Flowers

584 50 111
                                    

Może cię to zdziwi, ale nie kłamałem kiedy mówiłem, że pamiętam wszystkie kwiaty, które mi dałeś.

Jest ich razem 13. Powiedziałeś mi, że musi ich być dokładnie tyle. Zawsze uwielbiałeś tą liczbę, a ja zawsze się śmiałem, że przyniesie ci kiedyś pecha.

Pamiętam dokładnie okoliczności, w jakich dawałeś mi te prezenty.

Pierwszy kwiat dostałem jeszcze jako przyjaciel. Były walentynki, a żaden z nas nie miał pary. Śmiałeś się z tego, że nie udało mi się, chociaż sam byłeś w tej samej sytuacji. Stwierdziłeś, że skoro i tak nie masz komu dać róży, to dostanę ją ja. Pewnie myślałeś, że ją wyrzuciłem, ale dla mnie była ona czymś wyjątkowym. Sam nie wiedziałem dlaczego.

Drugi kwiat dałeś mi z właściwie niewiadomego mi powodu. Dwa tygodnie po walentynkach byliśmy w Hogsmeade. Szliśmy we dwoje, ponieważ Regulus stwierdził, że idzie do biblioteki i żebyśmy znaleźli sobie jakieś zajęcie. Kazałeś mi czekać na ciebie, a sam gdzieś poszedłeś. Po chwili wróciłeś z kwiatem w ręce. Dałeś mi go, a gdy zapytałem dlaczego, powiedziałeś po prostu, że chciałeś to zrobić. Trzymałem ją bezpieczną pod zaklęciem, tak jak pierwszą.

Trzeci kwiat dałeś mi, kiedy Regulus wrócił z pierwszej randki z Potterem. Powiedziałeś, że skoro on dostał cały bukiet, to ja mogę dostać jedną różę od ciebie. Powiedziałem ci wtedy, żebyś znalazł sobie kogoś skoro musisz dawać kwiaty swojemu przyjacielowi. Tak doszliśmy do czwartej róży.

Dostałem ją, gdy został miesiąc do wakacji. Było gorące popołudnie, właśnie oboje skończyliśmy lekcje. Szliśmy w stronę Zakazanego Lasu, żeby usiąść w cieniu. Gdy tak siedzieliśmy patrząc w stronę Hogwartu dałeś mi najpiękniejszą różę, jaką kiedykolwiek widziałem. Albo po prostu stwierdziłem tak, ponieważ jest ona dla mnie taka ważna. Wyznałeś mi swoje uczucia, chociaż zawsze myślałem, że to ja to zrobię. Pamiętam jacy byliśmy szczęśliwi śmiejąc się i leżąc w cieniu drzew.

Piątą różę dałeś mi na naszej pierwszej randce. Wciąż pamiętam wszystko, jakby to było najwyżej miesiąc temu. Nie było to nic wielkiego, zwykły piknik na Wieży Astronomicznej, ale włożyłeś w to wiele trudu. Wiem, że Regulus pomagał ci to przygotować, ponieważ wyrzucił mnie z naszego dormitorium, kiedy przyszedłem tam zmęczony po lekcjach twierdząc, że ma z tobą coś do omówienia. Przez was skończyłem śpiąc na kanapie w Pokoju Wspólnym, ale było warto. To co zobaczyłem wieczorem zdecydowanie wystarczająco mnie do tego przekonało.

Szósty kwiat był prezentem na urodziny. Postanowiłeś uczynić to tradycją. Jak tylko była okazja dostawałem różę. Do tej dołączyłeś krótki liścik, dalej mam go gdzieś wśród zdjęć. Dałeś mi ją razem z naszyjnikiem z wężem. Spędziliśmy cały ten dzień wspólnie, ponieważ akurat była sobota. Nie robiliśmy nic szczególnego, ale z tobą każda chwila była wyjątkowa.

Siódmą różę dałeś mi po jednym z wygranych meczy Quidditcha w naszym ostatnim roku nauki. Zapytałem cię wtedy, czy mecz był na tyle wyjątkowy, że na nią zasłużyłem. Odpowiedziałeś, że nie musiał być, nawet jeśli byśmy przegrali, dostałbym ten kwiat, w ramach pocieszenia.

Ósmej róży nie spodziewałem się. Dostałem ją w czasie, kiedy myślałem, że nie dasz rady żadnej zdobyć, zaraz przed świętami. Podszedłeś do mnie tego samego dnia, którego mieliśmy jechać do domów na przerwę świąteczną, życzyć wesołych świąt. Przekazałem ci mały upominek, pierścionek przypomniający wyglądem właśnie pęd róży. Od ciebie dostałem piękną, białą różę, która wyglądała jakby była zrobiona z lodu, co mnie zdziwiło, bo zawsze dostawałem czerwone. Oprócz tego dałeś mi też album z naszymi zdjęciami. Była na nich nasza dwójka, ale też Regulus, Dorcas czy Pandora. Zdecydowanie był to najlepszy prezent świąteczny jaki dostałem.

Dostając dziewiątą różę witałem Nowy Rok. Moi rodzice wyjechali, zorganizowałem imprezę sylwestrową. Cały wieczór bawiliśmy się świetnie i spędzaliśmy czas z resztą naszej paczki. O północy wyszliśmy na balkon. Tam, równo z wybiciem północy, dałeś mi kolejny kwiat. Oglądaliśmy mugolskie fajerwerki i mimo zimna dalej staliśmy na zewnątrz. Śmialiśmy się i ignorowaliśmy hałas w środku domu i mroźny wiatr. Nie przejmowaliśmy się tym, że za kilka dni mieliśmy dołączyć w szeregi Voldemorta.

Dziesiąty kwiat dostałem na wiosnę. Zawsze ją uwielbiałeś, a zwłaszcza jeśli Pandora organizowała wtedy małe pikniki dla naszej paczki. W tym roku było to samo. Siedzieliśmy przy jeziorze, ja, ty, Reg i Dora. Brakowało tylko Dorcas, która skończyła szkołę rok wcześniej. Bawiliśmy się świetnie, nawet jeśli ty i Regulus próbowaliście mnie utopić. Gdy siedziałem obrażony na was pod drzewem marznąc, ponieważ woda nie była zbyt ciepła, stwierdziłeś, że idealna na przeprosiny będzie kolejna róża. Nie myliłeś się.

Jedenasta róża była jedną z tych smutniejszych, bo dałeś mi ją ostatniego dnia szkoły. Sam się śmieję myśląc, że uznałem to za smutny dzień. Siedzieliśmy w naszym dormitorium po raz ostatni. Regulus wyszedł gdzieś, a my leżeliśmy na moim łóżku. Prawie zasypiałem, kiedy ty nagle wstałeś i podbiegłeś do swojej pustej już prawie szafki. Ze strachu prawie spadłem z łóżka, a ty śmiejąc się wręczyłeś mi upominek.

Dwunasta róża przypomina mi w dalszym ciągu ostatnie wakacje, wspólne spacery, imprezy, chodzenie nad jezioro. Staram się wymazać z pamięci to, że był to okres pierwszych spotkań śmierciożerców, to nie jest ważne. Patrząc na tą różę czuję tylko ciepło. Przypomina mi o czasie spędzanym całymi dniami z tobą i naszymi przyjaciółmi.

Ostatnią, trzynastą różę dostałem niecały miesiąc temu. Dałeś mi ją oświadczając się. Nie spodziewałem się tego. Myślałem, że to ja oświadczę ci się za kilka lat, więc stałem i patrzyłem na ciebie w zdziwieniu. Zacząłeś się bać, że zrobiłeś to za wcześnie, że wszystko zepsułeś, już zaczynałeś przepraszać, ale na szczęście odpowiedziałem w porę. Siedzieliśmy przy blasku świec i wspominaliśmy czasy, kiedy czuliśmy się bezpiecznie, a śmierciożercy nie istnieli.

Teraz, kiedy piszę ten list, chociaż nie wiem czy mogę to tak nazwać, mroźny wiatr znowu wieje mi w oczy. Ale tym razem nie śmieję się tak, jak w ostatniego Sylwestra, bo ciebie już tutaj nie ma.

Kładę 13 róż na twoim nagrobku z nadzieją, że wiatr, ani deszcz ich nie zniszczy. Upewniam się, że zaklęcie zostało rzucone prawidłowo. Łzy marzną mi na policzkach, pieką mnie od nich i od wiatru oczy.

Żałuję, że to koniec. Żałuję, że nie dostanę już więcej róż. Żałuję wielu rzeczy, ale nigdy nie czasu spędzonego z tobą.

Kładę ten list koło bukietu róż, to nasze ostatnie pożegnanie.

A więc do zobaczenia, Ev. Mam nadzieję, że gdziekolwiek jesteś jest ci tam dobrze.

BCJ

***
1028 słów

Być może piszę to, bo nie mam pojęcia jak niby rozwinąć Midnight rain, a na Toujours pur to już w ogóle nie mam pomysłu. Pogubiłam się już w tym co miałam pisać w następnym rozdziale Midnight rain, a perspektywa dorosłej Walburgi do rozdziału mi nie idzie.

Flowers || Rosekiller Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz