001. walet kier

465 31 36
                                    

Na dużym monitorze, została wyświetlana wiadomość “Początek nowego etapu” już od dobrej godziny. Razem z Usagi, Arisu, Kuiną i Chishiyą staliśmy na stacji i czekaliśmy na nowe informacje. Stresowałam się, jeżeli chodzi o nowe gry. W końcu to gry figur, ale jedno wiem na pewno - nie będą łatwe.

Wypuściłam głośno powietrze, mając już dość czekania.

— Wciąż nie ma gry. — odparł Arisu.

— Minęła już godzina? — spytała Usagi, patrząc w jedno miejsce.

— Może zapomnieli nacisnąć przycisk start? — powiedział sarkastycznie blondyn.

— Nie wyjaśnią nawet zasad?

Nagle coś usłyszałam. Cichy dźwięk, który się nasilał. Zaczęłam się rozglądać, po czym podchodzić do źródła odgłosu.

— Co się stało? — zapytała Kuina.

— Coś słyszę… — powiedziałam zgodnie z prawdą, stanęłam spoglądając na miejsce, z którego wydobywał się dźwięk. Po chwili zauważyliśmy jadące auta w naszą stronę. Auta nas okrążyły, a z nich wysiadło parę osób.

— Co tu robicie?

— Zauważyliśmy sterowce. — powiedział nieznany mi mężczyzna.

— No i usłyszeliśmy pogłoski o nowym etapie. — oparła tym razem kobieta.

— Cóż, tak naprawdę… — wypowiedź Arisu, przerwał głośny huk, a dokładnie huk karabinu.

O kurwa.

Kolejne zostały rozstrzeliwanie przez broń, mordercy. Zaczęłam się rozglądać, ale nikogo nie było widać.

— Uciekajcie! — ktoś krzyknął, a ja od razu zaczełam uciekać, spogladnęłam za siebie, i zauważyłam blondyna, który mruczy coś do siebie. Po chwili zaczął uciekać. Ukryłam się za jednym z aut. Rozglądając się, zaczęłam szukać znajomej mi twarzy, ale nic takiego nie nastąpiło.

Czyli zostałam sama, zajebiście.

Wyszłam z ukrycia po paru minutach. Nikogo wokół mnie nie było. Usłyszałam ostatni huk i wszystko ucichło. Jak najciszej starałam się oddychać, bojąc się, że zostanę rozwalona przez karabin. I tak przez następną godzinę szukałam jakichkolwiek osób. Niestety nikogo nie znalazłam. Schowałam się w jednym ze sklepów. Zaczęłam szukać czegoś do jedzenia, ale na marne dosłownie nic tu nie było.

Zapewne dlatego, że był to sklep z różnego rodzaju rzeczami dla podróżników i wojowników. Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy. Niestety mój plecak został w Plaży, więc musiałam “pożyczyć” jeden. I tak zaopatrzona, usiadłam na zimnej posadzce i zasnęłam niespokojnym snem.

Obudził mnie blask słońca. Zasłoniłam ręką oczy i powoli je otwarłam. Rozejrzałam się wokół siebie. Wszystko było na swoim miejscu. Wzięłam plecak i poszłam w stronę jednego z strowców, a dokładnie do Króla kier. Będzie ciekawie.

Po bardzo długim spacerze, dotarłam na miejsce. Więzienie Teio. Weszłam do budynku. Na stoliczku leżała obroża, a przy niej kartka z informacją. “Załóż obrożę i idź na górę do głównej wartowni” Byłam jedną z pierwszych osób, które przyszły. Ludzie zaczęli się schodzić. Dziwna dziewczyna w niebieskiej sukience, chłopak w ogrodniczkach, śliczna dziewczyna w żółtek bluzce. Usiadłam na zimnej podłodze i patrząc na swoje dłonie, czekałam na rozpoczęcie gry. Kolejna osoba przyszła, a ja podniosłam głowę. Chishiya. Czyli jest cały i zdrowy.

Chyba mnie nie zauważył. Stanął obok chłopka w ogrodniczkach.

Trudność gry: Walet kier. “Izolatka”. Zasady: Musicie zgadnąć kolor z tyłu waszej obroży. Nie widzicie jednak swojego koloru. Limit czasu jedne rundy to godzina. Pięć minut przed jego upływem, należy wejść do jednej z celi więziennej i zgadnąć swój kolor. Jeżeli odgadnięcie źle, wasza gra się kończy. Kiedy odliczy się czas obroża wybuchnie i zginiecie. Co więcej wasz kolor zmieni się po każdej kolejnej rundzie.

— Czyli wystarczy, że ktoś nam powie jaki mamy kolor? — zapytał chłopak w ciemnych włosach stojący obok blondyna. — Łatwizna.

— Nie oceniałbym gry tak szybko. Nie znamy jeszcze warunku wygranej.

Izolatka to test zaufania. Dodatkowo do gry potajemnie dołączył Walet kier jako jeden z uczetników.

— No i proszę.

— Ktoś z nas… jest Waletem kier? — spytał przerażony głos.

Cykl powtórzy się co godzinę. Gra ukończy się, gdy zginie Walet kier, który ukrywa się wśród was. Zabronione działania: Korzystanie z odbicia by zobaczyć kolor. Nie można też używać przemocy lub broni by kogoś zabić.

— Innymi słowy, dopóki Walet nie zgadnie źle i nie umrze gra się nie skończy. Czyli, nie przejdziemy gry dopóki nie skłamiemy Waletowi.

Nie ma limitu czasowego.

— Jak to nie ma limitu czasowego?! Będziemy tu grać całą wieczność?! Umrzemy tutaj!

— Ej ty! — krzyknęłam do mężczyzny, a każdy na mnie spojrzał. Kątem oka zauważyłam zszokowany wzrok blondyna. — Nie rycz tak, działasz mi na nerwy.

I może bycie chamskim było złym pomysłem, bo każdy mógł pomyśleć, że jestem Waletem kier, ale za bardzo mnie to nie obchodziło.

Zapewniono duże zapasy jedzenia.

— Co?

— Dopóki uczestniczycie w grze, dni na wizie nie są odliczane

— Jeżeli nie będziemy kłamać, aby wyeliminować osobę podejrzaną o bycie Waletem, zostaniemy w tym więzieniu na zawsze. Kara dożywocia.

Rozpoczynamy grę!

Gdy miałam już podejść do blondyna, ktoś zatarasował mi drogę. Był to chłopak parę lat młodszy ode mnie.

— Jestem Fuhito. — podał mi rękę, a ja jedynie na nią spojrzałam. Chłopak speszony wziął rękę. — Powiesz mi mój kolor?

— Dlaczego mi ufasz? — zapytałam podnosząc brew do góry.

— Wydajesz się jedyna osobą pewną zaufania. — chłopak się zaśmiał, a ja spojrzałam z niego. Chishiya zawzięcie nas obserwował.

— Okej. Obyś nie był Waletem.


| AUTHOR'S NOTE

797 słów

JEALOUS CHISHIYA MOMENT :00

mamy pierwszy rozdział haha

dajcie znać czy wam się podoba!

ps. dziękuję za wszystkie życzenia urodzinowe! jesteście przekochani! ❤️

ostatnia wieczerza | chishiya, alice in borderland.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz