Rozdział 13

531 29 132
                                    

Pov: Mike

Kiedy drzwi furgonetki się zamknęły Argyle odjechał z piskiem opon ignorując przepisy dotyczące szybkości. - O co dokładnie chodzi Jonathan? - zapytał Will próbując się wygodnie usiąść. - Nie mam pojęcia nie chciała mówić wiem tylko, że ma problemy - odpowiedział jego brat.

- Will mogę wiedzieć o co tutaj chodzi? - zapytał blondyn, a szatyn spojrzał na mnie przełykając ślinę. Wiem co mówił jego wzrok. Chciał mu powiedzieć. Nie ma nawet takiej opcji. Nie będziemy wciągać w drugą stronę kolejnej osoby. Pokręciłem przecząco głową.

- To długa historia. Kiedyś ci wszystko wytłumaczę - chwycił jego dłonie i uśmiechnął się, a ja znowu poczułem zazdrość. Nie chcąc dłużej patrzeć na ich bliskości odwróciłem się w drugą stronę obserwując widoki zza okna.

- Ile zajmie nam ta podróż? - zadałem pytanie dwójce chłopaków, którzy siedzieli z przodu. - Obstawiam, że dwa dni - westchnął Jonathan opierając się o szybę. - Cudownie - prychnąłem pod nosem.

Chcę się dostać tam jak najszybciej. El jest w niebezpieczeństwie, a za dwa dni może być już za późno. Nie chcę nawet myśleć o tym, że coś może się jej stać. Mimo, że moje uczucia nie są do niej romantyczne to i tak bardzo się o nią martwię. To El uratowała mi wtedy życie, kiedy skoczyłem z klifu i pomogła znaleźć Will'a. Jest superbohaterką i jedną z najważniejszych dla mnie osób.

Chcę z nią szczerze o tym wszystkim porozmawiać i wierzę, że mnie zrozumie. Jej słowa za nim wyjechała "otwórz oczy" mają sens. Ona wiedziała, że Will jest we mnie zakochany. Wiedziała, że ją okłamuje i dlatego była taka zła. Mam nadzieję, że mi wybaczy.

Z ciekawości odwróciłem się do tyłu, chcąc zobaczyć jak czuje się Will. Był to błąd, ponieważ Will i Aiden namiętnie się całowali tak, że niemal pożerali swoje twarze. Na mojej twarzy można było dostrzec spore obrzydzenie. Z powrotem wróciłem do oglądania widoków za oknem. Tak będzie najlepiej.

Ile bym dał, żeby być na miejscu Aiden'a. Tak bardzo pragnę jego pełnych, malinowych ust, które zapewnie cudownie całują. Mam chociaż nadzieję, że Aiden nie wykorzysta i nie zrani takiej cudownej osoby jaką jest Will Byers... Will zasługuje na wszystko co najlepsze, a Aiden nie jest odpowiednią dla niego osobą. To ja powinienem być chłopakiem Will'a.

***

Minęły dwie godziny odkąd wyjechaliśmy z domu. Starałem się nie oglądać w stronę Will'a i Aiden'a, wiem, że gdybym tam spojrzał to bym był jeszcze bardziej zraniony.

Siedziałem oparty o szybę i obserwowałem widoki. Milczałem, a z tyłu było tylko słychać odgłosy całowania. Miałem wielką ochotę roztrzaskać Aiden'owi głowę młotkiem, którego niestety nie miałem pod ręką.

Argyle i Jonathan próbowali rozweselić atmosferę głośno śpiewając. Nic to nie dało, bo poczułem się jeszcze bardziej zirytowany, bo ich śpiewanie działało mi na nerwy tak samo jak Aiden.

- Jonathan muszę siku! - odezwał się Will. Natychmiastowo obróciłem się w stronę chłopaka. Jego włosy były całe potargane, a usta spuchnięte i czerwone. Zagryzłem mocno zęby, chcąc pohamować wybuch złości.

Miałem ochotę zamordować Aiden'a i jednocześnie rozpłakać się jak małe dziecko. Nie mogę dłużej na to patrzeć. Will miał być mój i ja miałem robić z nim takie rzeczy. Groźnie spojrzałem na Aiden'a jeszcze bardziej zagryzając swoje policzka tak, że poczułem smak krwi w ustach.
Blondyn był cały czerwony i dosłownie gdyby mógł to by przeleciał Will'a. Jego wzrok mówił sam na siebie. Mam tego dosyć.

- Zaraz gdzieś ci zjadę - odpowiedział Jonathan, a Will wrócił do całowania Aiden'a. Odwróciłem się w stronę okna czując pojedyncze łzy w moich oczach. Nie chciałem robić kłótni. Nie było by to miłe tym bardziej, że jesteśmy w jednym samochodzie. Will by jeszcze bardziej mnie znienawidził.

You are late |BYLER|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz