Prolog

166 12 6
                                    

Był piękny słoneczny dzień.Niemiłosiernie mi się nudziło i siedziałam na plaży mocząc nogi w wodzie.

-Idziesz popływać?-Zawołała Tsireya.
Ucieszyłam się ponieważ była ona najbliższą mi osobą.Od zawsze dobrze się z nią dogadywałam i uważam, że jest najlepszą siostrą na Pandorze.Natomiast Aonung był jej zupełnym przeciwieństwem.Nigdzie mnie nie zabierał, rozmowy ograniczał do minimum i spotykał się cały czas z kolegami tym samym zostawiając nam na głowie masę obowiązków związanych z naszą wioską.

-Jasne że tak!-Odpowiedziałam ucieszona.

Chwilę później znalazłyśmy się na swoich Ilu.

-Ścigamy się?-zaproponowałam-Kto przegra robi kolacje.

-Stoi.-Odpowiedziała Tsireya uśmiechając się lekko do mnie.

-Do tamtej skały-powiedziałam wskazując na skałę oddaloną od nas na jakieś półtora kilometra-to na trzy okej?

-Dobra, raz...

-Dwa...

-Trzy!

Na ostatnie słowo obie szybko się zanurzyłyśmy i płynęłyśmy najszybciej jak tylko mogłyśmy.Początkowo Tsireya prowadziła jednak przegoniłam ją w ostatnich sekundach.

-No cóż siostrzyczko robisz nam ucztę.-
Powiedziałam do niej uśmiechając się.

-No co ty nie powiesz?-Odpowiedziała z obrażoną miną.

Wpatrywałam się w nią chcąc wiedzieć czy serio jest zła aż w końcu obie wybuchłyśmy śmiechem.

-Zgrywam się tylko-powiedziała-serio myślałaś że się obraziłam?

-Noo... ja sama nie wiem-Odpowiedziałam.

-Spokojnie nie jestem Aonungiem który nie umie przegrywać-Zaśmiała się.

Nagle obie usłyszałyśmy z oddali sygnał który świadczył o niebezpieczeństwie lub ważnym komunikacie.Spojrzałyśmy na siebie znacząco, po czym zanurzyłyśmy się odpływając w stronę brzegu na naszych Ilu.

Wynurzając się z wody zobaczyłyśmy Ikrany a obok nich szóstkę Na'vi-dwóch dorosłych,trójkę nastolatków oraz jedną małą,wyglądała na 6-8 lat jednak nie byli oni tacy jak my.Byli bardziej niebiescy, szczuplejsi od nas i mieli mniejsze ogony, zdecydowanie nie przystosowane do pływania.
Nigdy wcześniej nie widziałam innych Na'vi niż z naszej wioski więc byłam zdziwiona.Tsireya złapała mnie za rękę i zaprowadziła do rodziców przeciskając się przez tłum.Zobaczyłyśmy Ojca rozmawiającego z mężczyzną oraz mamę stojącą obok.

Chwilę później dotarł Aonung z Rotxo i paroma innymi kolegami.Od razu zmierzyli ich od góry do dołu i zaczęli krytykować ich wygląd.Nie zdołałam ich jeszcze zobaczyć oprócz tyłu(jakkolwiek by to źle nie brzmiało) więc nie wiedziałam czego mam się spodziewać.

Mama odwróciła się w naszą stronę dając sygnał abyśmy podeszły.Stanęłyśmy obok niej i popatrzyłyśmy na przybywających który robili ukłony w naszą stronę, jednak moją uwagę od razu przykuł najstarszy z rodzeństwa.Jego żółte oczy spotkały moje niebieskie i nie mogły się od siebie oderwać.Poczułam się dziwnie tak jakbym miała motyle w brzuchu?Nigdy wcześniej nie znałam tego uczucia.Od kontaktu wzrokowego oderwała mnie Tsireya.

-No no widze że ktoś tutaj...-Przerwałam nie dając jej dokończyć.

-Ach tak?Zobacz lepiej na tego obok jak wlepia w ciebie jego żółte tęczówki-Powiedziałam szturchając ją lekko w ramię, na co ona odwróciła się do wskazanego przezemnie chłopaka.

Od razu było widać że się sobie spodobali.

Spojrzałam jeszcze raz na wyższego z nich, natomiast przyłapałam go na tym że on już patrzył na mnie jednak widząc że to zauważyłam szybko przekierował swój wzrok w piasek.






-------------------------------------------

Ogólnie mam nadzieję że nie jest tragicznie XD ale to mój pierwszy raz i mogą być jakieś błędy więc w razie co możecie mnie poprawić.
Pozdrooo♡

~𝓨𝓸𝓾𝓻 𝓮𝔂𝓮𝓼 𝓸𝓷 𝓶𝓮~ᴀᴠᴀᴛᴀʀ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz