22. Pójdziesz ze mną na randkę?

155 9 4
                                    


- Cholera Hailey - mocno ją przytuliłem - Przepraszam, strasznie przepraszam - wyszeptałem wsuwając dłonie pod jej bluzę, była strasznie ciepła - Musiałem cię przenieść, bałem się, że zostaniesz taka ... że nie wrócisz - zamknąłem oczy, bo poczułem jak zbierając się w nich łzy.

- Przepraszam - ledwo słyszałem co mówi, była strasznie zachrypnięta.

- Chcesz się napić ? - lekko się od niej odsunąłem, w odpowiedzi kiwnęła głową. Na szczęście na stoliku nocnym leżała butelka wody, pomogłem brunetce się podnieść - Pomogę ci - zaschło mi w gardle, gdy zobaczyłem jak trzęsą się jej dłonie.

Posadziłem ją między moimi nogami, siedziała prosto dzięki temu, że jej plecy były oparte o moją klatkę. Odkręciłem butelkę wody i przystawiłem ją jej do ust, nie wypiła co prawda za wiele, ale lepsze to niż nic. Gdy odstawiłem butelkę, zauważyłem że próbuje zgiąć palce, ale szło jej to bardzo opornie. Złapałem jej dłoń i delikatnie jej w tym pomogłem.

- Ej gwiazdko - odwróciłem ją przodem do siebie, gdy usłyszałem jak pociąga nosem- Nie odlatuj mi tak nigdy więcej, błagam - mówiąc to złapałem jej twarz w dłonie i kciukami starłem łzy, które ciekły po jej policzkach.

- Przepraszam - wyszeptała patrząc prosto w moje oczy - Nie mogę ... - spojrzała na dłonie, dalej sama próbowała zgiąć palce.

- Nie ruszałaś nimi przez pięć dni - podniosła na mnie wzrok, zdawała się zdziwiona - Nie kontaktowałaś od mojego wyjazdu Hailey.

- Mama ... - kolejne łzy - Gdzie jest ...

- Śpi - przerwałem jej, dlatego nie chciałem, żeby widziała swoją mamę zmęczoną - Nic jej nie jest - głęboko odetchnęła.

- Nie rozumiesz - chciała wstać, ale nie miała na to siły - Muszę jej powiedzieć, że jest dobrze - próbowała podeprzeć się dłonią na łóżku, ale nie dała rady - Kurwa - gwiazdy wróciły, była w pełni obecna - Ona musi wiedzieć, że to nie jej wina - udało jej się ode mnie odsunąć.

- Hailey - złapałem ją, gdy próbowała zejść z łóżka - Najpierw musisz się uspokoić - posadziłem ją sobie na kolanach, plecami opierając się o zagłówek łóżka.

Nastała cisza, dziewczyna wgapiała się w drzwi przez dobre kilkanaście minut, nie ruszała się, nerwowo oddychała, aż usłyszała jak ktoś chodzi na dole. Wtedy jej ciało się rozluźniło, opadła luźno w moje ramiona, jej oddech się unormował. Siedzieliśmy tak, aż na polu zrobiło się kompletnie ciemno, światło z korytarza wpadało do pomieszczenia przez lekko uchylone drzwi i oświetlało śliczną twarz dziewczyny.

W mojej głowie nieprzerwanie snułem domysły odnośnie tego, o co mogło chodzić, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Ostatnio nie stało się nic bardzo złego, a jeśli stało, to ona mi o tym nie powiedziała. Nie chodziliśmy na imprezy, nie byliśmy w tłumie ludzi, z nikim się nie kłóciła, końcówka listopada i początek grudnia to był moment, gdy nie miała kryzysów, od swoich urodzin, aż do świąt. Wychodziła ze swoimi przyjaciółmi, ze mną, z moimi przyjaciółmi, wydawało się, że jest okej. Z dnia na dzień zaczęło być gorzej, dwa dni przed świętami i moim wylotem zauważyłem, że coś jest nie tak, ale mówiła, że jej przejdzie. Nie mam pojęcia co się stało w sylwestra, miała mi to wyjaśnić po powrocie, ale teraz nie mogę jej o to wypytywać, nie chcę jej o tym przypominać, skoro to jest dla niej tak ciężkie.

- Czwartego stycznia, cztery lata temu zmarł mój ojciec - jej głos wybudził mnie z zamyślenia. Wiedziałem, że nie żyje, wiedziałem to właściwie od bardzo dawna, mimo tego, że mi o tym nie powiedziała - Rak węzłów chłonnych, zmarł trzy miesiące po diagnozie - przycisnęła czoło do mojej klatki piersiowej - Pierwszy raz od czterech lat - jej głos słabł - Ja...

Wszystkie małe rzeczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz