Na dużym monitorze, została wyświetlana wiadomość “Początek nowego etapu” już od dobrej godziny. Razem z Usagi, Arisu, Kuiną i Chishiyą staliśmy na stacji i czekaliśmy na nowe informacje. Stresowałam się, jeżeli chodzi o nowe gry. W końcu to gry figur, ale jedno wiem na pewno - nie będą łatwe.
Wypuściłam głośno powietrze, mając już dość czekania.
— Wciąż nie ma gry. — odparł Arisu.
— Minęła już godzina? — spytała Usagi, patrząc w jedno miejsce.
— Może zapomnieli nacisnąć przycisk start? — powiedział sarkastycznie blondyn.
— Nie wyjaśnią nawet zasad?
Nagle coś usłyszałam. Cichy dźwięk, który się nasilał. Zaczęłam się rozglądać, po czym podchodzić do źródła odgłosu.
— Co się stało? — zapytała Kuina.
— Coś słyszę… — powiedziałam zgodnie z prawdą, stanęłam spoglądając na miejsce, z którego wydobywał się dźwięk. Po chwili zauważyliśmy jadące auta w naszą stronę. Auta nas okrążyły, a z nich wysiadło parę osób.
— Co tu robicie?
— Zauważyliśmy sterowce. — powiedział nieznany mi mężczyzna.
— No i usłyszeliśmy pogłoski o nowym etapie. — oparła tym razem kobieta.
— Cóż, tak naprawdę… — wypowiedź Arisu, przerwał głośny huk, a dokładnie huk karabinu.
O kurwa.
Kolejne zostały rozstrzeliwanie przez broń, mordercy. Zaczęłam się rozglądać, ale nikogo nie było widać.
— Uciekajcie! — ktoś krzyknął, a ja od razu zaczełam uciekać, spogladnęłam za siebie, i zauważyłam blondyna, który mruczy coś do siebie. Po chwili zaczął uciekać. Ukryłam się za jednym z aut. Rozglądając się, zaczęłam szukać znajomej mi twarzy, ale nic takiego nie nastąpiło.
Czyli zostałam sama, zajebiście.
Wyszłam z ukrycia po paru minutach. Nikogo wokół mnie nie było. Usłyszałam ostatni huk i wszystko ucichło. Jak najciszej starałam się oddychać, bojąc się, że zostanę rozwalona przez karabin. I tak przez następną godzinę szukałam jakichkolwiek osób. Niestety nikogo nie znalazłam. Schowałam się w jednym ze sklepów. Zaczęłam szukać czegoś do jedzenia, ale na marne dosłownie nic tu nie było.
Zapewne dlatego, że był to sklep z różnego rodzaju rzeczami dla podróżników i wojowników. Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy. Niestety mój plecak został w Plaży, więc musiałam “pożyczyć” jeden. I tak zaopatrzona, usiadłam na zimnej posadzce i zasnęłam niespokojnym snem.
Obudził mnie blask słońca. Zasłoniłam ręką oczy i powoli je otwarłam. Rozejrzałam się wokół siebie. Wszystko było na swoim miejscu. Wzięłam plecak i poszłam w stronę jednego z strowców, a dokładnie do Króla kier. Będzie ciekawie.
Po bardzo długim spacerze, dotarłam na miejsce. Więzienie Teio. Weszłam do budynku. Na stoliczku leżała obroża, a przy niej kartka z informacją. “Załóż obrożę i idź na górę do głównej wartowni” Byłam jedną z pierwszych osób, które przyszły. Ludzie zaczęli się schodzić. Dziwna dziewczyna w niebieskiej sukience, chłopak w ogrodniczkach, śliczna dziewczyna w żółtek bluzce. Usiadłam na zimnej podłodze i patrząc na swoje dłonie, czekałam na rozpoczęcie gry. Kolejna osoba przyszła, a ja podniosłam głowę. Chishiya. Czyli jest cały i zdrowy.
Chyba mnie nie zauważył. Stanął obok chłopka w ogrodniczkach.
— Trudność gry: Walet kier. “Izolatka”. Zasady: Musicie zgadnąć kolor z tyłu waszej obroży. Nie widzicie jednak swojego koloru. Limit czasu jedne rundy to godzina. Pięć minut przed jego upływem, należy wejść do jednej z celi więziennej i zgadnąć swój kolor. Jeżeli odgadnięcie źle, wasza gra się kończy. Kiedy odliczy się czas obroża wybuchnie i zginiecie. Co więcej wasz kolor zmieni się po każdej kolejnej rundzie.
— Czyli wystarczy, że ktoś nam powie jaki mamy kolor? — zapytał chłopak w ciemnych włosach stojący obok blondyna. — Łatwizna.
— Nie oceniałbym gry tak szybko. Nie znamy jeszcze warunku wygranej.
— Izolatka to test zaufania. Dodatkowo do gry potajemnie dołączył Walet kier jako jeden z uczetników.
— No i proszę.
— Ktoś z nas… jest Waletem kier? — spytał przerażony głos.
— Cykl powtórzy się co godzinę. Gra ukończy się, gdy zginie Walet kier, który ukrywa się wśród was. Zabronione działania: Korzystanie z odbicia by zobaczyć kolor. Nie można też używać przemocy lub broni by kogoś zabić.
— Innymi słowy, dopóki Walet nie zgadnie źle i nie umrze gra się nie skończy. Czyli, nie przejdziemy gry dopóki nie skłamiemy Waletowi.
— Nie ma limitu czasowego.
— Jak to nie ma limitu czasowego?! Będziemy tu grać całą wieczność?! Umrzemy tutaj!
— Ej ty! — krzyknęłam do mężczyzny, a każdy na mnie spojrzał. Kątem oka zauważyłam zszokowany wzrok blondyna. — Nie rycz tak, działasz mi na nerwy.
I może bycie chamskim było złym pomysłem, bo każdy mógł pomyśleć, że jestem Waletem kier, ale za bardzo mnie to nie obchodziło.
— Zapewniono duże zapasy jedzenia.
— Co?
— Dopóki uczestniczycie w grze, dni na wizie nie są odliczane
— Jeżeli nie będziemy kłamać, aby wyeliminować osobę podejrzaną o bycie Waletem, zostaniemy w tym więzieniu na zawsze. Kara dożywocia.
— Rozpoczynamy grę!
Gdy miałam już podejść do blondyna, ktoś zatarasował mi drogę. Był to chłopak parę lat młodszy ode mnie.
— Jestem Fuhito. — podał mi rękę, a ja jedynie na nią spojrzałam. Chłopak speszony wziął rękę. — Powiesz mi mój kolor?
— Dlaczego mi ufasz? — zapytałam podnosząc brew do góry.
— Wydajesz się jedyna osobą pewną zaufania. — chłopak się zaśmiał, a ja spojrzałam z niego. Chishiya zawzięcie nas obserwował.
— Okej. Obyś nie był Waletem.
| AUTHOR'S NOTE
797 słów
JEALOUS CHISHIYA MOMENT :00
mamy pierwszy rozdział haha
dajcie znać czy wam się podoba!
ps. dziękuję za wszystkie życzenia urodzinowe! jesteście przekochani! ❤️
CZYTASZ
ostatnia wieczerza | chishiya, alice in borderland.
Hayran Kurgu-Jesteśmy zbyt zagubieni by to sobie wyznać, ale musisz pamiętać o jednej rzeczy. - odparłam przyglądając się widokowi panoramy Tokio. - Tak? - Jesteś jak te gwiazdy nocą na odkrytym niebie. Jesteś tak daleko, a jednocześnie tak blisko mnie. To tak...