Kiria's POV:
Obudził mnie dźwięk budzika. Natychmiast go wyłączyłam i leżałam w łóżku przez jakieś dwadzieścia minut co najmniej. Następnie powolnym krokiem zwlekłam się z łóżka I spadłam na ziemię ciągnąć za sobą kołdrę, która zaplątała mi się w nogi.
-Boże! -krzyknęłam dla orzeźwienia i obudzenia moich cudnych współlokatorów z całego domu.
-Kiria nie drzyj mordy! -odkrzyknął mi ojciec.
Odplątałam kołdrę z moich nóg i wstałam z łóżka. Pierwsze co zrobiłam to pościeliłam łóżko, bo wiem że potem bym tego pewnie nie zrobiła i ruszyłam do łazienki. Pierwsze co zrobiłam to spojrzenie w lustro i szczerze lekko zdziwiłam się moim wyglądem. Rozczochrane poplątane włosy i lekko podkrążone oczy, aby tego było mało na twarzy postanowił wyskoczyć mi nowy kolega. Nigdy nie miałam jakiegoś ogromnego problemu z trądzikiem czy pryszczami, więc nigdy jakoś mnie nie pchało by używać mnóstwa kosmetyków na niedoskonałości, ale przysięgam, że w tym momencie zaczęłam się szczerze nad tym zastanawiać.
-Boże co za potwór. -szepnęłam pod nosem patrząc na siebie przestraszonym wzrokiem.
Odplątałam włosy z rozwalonego już koka i rozczesałam je i rozplątałam wszystkie kołtuny. Następnie wyciągnęłam prostownice z szuflady spod zlewu i podłączyłam ją do kontaktu by się nagrzała. Ja natomiast w tym czasie zajęłam się makijażem, który był mi w tej sytuacji niezbędny, aby opuścić tę pomieszczenie.
Zaczęłam od nakładania korektora, aby potem chwycić za ,tusz do rzęs, róż, rozświetlacz i błyszczyk.
Kiedy prostownica się nagrzała zaczęłam delikatnie prostować pojedyncze pasma moich włosów, które mi się po prostu spuszyły. Odłączyłam prostownice z kontaktu i ruszyłam do mojej garderoby. Chwile przesuwałam wieszaki by ostatecznie wybrać zielone, spadochronowe spodnie i czarną, na długim rękawie bluzkę to pępka. Ubrałam do tego srebrny łańcuszek jak i również pierścionki i kolczyki. Byłam bardzo zadowolona z mojego dzisiejszego wyglądu mimo to, że był bardzo zwyczajny.
Kiedy skończyłam się sobie przyglądać postanowiłam spakować swój plecak, ponieważ w niedzielę wzięło mnie na sprzątanie w plecaku przez co stał pusty w rogu pokoju. Plecak był po prostu szary niczym szczególnym się nie wyróżniający. Pierw luzem wrzuciłam kosmetyczkę do pierwszej komory i to samo zrobiłam z piórnikiem. Nie zapominając również o kluczach, ładowarce do telefonu, słuchawkach czy dezodorancie. Natomiast do tej większej wrzuciłam 4 zeszyty o formacie A4 i książke od Matematyki, Socjologi i Historii sztuki. Chwyciłam plecak w dłonie i kierowałam się w stronę kuchni.
-Dzień dobry moja kochana rodzinko. - powiedziałam schodząc po schodach w kierunku jadalni gdzie moi rodzice jedli właśnie śniadanie.
-Kiria zrób sobie śniadanie. -mruknęła mama.
-Już się robi szafie. -powiedziałam po czym wyciągnęłam miskę, płatki i mleko.
Dziś będzie oryginalnej zamiast czekoladowych mam miodowe.
-Dobrze ja już jadę do firmy, trzymajcie się. -powiedział tata I zaczął ubierać kurtkę i buty.
Natomiast ja już wykonałam swoje jak to zacnie trudne do wykonania śniadanie i usiadłam przy stole gdzie siedziała też mama.
-Smacznego. -powiedziałam.
-Dziękuję Kochanie ale ja będę już jechać do pracy. -powiedziała wstając i zabierając swoje jak i taty naczynia do zmywarki. -Miłego dnia w szkole.
Nawet nie zdążyłam jej odpowiedzieć, bo po dwóch sekundach już nie było jej w domu. Dokończyłam swoje śniadanie i wzięłam plecak, który zniosłam z swojego pokoju i wpakowałam do niego butelkę wody niegazowanej. Kiedy byłam już pewną że mam wszystko ubrałam plecak na plecy i ruszyłam schodami w dół znajdując tam od razu moje buty I wyszłam z domu
CZYTASZ
We regret only after the fact
Lãng mạn"Wyciągnęli mi pocisk z ciała, lecz kto zatamuje krawawienie" 2023~