Rozdział 8: Nieznajomy

223 9 0
                                    

Po wyjściu z łazienki znowu poszłam spać. Po dzisiejszych wydarzeniach potrzebowałam chwili spokoju.

Moją cichą i spokojną drzemkę przerwał cichy głos dobiegający ze strony drzwi.

- Mel? Chodź coś zjeść śpisz już od kilku godzin. - Usłyszałam cichy głos Lucy. Ta jak zawsze spokojna, ale zarazem pełna troski.

- Nie chce.

Kobieta podeszła i usiadła na skraju materaca.

- Skarbie, co się stało? - Usiadłam na łóżku przodem do Lucy. Kobieta lekko się uśmiechnęła do mnie i wyciągnęła ręce. Przysunęłam się do niej i wtuliłam w jej chude ramiona. Jak mi brakowało teraz cichego spokojnego głosu mamy. - Co? Powiesz mi co się stało?

Odsunęłam się lekko od blondynki i podniosłam wzrok.

- To nie jest takie proste jak się wydaje.. - Powiedziałam, a w zasadzie wyszeptałam.

- Mamy sporo czasu. - Powiedziała również cicho wpatrując się w moje oczy.

- Dzisiaj w szkole.. Dowiedziałam się.. Poszukiwania osoby, która odcięła aparaturę naszej matki zostały wznowione..

Kobieta słuchała mnie uważnie.

- A to nie dobrze? - Zapytała.

- Nie wiem, do tego dzisiejsze zachowanie Milana..

- Chodź tu do mnie - Powiedziała czule i przyciągnęła mnie mocno do klatki piersiowej.

- Ja naprawdę nie chce iść do psychologa.. Nie potrzebuję, daje sobie radę sama naprawdę..

- Słonko nikt cię nie zmusi. - Powiedziała cicho, przytulając mnie jeszcze mocniej do siebie. - Mogę cię o coś spytać?

Kiwnęłam głową i skierowałam wzrok na blondynkę.

- Od jak dawna masz ataki paniki? - Mogłam spodziewać się, w końcu takiego pytania, ale w sumie tylko raz widziała mnie w takim stanie, równie dobrze mogło to być jednorazowe. - Milan mi powiedział.

Najwyraźniej zobaczyła moje zdezorientowanie w oczach.

- Rozmawialiśmy chwilę po sytuacji z Ernestem, spytałam się, a on mi powiedział. Stwierdził że tak będzie lepiej, żeby ktoś z tego środowiska też o tym wiedział, więc zdecydował ze powie mi bo mi najbardziej ufa, ale nie martw się Ernest nie wie o niczym.

Kiwnęłam głową potwierdzając, że rozumiem i wtuliłam się w blondynkę.

- Miałam je już kiedyś, ale to inna historia, teraz nasiliły się po odejściu mamy.

Lucy skinęła głową. 

- Chodź coś zjeść, Camilla przygotowała kolację.

Wstałyśmy i razem ruszyłyśmy w stronę jadalni. Wszyscy oprócz Milana już byli.

Usiadłam na swoim stałym miejscu obok Davida i siostry.

- Smacznego. - Powiedziała Camilla stawiając ostatnie naczynie i wyszła z pomieszczenia.

Każdy zaczął zaglądać na swój talerz różne dania. Chwilę się zastanawiałam co zjeść, aż przyszła mi na myśl jedna rzecz. 

Wstałam i skierowałam się do kuchni, w której była Camilla. 

- Zostało coś jeszcze tego pysznego makaronu z obiadu? - Zapytałam kobietę. 

- Tak, odgrzać ci? - Pokiwałam ochoczo głową. Kobieta uśmiechnęła się. - Mogę robić go częściej, skoro tak ci smakuje. 

Ostatnia nadziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz