13

241 9 1
                                    

Właśnie oglądam chłopaków jak jeżdżą na tej wielkiej platformie. Przeżywam zawał.
Reszta poszła w swoje strony szukać innych atrakcji. Zjeżdżają dogóry nogami a mi się na samą myśl robi niedobrze.
- łooo ZAJEBISTEE TO JEEST - krzyczą jak małe dzieci.
Koło mnie pojawił się Bartek.
- a ty co ?
- poszedłem po popcorn więc narazie nie będę szedł na żadne - JJJAAAAAAA- spojrzeliśmy na trójkę dorosłych mężczyzn którzy się lepiej bawią od dzieci.
- atrakcje...

- i jak wrażenia? - podeszłam do nich.
- szkoda że ciebie tam nie było.
- całe szczęście bo byście karetkę musieli po mnie wzywać.
- idziemy dalej

Szłam do puki nie zobaczyłam wielkiej waty cukrowej.
-Nie no chodźmy po nią.
- masz kasę ja zaraz wracam- mulat rozglądając się pośpiesznie podał mi portfel i poszedł w którąś stronę.
Wszyscy zdziwieni patrzyliśmy się na siebie.
- dobra chodźmy po tą watę - stwierdził kaleson
Po chwili zajadałam się już różową watą.
- ciekawe gdzie wcięło dwóch z bungee.
- też bym chciał wiedzieć
- ja już wiem gdzie są - spojżeliśmy tam gdzie mork. Poszli na trampoliny.
- a podobno lęk wysokości mają.
- JAK ZEJDĘ STĄD TO CIĘ ZAJEBIE DŻINI CHUJ- wydarł się na całą pizdę bandura.
- chyba odcinek nagrywają
- pewnie tak, sami z siebie by tam nie weszli.

Pv. Merghani

Myślałem że nie zdążę do łazienki i tak się stało bo jej nie znalazłem. Zacząłem zwracać całą zawartość żołądka na trawę za jakimś namiotem.
Świat wirował mi jak oszalały ale nie żałuje tej przejażdżki.
Zerknąłem na jakiegoś małego dzieciaka z dwa metry ode mnie który się na mnie gapi jakby ducha zobaczył.
- co się patrzysz - dziecko omało się nie zabiło gdy uciekało ode mnie.
Chyba aż taki straszny to nie jestem.
Wróciłem w miejsce gdzie zostawiłem przyjaciół i o dziwo nadal tam byli.
Złapałem swoją dziewczynę za biodra wtulając się w nią.
- gdzie byłeś?
- w łazience
- o gdzie są ?
- nie wiem
Spojżała na mnie jak na idiote a zaraz jej mina przerodziła się w zdziwienie. Zaczęła jeździć ręką po moim policzku. Mm romantycznie się robi.
- czemu jesteś taki blady
Jednak nie romantycznie.
- nie wiem trochę źle się czuję ale to pewnie po tym rollercoasterze.
- no nie wiem, patrz na Michała on jakoś nie jest blady a też jechał z tobą.
- chcesz?- mork wyciąga w naszą stronę paczkę z jedzeniem a ja myślę że zaraz nie wytrzymam.
- japierdole weź to ode mnie - przyłożyłem rękę do ust żeby się powstrzymać ale nic z tego. Znowu.
- mamo co ten pan robi - znowu jakieś pierdolone dziecko się mnie uczepiło, ludzie się patrzą jakby nigdy rzygającego faceta nie widzieli.
- wracamy do domu - Multi pojawił się obok nas. -Ty masz gorączkę człowieku, zgrzany jesteś jak piec.
- co ty mówisz
- przy gorączce się nie wymiotuje
- to masz jakiegoś wirusa, Mela masz prawo jazdy?
- mam, pojadę

- w następnym odcinku mamy dla was przygotowaną niespodziankę, a jaką to się dowiecie w swoim czasie, tu macie nasze instagramy a ja się z wami żegnam 1 2 3 bungee
- dobrze że jesteście, wracamy
- czego, co on taki blady ? Co ty chłopie karnacje zmieniasz? - palnął Bandura.
- jakiegoś wirusa złapał
- nic mi nie jest zaraz m....
- no chyba jednak nie przejdzie
- może do szpitala z nim pojedziemy - spytała Mela
- nie panikuj, do domu pojedziemy.
Rozmawiają nade mną jakby mnie tu nie było.
Chciał bym teraz jednym pstryknięciem uciszyć wszystkich. Zlikwidować wszelki hałas.

Pv. Multi

Już prawie dojechaliśmy pod dom merghaniego, on sam siedział na tyłach jak nieboszczyk.
- to pewnie jakaś grypa
- pewnie tak
Reszta pojechała do swoich domów
- zostać z wami czy sobie poradzisz?
- możesz jechać, może dam mu jakieś leki to się polepszy.

A Może Da Się Inaczej 《Merghani》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz