-Charlie
Tuliła jego głowę do swojej klatki piersiowej, chowała go przed piekielnym ogniem wypływającym z jamy smoka. Przerażone oczy miała szeroko otwarte, widziała tylko żółto-pomarańczowe płomienie niszczące wszystko co znajdowało się wokół nich. Najważniejsze że byli bezpieczni, że on był bezpieczny.
Ogień zakończył swój taniec, pozostawił po sobie mrok i odór spalenizny, smoka uśpiono, a wraz z końcem tańca kobieta opadła na ziemię. Myrcellę przeniesiono do szkolnego skrzydła szpitalnego gdzie tam zajęła się nią uzdrowicielka.
Rudowłosy przeżył, posiadał kilka oparzeń ale nic poważniejszego mu się nie stało. Kiedy dotarły do niego wydarzenia sprzed kilku minut strach opanował jego ciało, czuwał przy ciele Myrcelli, chciał być tym przy kim się obudzi. Musiał być dla niej, bo ona skoczyła za nim w ogień.
Nie odstępował jej łóżka na krok, aż się obudziła. Nie zauważyła go a już wypowiedziała jego imię ze strachem, jakby nie była pewna czy udało jej się go ochronić.
-Jesteś- powiedziała z ulgą dostrzegając Charliego
-I będę- powiedział patrząc na nią czule, złapał jej dłoń i pocałował jej wierzch
Myrcella szybko doszła do siebie przez co mogła wrócić na teren obozowiska. Szli w ciszy przez błonia, napawając się spokojem i swoją obecnością.
-Jak to zrobiłaś?- zapytał Charlie, nie mogąc znieść tego że leży mu to pytanie na sercu
Zauważył jak białowłosa się spięła, obserwował ją cały czas
-Tajemnica rodowa, wybacz nie mogę ci powiedzieć- uśmiechnęła się do niego przepraszająco
To ją zmieniło, sprawiło że pokazywała uczucia, była otwarta, uśmiechała się, a oczy nie były już lodowate, lubił ją w tej wersji.
-Dziękuję- powiedział kiedy weszli do namiotu należącym do niej, zasunęli kotary.
Uśmiechnęła się tylko kiedy mężczyzna stanął blisko niej, tak że ich oddechy mieszały się ze sobą.
Uczucie zawładnęło nimi, zbyt długo utrzymywane w tajemnicy eksplodowało, białowłosa przywarła do jego ust, a on nie miał nic przeciwko, oplotła dłońmi jego policzki, on zaś dłonie położył na jej biodrach.
Wiedziała już że to on, że na niego czekała całe swoje życie, on był ucieleśnieniem jej pragnień, nie zamierzała dłużej spychać uczucia do niego i udawać że ono nie istnieje, chciała być wolna a tylko z nim tej wolności mogła zaznać.
Omiatał jej ciało spojrzeniem z podziwem, z fascynacją, nie mógł się nasycić kiedy zdejmował jej ubranie, a ona czuła się jakby była najpiękniejsza na świecie. dotykał ją z taką czułością o jaką nigdy by go nie posądziła.
Stali przed sobą nadzy, odkryci, z otwartymi sercami i z miłością w oczach. Nie rzucił się na nią, całował, pieścił kiedy położył ją delikatnie na łóżku, chciał aby wiedziała że dla niego jest wyjątkowa i tylko ona jedna się dla niego liczy.
Kiedy emocje znalazły ujście, otulił ją ramieniem, żeby wiedziała że on dalej jest. Kiedy usnęła na jego ręce nie zabrał jej mimo tego że powoli zaczynała mu drętwieć. Patrzył na jej spokojną twarz, chciał zapamiętać wszystko co się wydarzyło w tym namiocie, tej nocy. Kiedy widział że jej nos się marszczy założył jej pasemko włosów które ją łaskotało za ucho. A kiedy i on poczuł zmęczenie położył otwartą dłoń na jej klatce piersiowej aby czuć jej bicie serca, i tak usnął do wybijanego spokojnego rytmu.
kiedy Myrcella się obudziła nie czuła już ciepła bijącego od ciała Charliego. Omiotła namiot wzrokiem a jej serce zaczęło wybijać szybszy rytm, była przerażona, porzucona i wykorzystana. Kiedy oddała mu się cała, on zdobył to co chciał i uciekł, poprzednią noc przysłaniając narzutą miłości.
Łzy spływały po jej policzkach, żal, ból i rozgoryczenie rozrywało jej pęknięte serce, dopóki nie usłyszała wesołego głosu i słońce nie wpadło na moment do namiotu.
-Już wstałaś?- zapytał rudowłosy z uśmiechem na ustach i wiklinowym koszem wypełnionym jedzeniem oraz napojami. Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami, czując ulgę na sercu
-Hej piękna, co się stało?- zapytał, odłożył kosz na pobliski stolik i klęknął przed łóżkiem, położył dłoń na jej policzku i starł łzy. Przejął się tym że płakała, być może żałowała poprzedniej nocy, a tego bardzo by nie chciał, nie chciał się budzić z tego pięknego snu.
-Ja obudziłam się a ciebie nie było- powiedziała i patrzyła na niego przekrwionymi oczami- przestraszyłam się że może... Że może ty..
-Może ja poszedłem po jedzenie żeby pani Dragonson miała co wrzucić na ruszt jak się obudzi i żeby przypadkiem nie była głodna i nie zaczęła ziać ogniem z samego rana- mówił jak do dziecka z szerokim uśmiechem na ustach, co sprawiło że i ona się roześmiała.
Charlie wstał z klęczek ucałował szybko jej czoło, wziął kosz żeby ona nie musiała wychodzić jeszcze spod ciepłej kołdry i zaczął jej prezentować jakie smakołyki udało mu się przynieść.
-Mam tu dla ciebie jajecznicę z bekonem, naleśniki i do nich mam dżem i czekoladę, mam też zwykłe pieczywo jakieś sery, szynkę, sok z dyni, kawę, herbatę, kakao. Do wyboru, do koloru
Nie mogła uwierzyć, patrzyła na jego wesołą buzię na te ogniki tańczące w jego czekoladowych oczach, na to że się postarał i zabrał tyle jedzenia bo nie był pewny na co będzie miała ochotę
-No i jeszcze owoce- skończył, spojrzał na nią i zauważył że wgapiała się w niego- Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
nie odpowiedziała mu, po prostu złapała go za twarz i przycisnęła swoje usta do jego, skończyło się tak że Charlie wylądował na łóżku a białowłosa na nim.
-Dziękuje- powiedziała z takim uroczym uśmiechem że i on się uśmiechnął
-Nie ma za co, kochanie
-Tylko nie kochanie
CZYTASZ
Płomień| Charlie Weasley
FanficCo się wydarzy kiedy w życiu młodego smokologa- Charliego Weasleya pojawi się białowłosa piękność? Czy Charliemu uda się poznać Myrcellę?