Świąteczne zakupy

240 18 7
                                    


Ten dzień zaczął się niesamowicie dziwnie. Kompletnie nie spodziewałam się, że jego mama będzie taką przyjemną osobą. Może to dlatego, że sama w domu nie doświadczyłam takich relacji z rodzicami. Moja mama jest wspaniałą osobą, ale rzadko miałam okazję zobaczyć to na własne oczy, bo w domu widziałam ją może dwa razy w tygodniu. W dzieciństwie miała dla mnie o wiele więcej czasu, choć wtedy za bardzo nie zwracała uwagi na to, że mój ojciec tyle pije. Dopiero, gdy dorosłam to zrozumiałam, że żadne z nich nie zasługuje na chociażby cząstkę mojego serca. Matka nie zwróciłaby uwagi, że okazuję jej miłość, a ojciec prędzej rzuciłby we mnie butelką, niż chciał przyjąć "podarunek". Dorastałam więc bez rodziców, co nie było łatwym zadaniem. W przedszkolu dzieci chciały przychodzić do mojego domu, a ja ze smutkiem musiałam odmawiać, mówiąc, że rodzice się nie zgadzają. Nie pytałam ich nawet, po prostu nie chciałam, by moje koleżanki, czy koledzy widzieli sytuację w domu.

W podstawówce było o wiele gorzej, bo moi rówieśnicy jakimś cudem dowiedzieli się, jacy są moi rodzice. Pomimo wszystkiego nie okazywałam słabości i przechodziłam z klasy do klasy z czerwonym paskiem. 

Nie miałam nikogo oprócz Ashley. 

Ona była ze mną od pierwszego dnia w przedszkolu. Czasem do teraz zastanawiam się, co zrobiłam, że postanowiła się ze mną zaprzyjaźnić, a pomimo mojej okropnej sytuacji i trudnego dzieciństwa została, aż po teraz. 

Neymar na chwilę wyszedł z pokoju, mówiąc, że idzie naszykować coś na śniadanie. Założył na siebie bokserki, dresy oraz bluzę, a następnie wyszedł z pokoju przy okazji dając mi buziaka w czółko. Ja leżałam jeszcze chwilę pod ciepłą kołdrą, nie chciałam z niej wychodzić. Wiedziałam, że kolejne dni będą coraz to większym wyzwaniem, budowanie związku nie należy do łatwych zadań. Podniosłam się po pięciu minutach, prostując plecy, które głośno strzeliły. Zrzuciłam z siebie kołdrę, a potem szybko podeszłam do swojej walizki, wyciągając z niej stertę ciuchów. Wybrałam szare dresy oraz zielonkawą bluzę. Założyłam oczywiście na siebie bieliznę i grube skarpety, które dostałam w poprzednie święta od Allison. 

Podniosłam się z podłogi, a Juniora wciąż tu nie było. Zdecydowałam, że poprzeglądam trochę co się kryje w jego pokoju. Podeszłam do komody obok łóżka, gdzie było mnóstwo albumów. Klęknęłam, otwierając jeden z nich, przeglądając każde zdjęcie. Wszędzie była twarz małego piłkarza razem z jego rodzicami oraz siostrą. Odłożyłam album i wzięłam kolejny. Tam znajdowały się fotografie Neymara razem z Bruną. 

Wyglądali na szczęśliwych.

Na żadnym zdjęciu nie widziałam smutnej twarzy Bruny czy jej byłego partnera. Każdą stronę przekręcałam coraz szybciej, aż ktoś nie zabrał mi albumu. 

— Zapomniałem wyrzucić. — odezwał się Brazylijczyk, chowając przedmiot w mniej dostępne miejsce. Odwróciłam się w jego stronę. 

— Przecież to całkowicie naturalne, że masz zdjęcia ze swoją byłą. W końcu ją kochałeś. — wyjaśniłam, podnosząc się. 

— Ale to zakończony rozdział w moim życiu. — westchnął cicho, podając mi szklankę z czymś w środku. 

— Co to? — spytałam przyglądając się miksturze. 

— Smoothie z malin. — odpowiedział dumny. — Trochę mi to zajęło, bo to niezwykle pokręcony przepis mojej babci, ale jest niesamowicie zdrowy. — mówił uśmiechnięty, podsuwając mi szklankę pod usta. 

— Oh... — przełknęłam ślinę, patrząc na smoothie. 

— Coś nie tak?

— Nie, wszystko w porządku. — uśmiechnęłam się. Nie mogłam przecież powiedzieć mu, że nie lubię malin. Napracował się i był z siebie taki dumny, a nie chciałam mu psuć humoru z rana.

Francuska miłość TOM 1│Neymar JrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz