5

847 44 6
                                    

PEDRI

„Jestem przy Tobie". Miałem to cały czas z tyłu głowy. Napisał, że zrobiłby dla mnie wszystko. Postanowiłem, że mu odpisze. Jestem ciekawy co miałby do powiedzenia gdybyśmy porozmawiali twarzą w twarz.

„Tak, wszystko okej. Nie powinienem był tak się narzucać. Jeśli chcesz to możemy porozmawiać po treningu." - 7:05

„Nie rób sobie nic głupiego". Ciekawe co miał na myśli. Nie mogłem się doczekać końca treningu. Brakowało mi tego. Wkońcu miałem okazje porozmawiać z moim najlepszym przyjacielem i cieszyłem się z tego jak dziecko. Miałem nadzieję, że Gavi czuł się tak samo, lub chociaż odrobine lepiej.

Gavi: Wcale się nie narzucałeś. Rozumiem, że też byłeś zdenerwowany. Pewnie, pogadajmy po treningu. - 7:15

***

Trening przebiegł w świetnej atmosferze. Wszyscy byli bardzo rozchmurzeni a ja z Gavim rzucaliśmy sobie co jakiś czas czułe spojrzenia. Podobało mi się to. Cholernie cieszyłem się z tego, że udało nam się odbudować to, co kiedyś mieliśmy. Jako miejsce do rozmowy wybraliśmy park niedaleko stadionu. Przechadzało się nim niewiele osób więc było to miejsce idealne. Usiedliśmy na jednej z ławek pod wielką lipą. Gavi odrazu założył ręke za moje plecy i uśmiechnął się do mnie.
- Więc... - zaczął i podrapał się po skroni.
- Gavi, przepraszam - spojrzałem mu głęboko w oczy aby zapewnić go, że nie kłamie.
- Ale za co? Przecież ty nie masz za co. To wszystko moja wina.
- Gavi, to niekoniecznie prawda. Sam mogłem wiele rzeczy rozwiązać lepiej.
- Oh błagam, mówisz tak abym poczuł się lepiej.
- I tak i nie. Mam jedno pytanie. Bardzo ważne.
- Słucham, pytaj.
- Co miałeś na myśli pisząc mi „Nie rób sobie nic głupiego"?
Widziałem jak brunet zbladł i jego oczy się rozszerzyły.
- Gavi? Wszystko okej?
- Co? Ah, tak. Przepraszam. Poprostu pomińmy to pytanie.
Spojrzałem na niego ze zmartwioną miną. Czy to był dla niego ciężki temat?
- Jesteś pewien? Przecież wiesz, że możesz ze mną porozmawiać o wszystkim. Nawet o tych najgorszych rzeczach.
- Tak, wiem. Poprostu... Nie jestem pewien czy chce o tym rozmawiać. To cholernie ciężka sprawa. Nie chce żebyś się martwił.
Patrzyłem jak jego ręce zaczynają drżeć. Stresował się. Zaczynałem się coraz bardziej martwić.
- Boże, ale ja cały czas sie martwie. Wiesz, że dla mnie jesteś najważniejszy. Rozumiem, że nie chcesz o tym rozmawiać ale mam nadzieje, że za jakiś czas będziesz ze mną szczerzy. Oczywiście nie chce Cię pośpieszać, na wszystko przyjdzie czas. Chce żebyś wiedział, że jestem przy Tobie cały czas i Cie wspieram. Fizycznie i psychicznie.
- Pedri... - Gdy wkońcu spojrzał na mnie miał łzy w oczach. Gdy ja też na niego spojrzałem popłakał się, a ja przytuliłem go mocno. Gdy słyszałem jak płacze to sam miałem łzy w oczach. Było mi tak przykro. Zawsze miałem go na oku i pilnowałem by nie stała mu się krzywda lecz tym razem miałem przeczucie, że zawiodłem.
- Dziękuje - to było jedyne słowo, które był w stanie z siebie wydusić. Objąłem go mocniej niż wcześniej. Już nie przejmowałem się, że kompletnie zmoczył mi koszulke łzami, lub tym, że powoli zachodziło słońce, teraz liczył się tylko on.

***

Tej nocy spałem u niego w pokoju, na materacu obok jego łóżka. Nie wybaczyłbym sobie gdybym zostawił go w takim stanie. Wiedziałem, że potrzebował teraz wsparcia i zrobiłem wszystko by wiedział, że je ma. Obudziłem nas 20 minut przed treningiem żeby na spokojnie sie przygotować. Przypilnowałem żebyśmy zjedli razem śniadanie i odpowiednio sie nawodnili. Długotrwały płacz potrafi nieźle odwodnić. Przez cały trening zastanawiało mnie dlaczego Gavi aż tak spiął sie na moje pytanie. Rozumiałem, że nie był to dla niego łatwy temat ale jednak chciałem wiedzieć. To była moja zła strona. Nadmierna dociekliwość. Nigdy nie mogłem spokojnie poczekać aż ktoś się przede mną otworzy tylko odrazu tworzyłem w głowie miliony możliwych scenariuszy. Nie cierpiałem tego. Chciałem się tego pozbyć ale nie mogłem. Nie umiałem.

My Valentine | Gavi x PedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz