupią komedie romantyczną.Budzik mnie denerwuje coraz bardziej. W końcu otwieram oczy i przypomninam sobie, że dziś jest spotkanie z szefem. Trochę boli mnie głowa. Zamiast jednego wina, wypiłyśmy dwa. No i efekt murowany. Idę po cichu do łazienki i biorę chłodny prysznic. Zastanawiam się jak się ubrać. Chyba na takie spotkania trzeba wyglądać elegancko. Maluje się delikatnie i kręce włosy. Decyduje się na białą sukienkę z czarnym kołnierzykiem i do tego czarne szpilki. Jest okej. Parze sobie kawe i przeglądam wiadomości w Internecie. Hana jeszcze śpi, więc zostawiam jej SMS. O 8:20 wyjeżdżam z parkingu i udaje się w stronę centrum. Kiedy jestem na miejscu, Kamila stoi przed budynkiem i czeka na kogoś. Kiedy dostrzega mój samochód, biegnie w moją stronę.
-Judyta! Cześć! Tak się martwię o to, że mnie zwolnią.- mówi.
-Kamila cześć. A coś wiadomo na ten temat?- pytam ciekawa.
-Karolina mówiła, że nowy szef prawdopodobnie będzie chciał zmienić personel.- nie wierzę w słowa Kamili, bo Karolina to największa plotkara w hotelu.
-Daj spokój. Będzie dobrze.- mówię z uśmiechem na twarzy i udajemy się do sali konferencyjnej.Punktualnie o 9 każdy siedzi wokół dużego stołu i rozmawia między sobą. Po chwili otwierają się drzwi i wchodzi szef z Markiem. Tak jak myślałam. No to pięknie.
-Dzień dobry Państwu. Zwołałem dzisiaj zebranie, pewnie jak każdy już wie- przeszywa wzrokiem Karolinę, a ta robi się purpurowa- z jakiego powodu. Postanowiłem odejść i przekazać hotel w dobre ręce. Moje odejście wiąże się z moimi osobistymi sprawami. Mam nadzieję, że nie byłem złym szefem.- uśmiecha się szeroko. Kobieciarz. Nie raz spał w hotelu, bo żona nie chciała go wpuścić do domu. Przemowy oficjalne to jego słaba strona. Zawsze mówił prosto i na temat.
-Przedstwiam Wam Marka Browna. To młody człowiek z fantastycznym pomysłami. Mam nadzieję, że będzie dobrym szefem i będzie dbał o pracowników.- puszcza oczko do Marka, a ten zaczyna się śmiać. Ani razu nie spojrzał w moją stronę. Cieszy mnie to i smuci. Nie wiem sama co już myśleć.
-Marek jest prawnuczkiem poprzedniego właściciela. Traktujcie go poważnie i z szacunkiem. Dziekuje. - szef kończy i rozlegają się brawa.
-Witam wszystkich. Jestem bardzo dumny z faktu, iż mogę zarządzać tym hotelem. Obiecuję, że zrobię wszystko by moi pracownicy czuli się swodobnie i przede wszystkim jak w domu. Jak słyszałem były pogłoski, że będą zwolnienia. To nie prawda. Każdy zostaje na swoim miejscu i mam nadzieję, że jak najdłużej. - kończy Nowy szef. Bijemy mu brawa.
Każdy wychodzi z ulgą.-Widzisz, mówiłam, że będzie dobrze.- mówię do Kamili.
-Miałaś rację. - mówi z uśmiechem.
-Cóż wracam do domu, przecież mam wolne!- żegnam się z nią i kieruje się w stronę samochodu.
-Czyżby miała Pani dzisiaj wolne?- słyszę znajomy głos.
-Nie jest Pan dobrym szefem, skoro Pan nie zna grafiku.- odpowiadam z uśmiechem.
-Wcale nie muszę go znać. Zawsze mogę zapytać.- widzę błysk w jego oku. Kolejny raz jest nienagannie ubrany. Ma gust.
-Jasne. Uciekam. Jutro przychodzę na 8 rano. Do zobaczenia.- mówię i szybkim krokiem idę do samochodu.
-Dlaczego uciekasz? Jestem Twoim szefem i każde złe zachowanie mogę Ci wytknąć albo po prostu wpisać Ci nagane. - ah ta jego dykcja. Jest taki stanowczy.
-Faktycznie. Całkiem zapomniałam.- kłamię.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś na kawie, że tutaj pracujesz?- strasznie ciekawski z niego koleś. Ale jaki przystojny.
-Chciałam Cię zaskoczyć. Przepraszam ale naprawdę muszę jechać.- chce jak najszybciej oddalić się od niego.
- Myślałem, że zjemy razem lunch. - zaskakuje mnie.
- Nie jadam obiadów z szefem. Wybacz. A teraz jadę.- kieruje pilot w kierunku samochodu.
-Cóż może jeżeli będzie to obiad służbowy to wtedy ze mną zjesz.- uśmiecha sie figlarnie.
-Niewykluczone. Do zobaczenia. - macham mu na pozegnanie i odjeżdżam.
Boże co za facet. Przystojny, atrakcyjny i bogaty. Przy tym mnie podrywa. Chyba.
CZYTASZ
Niebezpieczne pożądanie
RomanceOna recepcjonistka po przejściach szukająca szczęścia. On przystojny szef hotelu pragnący uczuć. Połączy ich seks czy coś więcej ?