***
Bella obudziła się we wtorkowy poranek i niemal spadła z łóżka jak zobaczyła która godzina. Ale czego mogła się spodziewać, jak poprzedniego dnia zasnęła około drugiej w nocy. Miała odwiedzić wieczorem Cemerie, ale Elias złożył jej niezapowiedzianą wizytę, która skończyła się wypiciem butelki wina i obejrzeniem kolejnych odcinków mugolskiego Mam Talent.
Nie mogła już niestety dłużej wytrzymać bez podzielenia się z przyjaciółką tym, co działo się przez cały weekend, dlatego ubrała się na szybko i teleportowała się pod jej dom. We wtorki Cemerie zwykle kończyła wcześniej zajęcia, więc miała nadzieję, że już będzie w domu. Gdy zapukała do drzwi, zdziwiła się trochę, gdy otworzył je Christian.
- Cześć - przywitała się niepewnie.
- Hej - odpowiedział, wpuszczając ją do środka - Co tutaj robisz?
- Przyszłam do Twojej mamy, Chris - powiedziała, starając się, żeby jej głos zabrzmiał normalnie.
Doskonale wiedziała, że Christian jest na nią wściekły za to co zrobiła ponad miesiąc temu, a właśnie zdała sobie sprawę, że od tego czasu się z nim nie widziała.
- Nie ma jej jeszcze - odpowiedział.
- Mogę poczekać? - zapytała Bella.
- Cześć - usłyszała głos Aidana, który wszedł do salonu z Livią na rękach.
- Ciocia Bella! - krzyknęła mała, podbiegając szybko do czarnowłosej.
- Cześć, maleńka! - Bella wzięła ją na ręce, uśmiechając się szeroko.
- Cem powinna za chwilę być - powiedział Aidan - Chcesz coś do picia?
Bella spojrzała niepewnie na Christiana, który patrzył się na nią z niezbyt zadowoloną miną.
- Chris, błagam, nie patrz się na mnie w taki sposób - powiedziała w końcu Bella, wydmuchując głośno powietrze i odstawiając Livię na ziemię.
- Róbcie co chcecie - odpowiedział w końcu, podchodząc do stołu i łykając kawy - To nie moje życie, nie będę się wtrącać. Ale nie chcę kolejny raz oglądać matki w takim stanie, jak miesiąc temu.
- I nie będziesz - odpowiedział szybko Aidan - Ja i Bella się przyjaźnimy i nic tego nie zmieni. Nie musisz się o nic martwić.
- Dokładnie tak - dodała Bella - Dlatego poczekam tutaj z Wami na Cem, bo wszystko jest tak, jak było i jesteśmy w stanie dalej żyć, tak jak żyliśmy do tej pory - zakończyła z uśmiechem.
W tej chwili w kominku pojawiły zielone płomienie i do salonu weszła Cemerie, jak zwykle przeglądając jakieś pergaminy.
- Jestem na to za stara, jestem na to za stara, jestem na to za sta... - przerwała, widząc osoby obecne w salonie - Mamy jakieś zebranie, czy coś?
- Musiałem zamienić z ojcem parę słów - odpowiedział Christian, podchodząc do matki i całując ją w głowę.
- Babcia! - krzyknęła Livia i rzuciła się w stronę Cemerie z takim impetem, że wszystkie pergaminy wyleciały jej z rąk.
- Cześć, słońce - Cemerie wzięła ją na ręce, głaszcząc po głowie - A Ty nie w przedszkolu?
- Tata mnie zaraz tam zaprowadzi, ale najpierw chciałam się zobaczyć z Tobą i z dziadkiem! - wyjaśniła, przytulając się.
- Musisz zdecydowanie częściej nas odwiedzać - zaśmiała się Cemerie i przytuliła wnuczkę z niespotykaną nikomu matczyną czułością.
- A teraz muszę pobiegać! - Livia niemal krzyknęła, wyrwała się babci z objęć i zaczęła biegać po całym salonie z tylko sobie znanego powodu.

CZYTASZ
Siostry Black: Szalone lata sześćdziesiąte [5]
FanficRok 2015. Dzieci naszych bohaterów właśnie przechodzą najwspanialszy okres: okres nauki w Hogwarcie. A za tym kryje się nie tylko nauka, ale również... szalone pomysły! A co u naszych głównych bohaterek? Czy wiek sześćdziesiąt plus zmusi je do zmia...