𝙱𝚞𝚛𝚗𝚒𝚗𝚐 𝚍𝚎𝚊𝚝𝚑 𝚊𝚗𝚍 𝙶𝚊𝚖𝚎 𝙟𝚟𝚎𝚛 𝙺.

305 20 36
                                    

Cały tytuł : 𝙱𝚞𝚛𝚗𝚒𝚗𝚐 𝚍𝚎𝚊𝚝𝚑 𝚊𝚗𝚍 𝙶𝚊𝚖𝚎 𝙾𝚟𝚎𝚛 𝙺.
A/n: Autorka płakała jak pisała o drugiej w nocy
___________

Wypowiedziała jedno imię, wtedy wiedziałam, że trzeba było zacząć od pierwszej ofiary. Musieliśmy się pospieszyć, aby zakończyć tą grę. Nie zostało nam wcale tak dużo czasu, zaledwie dziesięć minut.

- Czyli samobójstwo? Podejrzewałam to, ale wtedy Momoka musiała mieć coś wspólnego z tym światem, prawda? – Zapytałam.

- Nie możemy niczego pochopnie oceniać, chociaż wydaje się to bardzo prawdopodobne. – Potwierdziła i kazała się wszystkim zamknąć, którzy znajdowali się w lobby. Część z nich ucichła, ale nadal nie całość.

- Wiem, kto jest wiedźmą, utkać dzioby! – Tym razem ja krzyknęłam na cały mój regulator. Zadziałało. – Ann, tłumacz, bo ja nie byłam przy odkrywaniu.

- Na rączce noża były odwrotne odciski palców. To znaczy, że osoba musiała się sama zabić. Wiedźmą jest Momoka, popełniła samobójstwo. – Cicho podziękowała na zwrócenie ich uwagi.

- Musimy wrzucić jej ciało do ognia, szybko! – Ktoś krzyknął

- Nie, to ja jestem wiedźmą! Musicie mnie zabić! – Odezwał się nagle Aguni, który tam stał.

Teraz krzyczał coś o tym, że to on jest mordercą i rzucał się, żeby go zastrzelili. Nie dał dojść do ciała Momoki, a jeśli nie damy rady jej spalić, to sami umrzemy.

- Aguni, odsuń się od niej, bo inaczej wszyscy wdepniemy do grobu, później możesz przemyśleć twoje życie, nie teraz! – Krzyknęłam i podbiegłam blisko ich, miałam zamiar przeciągnąć jej ciało, ale przerwał mi cios w brzuch. Uderzył mnie. Złapałam się za bolącą cześć ciała i lekko ugięłam.

- To, że jesteś kobietą, nie obchodzi mnie. Ja jestem wiedźmą, rozumiesz?! – Zdecydowanie zirytował się. Podszedł do mojej ugiętej postury i złapał za nogę. Wywrócił mnie i rzucił dalej od trupa Momoki.

- Aguni, co ci odbija?! -Krzyknęłam i znowu wstałam na nogi.

„A niech mnie sobie rzuca, w końcu znudzi mu się moja obecność obok niego i zwinę ciało." – Pomyślałam i wróciłam po krzesło. „Jeśli jednak to nie zadziała, przejdę do przemocy."

W tym czasie zdążyłam zauważyć, że Arisu także stoi na nogach, kołysząc się na boki, ale stojąc przy pomocy Usagi. Rozmawiali. To się znaczy. Krzyczeli. Jeden na drugiego. Arisu mówiąc, że zna jego ból i o tym, że rozumie stratę przyjaciół, a Aguni, żeby ktoś go zabił. No super, jak w przedszkolu. Może jeszcze niech się pokłócą o ciało, będzie jako zabawka, co? Później telefony przypomniały o limicie czasu.

„Zostało pięć minut do końca gry"

No zajebiście. Trzeba wkroczyć.

Podeszłam od tyłu, strony Wojskowych i powoli dostałam się do ciała. Już go miałam, ale przerwał mi ktoś inny. A dokładniej strzał. Tak, kolejny strzał w moją stronę. O tyle, że tym razem nie byłam ranna, a jakiś mężczyzna przede mną. Dostał prosto w głowę. Jednak powinnam cieszyć się z mojego wzrostu.

- Pieprzenie, zamorduję was wszystkich. Po kolei. Wszyscy spłoniecie jak moje ciało! – Ktoś coś mruczał zza moich pleców. Ostatnie zdanie wykrzyczał. Może lepsze określenie było „zaryczał". Miał chrypę, mówił to powoli. Ale skądś znałam ten głos.

Odwróciłam głowę w stronę dźwięku. Niragi? Spalony Niragi?

Wtedy ten imbecyl zaczął strzelać. Strzelać do wszystkich.

𝙶𝚊𝚖𝚎 𝚂𝚝𝚊𝚛𝚝 | 𝙲𝚑𝚒𝚜𝚑𝚒𝚢𝚊 𝚂𝚑𝚞𝚗𝚝𝚊𝚛𝚘Opowieści tętniące ÅŒyciem. Odkryj je teraz