1

837 40 2
                                    


-Mia pośpiesz się!-była sobota a mi od 9:00 rano w pokoju krzyczała nadpobudliwa przyjaciółka.

-Chwila!-odkrzyknęłam z łazienki, właśnie czesałam włosy. Vanessa to moja najlepsza przyjaciółka, mogłam z nią konie kraść... niestety była strasznie niecierpliwa.

-No rusz się!-marudziła, gdy byłam gotowa wyszłyśmy z domu. Miałyśmy iść na zakupy, bo musiałam kupić sobie jakieś spodnie i jak mi wpadnie coś w oko to też sobie kupię... Vanessa miała mi tylko towarzyszyć, ale jak znam życie przez nią spędzę w sklepie bardzo dużo czasu.

-Weź tą.-doradzała gdy wybierałam sobie T-shirt.

-Ok, uspokój się.-zaśmiałam się na co Nessie wywróciła tylko oczami i wystawiła język... wyglądała przekomicznie.
-
Masz plany na popołudnie?-zapytała
gdy wychodziłyśmy już z galerii.

-Umówiłam się z Sebastianem.

-Aha, szkoda, może jutro się spotkamy?-zaproponowała z nadzieją w głosie.

-Jasne, z tobą zawsze.-uśmiechnęłam się.

Potem pożegnałam się z przyjaciółką i poszłam do domu, musiałam ogarnąć się na spotkanie ze swoim chłopakiem. Moich rodziców nie było, bo jak zwykle byli w pracy, niestety w domu była moja siostra.

-Gdzie idziesz?-zapytała gdy wyszłam ze swojego pokoju.

-Daleko...-warknęłam i ominęłam ją. Ashley miała dopiero 13 lat, a była taka wścibska i wredna że tego się nie da opisać słowami.

-Idziesz do swojego chłopaka?- mówiłam że wścibska z niej smarkula.

-Spadaj ty mały kleszczu.-syknęłam i wyszłam trzaskając drzwiami.

Z Sebastianem umówiłam się na boisku, zawsze się tam spotykaliśmy... jak zwykle czekał już tam na mnie.

-Hej.

-Cześć.-pocałował mnie na powitanie, bardzo lubiłam jak to robił.

-Pojutrze wyjeżdżam...-rzucił wzdychając głośno.

-Gdzie?!-zdziwiłam się, bo nic mi nie mówił o wyjeździe.

-No na tą wymiane uczniów, jedziemy do Londynu, a uczniowie z tamtąd przyjadą tutaj... nie mówiłem ci?-wytłumaczył.

-Nic nie mówiłeś... a na ile?-zapytałam, nie miałam bladego pojęcia o tej wymianie.

-Na trzy tygodnie.-oznajmił. Potem poszliśmy na krótki spacer, bo musiałam jeszcze przygotować kolacje dla rodziców, tak jak robiłam to w każdą sobotę.

Następnego ranka obudziłam się około 13:00, lubiłam sobie pospać, akurat gdy postanowiłam wstać zadzwonił mój telefon...

-Cześć, to spotkamy się dzisiaj?-w słuchawce usłyszałam rozweselony głos Vanessy.

-Jasne, tylko muszę się ubrać i wogule.-ziewnęłam.

-Pośpiesz się i przyjdź po mnie jak będziesz gotowa, czekam paa!- krzyknęła i nie czekając na moją odpowiedź w słuchawce usłyszałam tylko pik pik pik...

Powoli wybrałam ciuchy, na dworze była ładna pogoda... jak to w Australii. Ubrałam zwiewną koszule bez rękawów i szorty, włosy rozczesałam i związałam w byle jakiego koka... wychodząc z pokoju wzięłam jeszcze okulary przeciwsłoneczne i założyłam je na głowę. Mama właśnie robiła śniadanie, a tato czytał gazetę...

-Cześć.

-Cześć śpiochu.-zaśmiał się ojciec, a mama tylko się uśmiechnęła przynosząc wielki tależ z kanapkami do jadalni.

The Twins //Jai&LukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz